Po dwóch miesiącach przerwy znów działają salony fryzjerskie. W niektórych zapłacimy więcej, we wszystkich fryzjerzy ostrzygą nas w maseczkach i przyłbicach. - Gorzej przez nie widać - skarży się fryzjerka.
W przyszły poniedziałek rząd planuje otworzyć salony fryzjerskie i kosmetyczne. Fryzjerzy nie wiedzą, w jakim reżimie sanitarnym przyjdzie im pracować. Nie wykluczają też podniesienia cen.
- Żeby utrzymać taką fryzurę, trzeba chodzić do fryzjera co najmniej raz na trzy tygodnie. Mówię to jako kobieta - słyszę od posłanki KO o Elżbiecie Witek z PiS. A przecież z powodu epidemii salony fryzjerskie są wciąż zamknięte.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.