fot. Czesław Olszewski/Instytut Sztuki PAN
1 z 20
Na zdjęciach Czesława Olszewskiego (1894-1969) niewielkie budynki wydają się monumentalne, elewacje ożywają w promieniach słońca, a balustrady schodów stają się dziełami sztuki. Ten wybitny fotograf wyspecjalizował się w fotografii współczesnej architektury. Był przy tym dokumentalistą, ale też artystą. W latach 30. XX w. utrwalając w kadrze modernizację Polski stworzył własny styl pokazywania wznoszonych wtedy obiektów, a jego zdjęcia publikowane w czasopismach 'Architektura i Budownictwo' i 'Arkady' stały się ikonicznymi obrazami najnowszej architektury powstającej w Warszawie, Gdyni, Ciechocinku czy Wiśle. Po II wojnie światowej dokumentował odbudowę kraju. W Domu Spotkań z Historią przy ul. Karowej 20 trwa pierwsza duża wystawa fotografii Czesława Olszewskiego zatytułowana 'Miastowidzenie' (czynna do 25 września). Jej kuratorzy - historyczka sztuki prof. Marta Leśniakowska i fotograf Tomasz Kubaczyk - wybrali na nią 95 zdjęć z Warszawy, Gdyni, Ciechocinka i Nowej Huty spośród niemal 7 tys. zachowanych negatywów i odbitek tego autora, będących dziś w posiadaniu Instytutu Sztuki PAN, Muzeum Narodowego w Warszawie, Muzeum Warszawy i prof. Andrzeja K. Olszewskiego, syna fotografa. Pokazujemy niektóre z nich. Na pierwszym nieistniejący dziś przedwojenny przystanek tramwajowy na placu Wilsona
fot. Czesław Olszewski/Instytut Sztuki PAN
2 z 20
Przystań Wioślarska Wiślana Policyjnego Klubu Sportowego, Wybrzeże Saskiej Kępy 1 (ul. Miedzeszyńska) w Warszawie. Budynek wzniesiony na prawym brzegu Wisły przed 1935 r. według projektu architektów Eugeniusza Piotrowskiego i Zygmunta Piotrowskiego. Został zniszczony w czasie II wojny światowej
fot. Czesław Olszewski/Instytut Sztuki PAN
3 z 20
Ten pawilon w latach 30. XX w. bił w oczy nowoczesną formą. W cofniętym przyziemiu lśniły zaokrąglone szklane witryny, wyżej jasna żebrowana ściana z wielkim okrągłym logo przypominała przód auta z wlotami powietrza do chłodnicy. Był to salon Polskiego Fiata wybudowany przy ulicy Królewskiej 13a, po południowej stronie placu Piłsudskiego. Powstał ok. 1934 r. według projektu architekta Edwarda Seydenbeutla. Mieścił nie tylko salon samochodowy, ale też stację obsługi pojazdów i stację benzynową. Uległ zniszczeniu w czasie II wojny światowej. Jeszcze w PRL-u działała w tym miejscu stacja benzynowa, zanim w latach 70. wybudowano Hotel Victoria
fot. Czesław Olszewski/Instytut Sztuki PAN
4 z 20
Kamienica Jana Wedla przy ul. Puławskiej 28 w Warszawie, zbudowana w latach 1935-36, jest dziełem opisywanym w podręcznikach historii architektury. 'To kwintesencja modernizmu lat 30., luksusowa wersja funkcjonalizmu' - ocenił historyk sztuki prof. Andrzej K. Olszewski, znawca architektury XX w., syn autora zdjęcia Czesława Olszewskiego. Projektant tej luksusowej kamienicy - Juliusz Żórawski - za przykładem Le Corbusiera uniósł budynek na słupach, zastosował wolny plan i wolne elewacje, które poprzecinał pasami okien, a całość przykrył płaskim dachem. Dom istnieje
fot. Czesław Olszewski/Instytut Sztuki PAN
5 z 20
Kamienica Jana Wedla przy ul. Puławskiej 28 w Warszawie, zbudowana w latach 1935-36 według projektu Juliusza Żórawskiego. Budynek istnieje, ale widocznych na zdjęciu skrzynek na listy dziś już nie ma
fot. Czesław Olszewski/Instytut Sztuki PAN
6 z 20
Wnętrze gmachu Urzędu Telekomunikacyjnego i Telegraficznego przy ul. Nowogrodzkiej 45 w Warszawie. Budynek powstał w latach 1928-1934 według projektu architektów: Juliana Putermana-Sadłowskiego, Antoniego Miszewskiego, Waldemara Radlowa i Karola Antoniego Raucha. Na zdjęciu widać rozmównicę międzynarodową
fot. Czesław Olszewski/Instytut Sztuki PAN
7 z 20
Willa Stanisława Jurkiewicza przy ul. Kieleckiej 33a w Warszawie. Powstała w 1934 r. według projektu Romualda Gutta. Jej ogród zaprojektowała Alina Scholtz. Budynek o elewacjach obłożonych klinkierowymi płytkami należy do czołowych przykładów architektury funkcjonalistycznej w Polsce. Projekt willi zdobył srebrny medal na Wystawie Międzynarodowej Sztuka i Technika w Paryżu w 1937 r. Dom istnieje
fot. Czesław Olszewski/Instytut Sztuki PAN
8 z 20
Ulica Świętokrzyska w Warszawie obok wieżowca Towarzystwa Ubezpieczeń 'Prudential' przy placu Napoleona (dzisiejszym placu Powstańców Warszawy). Ten mierzący 66 m wysokości 16-piętrowy budynek, wzniesiony w latach 1931-33 według projektu Marcina Weinfelda, był najwyższym gmachem w przedwojennej Polsce i jednym z najwyższych w ówczesnej Europie. Mieścił biura i luksusowe apartamenty. Na jego dachu zamontowano antenę, dzięki której w 1939 r. wyemitowano pierwszą w kraju próbną transmisję telewizyjną. Podczas powstania warszawskiego budynek został zdobyty przez żołnierzy Batalionu AK 'Kiliński'. Jego stalowa konstrukcja, zaprojektowana inż. Stefana Bryłę, przetrwała zmasowany niemiecki ostrzał, m.in. z ciężkiego moździerza. Po wojnie wieżowiec został odbudowany i przebudowany w duchu socrealizmu na Hotel Warszawa. Kilka lat temu prywatni inwestorzy zakończyli remont budynku, w wyniku którego zyskał wygląd zbliżony do przedwojennego
fot. Czesław Olszewski/Muzeum Narodowe w Warszawie
9 z 20
Główny dziedziniec gmachu Muzeum Narodowego w Alejach Jerozolimskich 3 (dawniej al. 3 Maja 13) w Warszawie, wzniesionego w latach 1927-38 według projektu Tadeusza Tołwińskiego i Antoniego Dygata. Widok w kierunku głównego wejścia
fot. Czesław Olszewski/Instytut Sztuki PAN
10 z 20
Wnętrze klatki schodowej z ozdobnym żyrandolem w gmachu Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w al. Szucha 25 w Warszawie. Budynek wzniesiony został w latach 1925-30 według projektu architekta Zdzisława Mączeńskiego w stylu tzw. nowego klasycyzmu. Wystrój wnętrz w stylu art deco powstał pod kierunkiem artysty Wojciecha Jastrzębowskiego. Był to pierwszy gmach rządowy zbudowanym w stolicy w okresie międzywojennym. Obecnie mieści Ministerstwo Edukacji i Nauki
fot. Czesław Olszewski/Instytut Sztuki PAN
11 z 20
Willa w alei Na Skarpie 27 w Warszawie, którą zaprojektował dla siebie Bohdan Pniewski, czołowy polski architekt XX w. Powstała w latach 1936-37 na murach istniejącego w tym miejscu XVIII-wiecznego pawilonu loży masońskiej projektu Szymona Bogumiła Zuga. Historyczka sztuki prof. Marta Leśniakowska w swoim atlasie 'Architektura w Warszawie' styl willi Pniewskiego określiła jako 'malowniczy funkcjonalizm'. Wykonane z ciosanego kamienia elewacje tego domu na zdjęciu Czesława Olszewskiego zdają się pulsować w promieniach słońca. Obecnie w willi mieści się Muzeum Ziemi
fot. Czesław Olszewski/Instytut Sztuki PAN
12 z 20
Willa Zygmunta Łazarskiego przy ul. Łowickiej 39a w Warszawie. Ten dom na rzucie litery 'L', z elewacjami z żółtej klinkierowej cegły wybudowany został w 1936 r. według projektu Romualda Gutta. Jest wybitnym przykładem architektury funkcjonalistycznej. Jego ogród zaprojektowała Alina Scholtz. To zdjęcie Czesław Olszewski wykonał po 1945 r. Willa Łazarskiego do dziś istnieje
fot. Czesław Olszewski/Instytut Sztuki PAN
13 z 20
Fragment willi Stanisława Jurkiewicza przy ul. Kieleckiej 33a w Warszawie, zbudowanej w 1934 r. według projektu architekta Romualda Gutta, z ogrodem zaprojektowanym przez Alinę Scholtz
fot. Czesław Olszewski/Instytut Sztuki PAN
14 z 20
Dom cukrowni 'Ciechanów', tzw. Dom pod Żaglem, w al. Przyjaciół 3 w Warszawie. Zbudowany został w latach 1936-37. Architekt Juliusz Żórawski zastosował w budynku konstrukcję szkieletową i zrealizował pięć zasad architektury nowoczesnej głoszonych przez Le Corbusiera: uniósł bryłę domu na słupach, zastosował wolny plan, wolną elewację, pasmowe okna na całą szerokość elewacji i płaski dach z tarasem. Budynek istnieje
fot. Czesław Olszewski/Instytut Sztuki PAN
15 z 20
Podcień budynku Funduszu Kwaterunku Wojskowego, tzw. Domu Bez Kantów, przy Krakowskim Przedmieściu 11 w Warszawie. Ten potężny gmach z zaokrąglonymi narożnikami i elewacjami obłożonymi płytami piaskowca powstał w latach 1933-35 według projektu architekta Czesława Przybylskiego i konstruktora inż. Stefana Bryły, w miejscu rozebranych dawnych Kuźni Saskich. Urządzono w nim mieszkania dla oficerów i podoficerów
fot. Czesław Olszewski/Instytut Sztuki PAN
16 z 20
Wybrzeże Gdyńskie w Warszawie na zdjęciu Czesława Olszewskiego z 1938 r. Fotografia przedstawia oświetlony kamienny dwupoziomowy bulwar nad Wisłą budowany od 1935 r. z inicjatywy prezydenta miasta Stefana Starzyńskiego. W tle sylwetka Starego Miasta
fot. Czesław Olszewski/Instytut Sztuki PAN
17 z 20
Wystawa Budowlano-Mieszkaniowa Banku Gospodarstwa Krajowego w 1935 r. na warszawskim Kole
fot. Czesław Olszewski/Instytut Sztuki PAN
18 z 20
Wnętrze gmachu Sądu Rejonowego przy placu Konstytucji 5 w Gdyni. Budynek ten powstał w latach 1934-36 według projektu architektów Zbigniewa Karpińskiego, Tadeusza Sieczkowskiego i Romana Sołtyńskiego
fot. Czesław Olszewski/Instytut Sztuki PAN
19 z 20
Pływalnia solankowa Państwowego Zakładu Zdrojowego w Ciechocinku, zbudowana w latach 1930-32 według projektu Romualda Gutta, we współpracy z Aleksandrem Szniolisem. Ten najnowocześniejszy tego typu obiekt przedwojennej Europy dziś jest w ruinie
fot. Czesław Olszewski/Instytut Sztuki PAN
20 z 20
Kino Światowid w alei Igołomskiej (obecnie alei Jana Pawła II, osiedle Centrum E 1) w Nowej Hucie. Gmach powstał w latach 1955-57 na podstawie projektu architekta Andrzeja Uniejewskiego
Wszystkie komentarze
W 2014 roku Biuro Stołecznego Konserwatora Zabytków m.st. Warszawy wydało broszurę-poradnik "Jak "modernizować" modernizm" - dobre praktyki konserwatorskie dla mieszkańców i użytkowników.
ISBN 978-83-63269-68-5, um.warszawa.pl/documents/63122/17061617/Jak_modernizowac_modernizm_3.pdf/b4bbdf1b-a388-4296-2c00-eaa2a97a66b2?t=1619801750041
Niestety, ale w wielu wspólnotach mieszkaniowych miasto st. Warszawa ma swoich przedstawicieli ( reprezentanci ZGN ) , którzy kompletnie nie nadzorują i nie pilnują remontów. Konserwator wchodzi do gry dopiero, gdy wspólnota stara się o dotację. Jeśli wspólnota remont na własną rękę w Warszawie (bez wniosku o dotację), to jeśli budynek nie jest zabytkiem, to wszystko się może zdarzyć i się zdarza w trakcie takich remontów. Istnieje po prostu luka w przepisach, która sprawia, że duża część remontów jest wyłączona spod konserwatora (np. w ewidencji albo jeszcze nie wpisane jako zabytek wnętrza), co powoduje, że wspólnoty mają wolną rękę i psują kamienice. Wstyd dla przedstawicieli miasta!
Budynki oczywiście ważna rzecz, a basen termalno-solankowy w Ciechocinku pamiętacie (nr. 19)? nie jest budynkiem, więc chyba z tej ruiny, w którą popadł, już nie wyjdzie. Czy może na szczęście się mylę? A tak tam było kiedyś pięknie w tym Ciechocinku.
Takich naprawdę luksusowych (z górnej półki) przedwojennych budynków jest niewiele i często okolice i ruch uliczny nie są zachęcające. Warunki techniczne dotyczące budynków obowiązujące przed 1939 rokiem były znacznie skromniejsze (np. wielkość wind jeśli w ogóle są) i wymiary klatek schodowych, w budynkach znajdują się duże ilości bardzo łatwopalnych materiałów, słaba jest izolacyjność co wpływa na koszty ogrzewania zimą i przegrzewanie latem szczególnie budynków o konstrukcji szkieletowej z dość cienkimi ścianami zewnętrznymi. Sam mieszkam w przedwojennym modernistycznym domu i owszem jest dość fajnie ale luksusowe domy współczesne zapewniają lepszy komfort a koszty utrzymania budynku, remontów i samych opłat za np. ogrzewanie są znacznie niższe.
Dopiero gruntowne i przez to bardzo kosztowne remonty mogą podnieść wartość lokali ale nie znam przedwojennego budynku w którym koszt mieszkań przekracza koszt mieszkań w luksusowych budynkach wybudowanych w ostatnich 20 latach.
Duże, przedwojenne mieszkania kupowane są często na ekskluzywne biura, mało kto kupi 150 metrowy lokal na mieszkanie rodzinne jeśli nie ma garażu - miejsca postojowego.
Która wspólnota mieszkaniowa odpowiada za rozbiórkę Supersamu, kielichów dworca kolejowego w Katowicach, Emilii i kilku innych dzieł moderny?
Za te rozbiórki także odpowiada brak świadomości społecznej, czyli m.in. ludzie mieszkający we wspólnotach mieszkaniowych. Mam nadzieję, że tym razem zrozumiałeś/aś, co zostało napisane.
Nie zgodzę się. Po odpowiednim zmodernizowaniu klatek schodowych, umieszczeniu mechanizmów samodomykających drzwi oraz wymianie większości okien w budynku na dwu lub trójszybowe oraz uszczelnieniu dachu koszty ogrzewania są porównywalne z nowym budownictwem. Ponadto, mieszkania w budynkach modernistycznych (zwłaszcza w Warszawie) zostały w znacznej mierze podzielone na mniejsze po wojnie, zatem tych powyżej 100 m2 jest zdecydowana mniejszość. Dodatkowo, ludzie bardzo chętnie kupują także lokale 15-metrowe w takich budynkach (co udowodni rejestr transakcyjny w ostatnich latach) - łatwo je także podzielić na mniejsze bez szkody dla funkcjonalności.
Perły przed wieprze...
"Solidarność".
Obowiązujące Warunki techniczne i przedstawione w nich Wymagania izolacyjności cieplnej i inne wymagania związane z oszczędnością energii oznacza, że od 2014 nowo wznoszone budynki muszą być wyposażone w okna trzyszybowe. Ściany zewnętrzne muszą mieć współczynnik izolacyjności U=0,20 W/m2xK co oznacza wartość pięciokrotnie mniejszą niż ta jaką zapewnia ściana z cegieł o grubości 51 cm.
Sama wymiana okien w dalece niewystarczającym zakresie spowoduje przybliżenie budynków wybudowanych z cegły do budynków budowanych obecnie w zakresie oszczędności energii gdyż okna stanowią ok. 1/3 powierzchni elewacji. Do tego obecnie istnieje jeszcze pojęcie budownictwa pasywnego - jeszcze bardziej oszczędnego.
Świadectwa Charakterystyki Energetycznej budynków bardzo wyraźnie wykazują drastycznie inne podejście do izolacyjności - w zasadzie pojęcie przed wojną było w powijakach a w Polsce zaistniało na poważnie w latach 80 po zimie stulecia 1979/80. Dom wybudowany z cegieł nie różni się wiele od domu z wielkiej płyty.
W ubiegłym roku docieplono 10 cm grubości płytami z wełny mineralnej elegancji dom modernistyczny na rogu ulic Puławskiej i Olszewskiej.
Dzielenie przedwojennych mieszkań na 15 metrowe klitki jest zaprzeczeniem tamtego budownictwa - choć wówczas też były takie budynki - do przeczytania w książce Grzesiuka - Boso ale w ostrogach.
Niestety wprowadzasz czytelników w błąd i proponowałbym zasięgnięcie wiarygodnych informacji u architektów czy budowlańców lub studentów tych kierunków.
Doprowadzenie do ruiny basenu w Ciechocinku woła o pomstę do nieba.
Ogromna różnica w porównaniu z dzisiejszym syfem.
Świetne!
bez tego reklamowego badziewiarstwa.
Wydaje mi się, że to jest tak, że kiedyś, aby zrobić takie zdjęcie, trzeba było mieć wyjątkowy na tamte czasy obiektyw tilt-shift, który zapewne kosztował krocie (w sumie wciąż one są drogie, no ale jednak na kieszeń każdego profesjonalisty). Gdy fotograf dysponował takim sprzętem np. w latach 80., to był w naprawdę wąskim gronie, a zdjęcia zrobione w ten sposób robiły piorunujące wrażenie. Od razu było widać, że coś jest inaczej, że linie są równoległe, etc.
Obecnie każdy program do obróbki zdjęć wykona zmianę perspektywy - nie trzeba specjalnego obiektywu. Paradoksalnie taka możliwość tak spowszedniała, że efekt stał się "tani" i fotografowie być może stracili poczucie, że warto w ogóle podejmować taki wysiłek. I tak przecież nikt nie odróżni zdjęcia wykonanego tilt-shiftem od użycia photoshopa.
Ja osobiście, gdybym był fotografem architektury, na pewno bym użył tilt-shifta. To po prostu dobrze wygląda. Czego dowodem przedstawione fotografie.
Takie zdjęcia były wykonywane aparatem wielkoformatowym na tzw. ławie optycznej. Taki aparat dzięki miechowi pozwalał na korektę perspektywy. Obiektywy typu tilt-shift to chyba jak wspomniałeś lata 80 XX. Ale profesjonalne zdjęcia architektury z tego okresu do XXI w. i tak były robione aparatami na ławie optycznej. Pozdrawiam
Takie kiedyś modne "prostowanie perspektywy" prowadziło do tego, że na zdjęciach np. 4, 8, 20, budynek rozkłada się ku górze jak wachlarz, a proporcje są zaburzone. Perspektywa nie jest liniowa!
Nie wiedziałem o tym, poczytam, dzięki!
Obiektywy typu tilt shift to dzieło drugiej połowy XX w, ca powyżej roku 1970. Taki obiektyw oprócz zdolności do prostowania ma sporo wad optycznych, a im mniej ich ma tym jest droższy. A drogi jest (...) bardzo.
Natomiast aparaty fotograficzne starej konstrukcji, wielkoformatowe (a później również średnioformatowe) skladały się z podstawy (owej ławy) i dwóch części (standardów) z przodu do umocowania obiektywu i z tyłu do mocowania matówki/kasety na materiał światłoczuły. Taka konstrukcja pozwalała na dowolne ustawienie płaszczyzny "filmu" wobec osi obiektywu. A zatem pozwalała (i nadal pozwala) na korygowanie płaszczyzn.
Aparatów tego typu używa się do dziś, zarówno w działalności artystycznej jak i profesjonalnej. Profesjonalnie do Sinara czy Linhofa przypina się przystawkę cyfrową zamiast "filmu".
Wszystko można zrobić na skróty Photoshopem. Prawdziwa zabawa zaczyna się, kiedy robi się zdjęcia bez skrótów.
Jest to prostsze i tańsze, poza tym z jednego negatywu można wykonać korekty różnego stopnia.
To są zdjęcia sprzed wojny, z dwudziestolecia.
Niektóre z tych budynków zostały zniszczone w trakcie wojny.
Myślę, że rację mają @Marco_de_Lorche i @ja-ja-ja.
Oczywiście! @ja-ja-ja napisał w istocie to samo co ja, tylko ładnie to rozwijając, czytelnie i dokładnie opisując działanie aparatu na ławie optycznej. Pozdrawiam!
To nie obiektywy tilt-swift (w tamtych czasach nie występowały - pierwsze wprowadził Nikon ok. 1962r) tylko wielkoformatowy aparat na ławie optycznej z możliwością pochyłu przedniego i tylnego standardu.
Można ją podziwiać częściowo w Warszawie, sporo w Gdyni, w Krakowie - w kilku miejscach miasta, pomijając Nową Hutę, jako powojenny, choć piękny przykład architektury.