Znów legitymowali bez powodu - mówi mi Paweł, znajomy w kryzysie bezdomności. - Robią to prawie codziennie. A jak zapytałem czemu, kazali stulić pysk.
Robi się zimno. A to oznacza, że czas już cofnąć - i tak raczej warunkowe niż absolutne - zrozumienie dla ludzi, którzy decydują się wyrzucać osoby w kryzysie bezdomności z komunikacji miejskiej czy klatek schodowych.
W korytarzu na korkowej tablicy wisi rozpiska dyżurów na cały tydzień. Ktoś sprząta korytarze, ktoś szoruje toalety, ktoś gotuje. Codziennie o 13 mieszkańcy spotykają się na wspólny posiłek. Jest ich tu 23, w tym rodzina z dzieckiem. Tylko tego schroniska podobno nie ma.
Produkujemy słowa, obelgi, oskarżenia. Nie tworzymy dobra. A przecież można inaczej - zamiast wyrzucić z siebie nienawiść, zastanowić się, co możemy zrobić, by sytuacja się poprawiła - pisze w felietonie Ignacy Dudkiewicz.
Co roku w Polsce zamarza około stu osób. Ta liczba byłaby znacznie wyższa, gdyby nie mrówcza, konsekwentna i ofiarna służba strażników miejskich - pisze Ignacy Dudkiewicz
Jedno z warszawskich schronisk dla osób w kryzysie bezdomności prowadzi organizacja, która w swej nazwie ma słowo "pomoc". Czasami zgłaszają się do niej ludzie, którzy potrzebują wsparcia w innym trudzie niż radzenie sobie z biedą czy wychodzenie z kryzysu mieszkaniowego.
Z zewnątrz wygląda jak brulion domowej roboty. Okładka wycięta z tektury, sklejona nieporadnie taśmą. Po otwarciu okazuje się, że to edytorska perełka. Treścią wypełnili ją bezdomni.
W ośrodku "Tylko" Caritas w Warszawie każdego dnia gotuje się 200 litrów zupy dla bezdomnych. Sprawdziliśmy, jak wygląda dzień w ośrodku na ul. Żytniej i w jaki sposób każdy z nas może pomóc najbardziej potrzebującym osobom.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.