Szkoła podawała samorządom nazwiska osób, które nic nie wiedziały o tym, że się dokształcają. Baza danych liczyła kilkadziesiąt tysięcy nazwisk. Na fikcyjne spisy uczniów nabrał się Wrocław i Olsztyn. Stołeczni urzędnicy zorientowali się, że coś jest nie tak, i donieśli do prokuratury. Jest pierwsze zatrzymanie.
Wśród "uczniów", którzy dowiedzieli się, że rzekomo zdobywają nowy zawód w szkole w Warszawie, są ludzie od dawna przebywający za granicą. A nawet zmarli. Biznes kształcenia dorosłych w pandemii rozkwitł. Stawką są miliony z publicznych pieniędzy.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.