- Nie spojrzy pani nawet na niego? - pytam lekarkę, gdy w dzień świąteczny zgłaszam się na wizytę z rocznym synem. - A po co? Wiadomo, co mu jest - słyszę.
- Szpitalny oddział ratunkowy jest przepełniony, a karetki są odsyłane od innych miejsc - alarmuje czytelniczka. Rzecznik Szpitala Bródnowskiego odpowiada, że to tymczasowa, choć typowa sytuacja w czasie wzrostu zachorowań na grypę.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.