Fot. Karol Pęcherski/materiały Muzeum Powstania Warszawskiego
1 z 10
Rynek w gruzach
Niewielka lokomotywa kolejki do wywożenia gruzu na Rynku Starego Miasta w 1949 r. W głębi od lewej widać niemal nie zniszczoną kamienicę pod Murzynkiem z odbudowanym już dachem. Północna pierzeja Rynku Starego Miasta (zwana Stroną Dekerta) była najszybciej wskrzeszona na Rynku. Stojące tu kamienice były też najmniej zniszczone. Drugi dom na prawo od kamienicy pod Murzynkiem to kamienica Baryczków. (Rynek 32) Zrekonstruowana przed 1949 r. z funduszów domu towarowego braci Jabłkowskich. Po zakończeniu rekonstrukcji pierzei w 1953 r. we wszystkich kamienicach znalazło się Muzeum Historyczne m.st. Warszawy. prace w jego wnętrzach trwały jeszcze kilka lat. Piwnice kamienic, w większości autentyczne i zawierające wiele reliktów jeszcze sprzed XVII stulecia odrestaurowano i udostępniono do zwiedzania dopiero na początku drugiej dekady XXI wieku. Spójrzmy jeszcze na prawo od parowoziku. W głębi widnieje ściana pierzei wschodniej Barssa wymurowana w cegle do wysokości parteru. Wiąże się z nią anegdota. Władze początkowo planowały wyburzenie całej pierzei i otwarcie widoku na Wisłę. Rekonstrukcję uratował prof. Jan Zachwatowicz. Gdy na Rynek miała przybyć delegacja z prezydentem Bolesławem Bierutem, profesor kazał wymurować wzdłuż strony Barssa ścianę do wysokości parteru. Bierut uznał, że trwa odbudowa i tego, co polski robotnik zbudował, burzyć już nie wolno. Ściana była wymurowano szybko i prowizorycznie. Tylko dla uratowania idei pełnej rekonstrukcji pierzei rynkowych. Porównując ją z fotografiami powstałymi już po dokonaniu rekonstrukcji pierzei łatwo zauważyć, że układ portali i okien jest zupełnie inny niż był.
Fot. Karol Pęcherski/materiały Muzeum Powstania Warszawskiego
2 z 10
Ruiny kościoła św. Marcina
Pozbawiona hełmu wieża kościelna przy Piwnej, rozbite krużganki wokół wirydarza klasztornego i zachowana lewa ściana nawy. Kompleks kościoła i klasztoru poaugustiańskiego p.w. św. Marcina przy Piwnej w 1945 r. leżał w ruinie. Fotografia pochodzi z roku 1948 r. Świątynia, niegdyś gotycka została przebudowana w dobie baroku i do 1944 r. jej wnętrze wypełniały liczne barokowe ołtarze i dzieła sztuki. Powstanie Warszawskie przetrwała jedynie część murów, pozbawiona sklepień. Niemal do szczętu zniszczone zostało bogate wyposażenie kościoła. Odbudowano go niedługo po wojnie według projektu Jana Grudzińskiego. Jednak nie odtworzono już barokowych dzieł sztuki. Spłonęły bezpowrotnie. Władze kościele po wojnie nie myślały o odbudowie świątyni. Wydział Architektury Zabytkowej BOS postulował urządzenie w niej Muzeum Sztuki Sakralnej. Zaprotestował Urząd do Spraw Wyznań przekonując, że dawne obiekty sakralne nie mogą być użytkowane na inne cele. Do kościoła ksiądz kardynał Stefan Wyszyński skierował zakon Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża zajmujących się pomocą niewidomym. Z czasem odbudowane wnętrze wypełniło wyposażenie projektu franciszkanki siostry Almy Skrzydlewskiej. Nadal wywiera ono ogromne wrażenie ascezą i nowoczesnością, choć powstało kilkadziesiąt lat temu. Wciąż też poruszający jest kontrast między lapidarnością powojennego wnętrza, a zniszczonym w 1944 r. barokowym wystrojem - stanowiącym pomnik dawnej Rzeczypospolitej.
Fot. Karol Pęcherski/materiały Muzeum Powstania Warszawskiego
3 z 10
Spalony kucyfiks
Chyba trudno o bardziej wymowny symbol. XVII-wieczny krucyfiks z kościoła św. Marcina, po odbudowie świątyni zawisł w tym samym miejscu, co przed Powstaniem Warszawskim. Po wojnie wydobyto go z gruzów. Z siedemnastowiecznej rzeźby przetrwała jedynie dolna część, poczerniałą od ognia. Głowa i ręce ukrzyżowanego Zbawiciela spłonęły, tak jak całe, barokowe wyposażenie świątyni. Uwspółcześnione kontury Chrystusa zostały odtworzone w metalu.
Fot. Karol Pęcherski/materiały Muzeum Powstania Warszawskiego
4 z 10
Pod Samsonem
Tyle zostało z fasady kamienicy pod Samsonem przy Freta 5, która runęła w 1944 r. Ocalała jedynie widoczna na zdjęciu Pęcherskiego lewa cześć budynku i trzy osie fasady. Jednak gdy przystąpiono do odbudowy w 1950 r. wg projektu arch. Piotra Bohdziewicza oraz Stanisławy i Jerzego Dutkiewiczów zachowane fragmenty ścian zostały rozebrane. To z pewnością jedna z najpiękniejszych kamienic na Nowym Mieście. Za twórcę klasycystycznej fasady opiętej rzędem kanelowanych pilastrów w porządku korynckim uważany jest przez część historyków sztuki Jakub Fontana. Nie ma jednak na to dowodów. Budynek w swym klasycystycznym kształcie powstał w latach 1770-1771 dla kupca i prezydenta Warszawy Jakuba Maraszewskiego, który kazał ją zbudować w miejscu zniszczonego domu. Inicjał właściciela do dziś widnieje na fasadzie wpleciony w inskrypcję fundacyjną. Nad drzwiami parteru, poniżej balkonów znalazły się dwie płaskorzeźby ukazujące Dalilę obcinającą włosy Samsonowi oraz Samsona walczącego z lwem. Po zniszczeniach 1944 r. fasadę zabytku zrekonstruowano w zasadzie w kształcie sprzed 1939 r. Jednak, jak podaje Katalog Zabytków Sztuki projektanci wprowadzili pewne istotne zmiany. Skasowano bramę przejazdową w prawej części budynku oraz w miejscu topornej pełnej attyki przywrócono historyczną tralkową z wazami na postumentach. Z ideologicznych pobudek nakazano desakralizację treści ikonograficznych rekonstruowanej kamienicy, dlatego usunięto z pola frontonu pod balkonem napis 'Soli Deo honor et gloria'.
Fot. Karol Pęcherski/materiały Muzeum Powstania Warszawskiego
5 z 10
Wieża strażacka
Fotografia zrobiona została w 1948 r. od strony podwórka kamienicy przy Nowym Świecie 6. Jak łatwo przekonać się ze zdjęcia kamienica, widoczna w głębi ocalała. Powstała ok. 1880-1882 r. wg projektu budowniczego Adolfa Schimelphenniga. Bliżej widać dawną wieżę obserwacyjną III Oddziału Warszawskiej Straży Ogniowej. Wieża wzniesiona w XIX wieku przestała spełniać swą funkcję na przełomie XIX i XX wieku, gdy w pobliżu wyrosły wyższe od niej. Ale przetrwała zawieruchę wojenną. Zarówno kamienicę pod 6 jak i stojąca za nią wieżę ostatecznie zburzono w końcu lat 40-tych podczas budowy gmachu KC PZPR. Z lewej widać ogromną ścianę szczytową zachowanej do dziś kamienicy przy Nowym Świecie 4. I ten budynek wg planistów miał być rozebrany, by odsłonić od strony placu Trzech Krzyży elewację Domu Partii.
Fot. Karol Pęcherski/materiały Muzeum Powstania Warszawskiego
6 z 10
Królikarnia jak antyczna ruina
Wypalona ruina klasycystycznego pałacu Królikarnia przy Puławskiej 113a. Jeszcze w końcu lat 30 właściciele urządzali tu bale kostiumowe dla arystokracji. Pałac jest jednym z najlepszych w Polsce przykładów nawiązania do architektury włoskiego architekta i teoretyka doby renesansu Andrei Palladia nawiązując bezpośrednio do Villi Rotonda pod Vicenzą. Pałac Królikarnia stanął w latach 1782-1786 i był dziełem architekta królewskiego Dominika Merliniego, tego samego, który budował Łazienki.
Pierwszym właścicielem rezydencji był Karol Aleksander Tomatis, awanturnik, który robił karierę w wojsku oraz na dworach w Wiedniu i Petersburgu, gdzie poznał Stanisława Poniatowskigo. Tak jak w willi Rotonda elewacje pałacu cechował umiar, doskonałe proporcje starannie wypracowany detal sztukatorski. Wnętrze było 'godne fasady' - pisał historyk sztuki Władysław Tatarkiewicz. W 1849 r. pałac przeszedł w ręce Pusłowskich. Po pożarze w drugiej połowie XIX w. pałac został odbudowany według planów architekta Józefa Hussa. Pałac został zniszczony już we wrześniu 1939 r. Ruiny w parku stały aż do Powstania Warszawskiego. Gdy Pęcherski fotografował ruinę jej odbudowa nie była przesądzona. Dopiero w 1948 r. po urządzeniu w Muzeum Narodowym dużej wystawy dzieł rzeźbiarza Xawerego Dunikowskiego zdecydowano o odbudowie pałacu z przeznaczeniem na jego kolekcję. Prace przy odbudowie prowadzone według projektu Jana Bieńkowskiego zakończone zostały dopiero w roku 1965. Z bogatego wystroju wnętrza odtworzono jedynie okrągła salę pod kopułą.
Fot. Karol Pęcherski/materiały Muzeum Powstania Warszawskiego
7 z 10
Żelbet belle epoque
Prowizorycznie odbudowany, mocno obniżony dom składowy przy Bielańskiej 18. Budowla o żelbetowej konstrukcji szkieletowej powstała w latach 1912-1913 r. na zlecenie Pawła Tarasowicza. Projektantami byli jedni z pionierów nowoczesnej architektury w Polsce: Franciszek Lilpop i Karol Jankowski. Pierwotnie miała sześć pięter. Na fotografiach z 1948 r. już tylko trzy, przy czym ostatnia kondygnacja została dodatkowo cofnięta. Budynek w chwili powstania w całości przeznaczony był na sklepy i duże składy hurtowe.
Jadwiga Roguska w monografii Karola Jankowskiego pisała: 'Ogromne powierzchnie szklane elewacji ujęto w siatkę słupów i poziomych pasów odpowiadających stropom, purystycznie odwzorowując układ konstrukcji'.
Budynek częściowo zniszczony został wraz z sąsiednią zabudową Bielańskiej w trakcie walk w rejonie Banku Polskiego w czasie Powstania Warszawskiego. Jego solidne mury stały jednak jeszcze dość długo. W 1949 r. tuż obok pomiędzy domem składowym a pałacem Przebendowskich przebiegła północna nitka Trasy WZ (al. Świerczewskiego, dziś 'Solidarności'). Ostatecznie budynek rozebrano na początku lat 60 w związku z przygotowaniami do budowy bloków mieszkalnych między wytyczoną Trasą WZ a ul. Długą.
Fot. Karol Pęcherski/materiały Muzeum Powstania Warszawskiego
8 z 10
Parva sed apta
Elewacja frontowa pałacyku Bogusławskiego - ul. Żelazna 97 na fotografii z 1947 r. Po prawej widoczna figura Matki Boskiej Niepokalanej dluta Andrzeja Pruszyńskiego. 'Parva sed apta' - mała ale wygodna. Taki napis widnieje na fasadzie willi - pałacyku u zbiegu Żelaznej z Żytnią. Napis kazał umieścić przed blisko dwoma stuleciami (1807 r.) właściciel i inicjator budowy Wojciech Bogusławski nazywany ojcem sceny polskiej. Klasycystyczne oficyny są nieco późniejsze i powstały już w dobie Królestwa Polskiego ok. 1826 r. Tu w drugiej połowie XIX w. siostry franciszkanki założyły szkołę i sierociniec. Widoczna na fotografii figura Matki Boskiej Niepokolanej stanęła w roku 1863.
Podczas okupacji pałacyk przylegał do terenu getta. Siostry ukrywały u siebie żydowskie dzieci oraz pomagały w ich przerzucie na stronę aryjską. Niemcy spalili pałacyk w 1944 r., siostry zaś wywieźli do obozu koncentracyjnego w Ravensbruck.
Na naszej fotografii widać pałacyk zabezpieczony przed zniszczeniem. Został odbudowany na zlecenie sióstr zgodnie z projektem Beaty Trylińskiej, która wyeksponowała formy klasycystyczne.
Fot. Karol Pęcherski/materiały Muzeum Powstania Warszawskiego
9 z 10
Kościół z cudem
W 1945 r. kościół św. Augustyna (pierwotnie Nowolipki 48/50) samotnie wznosił się nad ruinami getta. Niemcy palili systematycznie getto od pierwszego dni powstania, które wybuchło 19 kwietnia 1943 r. i trwało do połowy maja. Spalone i częściowo wysadzone budynki już po stłumieniu powstania były rozbierane, a cegły ze zburzonych domów ustawiano w pryzmy. Tak znikła cała dzielnica a kościół wcześniej widoczny jedynie z sąsiednich ulic teraz górował nad okolicą i widać go było aż z Żoliborza czy Nowego Miasta. Po wojnie architekt Józef Sigalin wyliczał zniszczenia kościoła: górująca nad ruinami [Muranowa] wieża nietknięta, sygnaturka bez hełmu, bryła kościoła bez dachu, ściany bez okien,. wypalone. Uszkodzone były sklepienia, całkowicie zdewastowane wnętrza. Kościół powstał w latach 1890-1896 z fundacji Aleksandry Potockiej. Architekci Edward Cichocki i Józef Huss projektujący budowlę odwołali się głownie do form romańskich.
Kościół wznosił się wówczas w środku dzielnicy zamieszkałej głównie przez Żydów. Gdy znalazł się w getcie początkowo służył jako świątynia dla Żydów-katolików. Jednak z czasem Niemcy urządzili w nim magazyn mebli rabowanych z mieszkań w getcie. Później umieścili w nim też stajnie. Do odbudowy kościoła przystąpiono w 1947 r. Gdy został otwarty dla wiernych prace przy odbudowie trwały nadal. Dopiero w 1953 r. otynkowane zostały sklepienia nad nawami bocznymi inne zaś prace ciągnęły się aż do roku 1957 r. W październiku 1959 r. przez wiele dni zbierały się tu tłumy wiernych, bo po mieście rozchodziła się wieść, że na tle pozłacanej kuli na wieży ukazuje się Matka Boska. Wydarzenie przeszło do historii jako cud na Nowolipkach.
Fot. Karol Pęcherski/materiały Muzeum Powstania Warszawskiego
10 z 10
Zerwany most
Zerwany most Kierbedzia. Na zdjęciu w głębi widać już przygotowania do usunięcia przęseł zwalonych do wody. Stara konstrukcja zostanie wkrótce rozebrana, a resztki stalowych przęseł pocięte i wydobyte z dna Wisły. Nowy most Śląsko-Dąbrowski zostanie przerzucony na odtworzonych filarach stając się integralną częścią nowej arterii komunikacyjnej - trasy W-Z. Była to pierwsza w dziejach Warszawy nowoczesna arteria komunikacyjna i jednocześnie pierwsza wielka inwestycja PRL-u w odbudowywanej stolicy. Jak pisał Bolesław Chwaściński w książce 'Mosty na Wiśle i ich budowniczowie' w BOS-ie nie od razu zdecydowano się nad odbudowę mostu. Choć były głosy, by go zlikwidować. Zakładano na przykład budowę mostu o wielkiej przelotowości na północ od Cytadeli. Usuwanie ruin zaczęło się we wrześniu 1945 r. Prace prowadził katowicki oddział Państwowego Przedsiębiorstwa Budowlanego 'Hydrotest' pod kierunkiem Kazimierza Suszyckiego. Sporządzenie planów w 1947 powierzono 'Mostostalowi'. Koncepcję stworzył Franciszek Szelągowski, zaś autorem projektu wstępnego został Józef Szulc. Projekt techniczny powstał w Biurze Projektowym 'Mostostalu' w Zabrzu w zespole kierowanym przez Jerzego Koziełka. 'Zespół opracował projekt konstrukcji mostu z zastosowaniem po raz pierwszy w Polsce stali St. 52 o zwiększonej wytrzymałości. (...) Przewidziano konstrukcję nitowaną z zastosowaniem spawania w elementach drugorzędnych' - czytamy w książce. Konstrukcję stalową wykonały warsztaty 'Mostowagonu' w Chorzowie i Huty Zabrze.
Wszystkie komentarze