Kto zamierza podróżować pociągiem z psem, bilet dla niego może kupić wyłącznie na stacji. System sprzedaży internetowej takiej opcji nie uwzględnia. Wiadomo - pies nie siądzie sam przed komputerem. Pytanie tylko, czy sam podejdzie do kasy
Warszawa jest nieprzyjazna dla psów - dowodzi w liście pan Andrzej spod Turku. Do stolicy wybrał się z żoną i z psem. Wycieczka się nie udała, bo turystów z czworonogiem nie wpuszczano do najbardziej atrakcyjnych miejsc
Po liście czytelniczki, która się skarżyła, że ona i jej pies są wykluczeni, bo przybywa miejsc i terenów, gdzie nie można wejść z psem, ciągle dostajemy kolejne listy.
Właścicielka psa napisała do "Gazety", że czuje się wykluczona, bo w mieście przybywa miejsc "tylko dla ludzi bez czworonogów". Czytelnicy podzielili się na dwa obozy. W siłę rosną przeciwnicy psów. Zwolennicy hasania ich po całym mieście szukają argumentów w... Paryżu. Publikujemy listy czytelników za i przeciw psom.
"Czuję się wykluczona. Bo mój pies jest wykluczony" - napisała czytelniczka. Jej zdaniem w Warszawie i okolicach jest coraz mniej miejsc, gdzie można wyprowadzać psy. Wciąż przybywa za to tabliczek z przekreślonym psem. Jako przykład podała park Zdrojowy w Konstancinie. Jej list, który opublikowaliśmy w środowej "Gazecie", wywołał ogromne emocje.
Czy każdy każdy park i trawnik powinien być otwarty dla psów? Właściciele czworonogów skarżą się, że zarządcy terenów ograniczają ich prawa. W mieście przybywa miejsc, gdzie psom, a z nimi ich właścicielom nie wolno wejść.
Czuję się wykluczona. Odbierane jest mi prawo do normalnego egzystowania w czasie wolnym, do wyboru miejsca przebywania w letni dzień. Do swobodnego korzystania z terenów zielonych. Odbierane jest mi prawo do wyboru istoty, z którą ten czas spędzę. Bo mój pies jest wykluczony - pisze czytelniczka Magda
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.