Przejdź dalej i zobacz zdjęcia z happeningu...
Tuż przed godz. 12 na Polu Mokotowskim (koło Pubu Lolek) zaczęli pojawiać się pierwsi ludzie - psiarze, rodziny z dziećmi, a nawet grupy biegaczy czy nordic walking. - Sprzątanie to obowiązek właściciela. Mój pies, czyli moja kupa. To dokładnie tak jakbym sama załatwiła się gdzieś na trawie - twierdzi 39-letnia Adrianna Mirorzębska, która na finał naszej akcji przyjechała z Kabat.
Od kilku tygodni przekonywaliśmy naszych czytelników, że kupa nie gryzie, a zostawić ją na chodniku czy trawniku to po prostu wstyd. - Przyszedłem, żeby zobaczyć czym i jak można sprzątać. Przyznam się, że dopiero chcę zacząć - mówi 29-letni Tomek z Ochoty, właściciel kundelka Dżeka. Na happening przyprowadziła go jego dziewczyna, Anka, która po czworonogu sprząta. - Nie sprzątać to obciach. A nie chcę mieć obciachowego faceta. Takie akcje są potrzebne, bo naprawdę nie mam ochoty lawirować jak modelka po trawniku, żeby sprzątnąć kupę mojego psa - tłumaczy .
Finał naszej akcji przyciągnął kilkaset osób. Były bezpłatne porady weterynaryjne, a stowarzyszenie Zwierzęta Ludziom zajmujące się m.in. dogoterapią zaprezentowało umiejętności psów terapeutów.
Były też pokazy psiego frisbee w wykonaniu grupy DiscBusters i szkolenia psów przygotowane przez trenerów z DOGadajcie się. Odbył się też turniej wiedzy o psach, w której wygraną była karma za 1 tys. zł. Dla dzieci Kakadu i Pub Lolek przygotowały specjalne gry i zabawy, a w międzyczasie straż miejska edukowała uczestników happeningu o obowiązkach właścicieli psów i bezpieczeństwie względem tych zwierząt.
Niektóre psy nie mogły sie bawić, bo były w pracy. Fundacja Pomocna Łapa opowiedziała o psach asystujących osobom niepełnosprawnym
W czasie happeningu można było wesprzeć też schronisko w Celestynowie lub zaadoptować stamtąd psa. Działające od 37 lat przytulisko zostało wykreślone z oficjalnego rejestru schronisk na żądanie powiatowego lekarza weterynarii w lutym.
Do pomocy schronisku zachęcał krytyk filmowy i publicysta Tomasz Raczek oraz raper Wujek Samo Zło (na zdjęciu z psem Rybakiem). Znany krytyk ma dwa psy - oba przygarnął. - Adela trafiła do nas ze schroniska na Paluchu. Miała wypadek, po którym trzeba było amputować jej łapę. Jako piesek wybrakowany miała małe szanse, że znajdzie sobie właściciela. Miecia ma 16 lat, jest dużym i starym pieskiem. Jako szczenię kupiliśmy ją od pijaka na bazarze na Kole ? opowiada. I dodaje: - Psy adoptowane potrafią niesamowicie odwdzięczać się swoją miłością. Wiedzą jak załagodzić domowe spory. Są strażnikami domowego ogniska.
Wujek Samo Zło, właściciel kundelka, popiera nie tylko adopcję, ale i sprzątanie po psach. - Sprzątam i chciałbym, żeby więcej osób to praktykowało - mówi.
Najlepiej bawiły się oczywiście same psy
Mnóstwo atrakcji przygotowaliśmy też dla dzieci
- Ja też sprzątam po swoim jamniku, choć robi małe kupki - krzyczy do naszego redakcyjnego kolegi 12-letnia Kasia Pruszkowska - Chciałabym, żebyście powtórzyli akcję w przyszłym miesiącu, bo nie chcę wchodzić już w kupy pod domem - podsumowuje.
Wspólne zdjęcie uczestników happeningu "Sprzątam po moim psie"
Dziękujemy naszym partnerom: sklepowi zoologicznemu Kakadu, Pubowi Lolek (na zdjęciu mamut z Lolka), lecznicy Multiwet, dzielnicy Ochota, Biuru Ochrony Środowiska, Fundacji "Pomocna łapa", stowarzyszeniu "Zwierzęta ludziom", szkole "DOGadajcie się", firmie Pabemia, grupie DiscBusters, Straży Miejskiej.
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze