- Namawiamy samorządy, żeby udostępniały toalety w bibliotekach i domach kultury. W Warszawie to jedynie 56 miejsc. To lokale głównie na Śródmieściu i Targówku, bo te dzielnice weszły z nami we współpracę - mówi Marta Trakul-Masłowska, prezeska Fundacji na Miejscu, która działa na rzecz dostępność toalet publicznych na mieście.
Polecaną przez stołeczny ratusz mapę można komfortowo przeglądać z poziomu przeglądarki komputera, ale szukając publicznych toalet na mieście, chcielibyśmy raczej posługiwać się telefonem. Tu już jest jednak gorzej.
- Tuż przy moście Gdańskim znajduje się pawilon edukacyjny Kamień, w którym są dwie ogólnodostępne i bezpłatne toalety - przekazała rzeczniczka Zarządu Zieleni, zapytana o toaletę publiczną w okolicy mostu Śląsko-Dąbrowskiego. To oznacza, że za potrzebą trzeba iść ponad 2 km.
Brak toalet publicznych od dawna jest bolączką Warszawy. Dzielnica Śródmieście właśnie rozpoczyna pilotażową akcję, która ma ten problem rozwiązać. Nie zamierza jednak budować nowych toalet, a zachęcić prywatne biznesy, by udostępniali je dla przechodniów.
Warszawa nie znalazła się co prawda na podium najbrudniejszych toalet publicznych w Europie, ale zbyt czysto jednak w nich nie jest.
Na jedną toaletę publiczną przypada 5011 mieszkańców Warszawy. Wyliczono, że powinny być dostępnę co 15 minut marszu. Jest z tym jednak gigantyczny problem. Efekt? Trzeba chodzić po knajpach i prosić, żeby pozwolili się wysikać. Albo wejść do bramy.
Nasz czytelnik podczas wizyty w toalecie na stacji metra Rondo ONZ zauważył: "Jedną szmatką czyszczone są wnętrza pisuarów, krany i klamki". Pracowniczki były zdziwione, że zwraca im za to uwagę.
Czy rozebrać automatyczną toaletę za ponad 260 tys. zł, bo jest nagminnie demolowana, i zamiast niej postawić plastikową sławojkę? - przed takim dylematem stoją władze Białołęki. W geście rozpaczy na dzielnicowym Facebooku opublikowano zdjęcia niszczonego przybytku. "Idziecie po linii najmniejszego oporu" - piszą mieszkańcy
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.