Przy okazji planowanych zmian w różnych miejscach Warszawy urzędnicy coraz częściej pytają o zdanie mieszkańców, żeby nie było potem narzekań, że gdzieś jest za wąsko, za mało zielono, a ławki niewygodne. Ratusz zakończył właśnie takie konsultacje dotyczące projektu modernizacji ul. Frycza Modrzewskiego na Kamionku. Jednak oczekiwania mieszkańców zaskoczyły urzędników: chłodno zareagowali na pomysł posadzenia drzew ("W mieszkaniach zrobi się ciemno"), postawienia ławek ("Menele się zejdą"), stojaków na rowery ("Rozkradną"). Nalegali za to, żeby na ulicy wytyczyć jak najwięcej miejsc parkingowych.
"Atrakcyjna i przyjazna przestrzeń"
Frycza Modrzewskiego to krótka uliczka między ul. Berka Joselewicza a Dworcem Wschodnim. Stoi przy niej pięć niskich dwu- i czterokondygnacyjnych kamienic. Pomiędzy nimi biegnie "ulica": gruntówka wiecznie usiana rozległymi kałużami. Wzdłuż domów ciągną się chodniki ułożone chyba jeszcze w czasach, gdy władzę w kraju dzierżył Edward Gierek. Słowem: żadna stolica, ale jakieś przedmieścia powiatowego miasta.
Uliczka została więc włączona do miejskiego programu rewitalizacji Pragi. Urzędnicy chcieli stworzyć "atrakcyjną i przyjazną przestrzeń publiczną, integrującą lokalną społeczność i mieszkańców, dającą możliwość krótkotrwałego wypoczynku przyjezdnym" - zapisano w założeniach koncepcji rewitalizacji. Zaplanowano przekształcenie uliczki w rodzaj miłej i cichej alejki z podwójnym szpalerem drzew, ławkami, pod rozwagę brano również meble miejskie typu kamienna szachownica oraz różne rodzaje latarni.
Mieszkańcy, którzy nie chcieli drzew
Koncepcję tę od ubiegłego roku urzędnicy konsultowali z mieszkańcami. Natknęli się jednak na zasadniczy kłopot z przekonaniem ich do tak rozumianej rewitalizacji. W protokole zanotowano głosy lokatorów kamienic: "szkoda pieniędzy na meble miejskie", "koncepcja jest za bogata", "uważam, że ławki są nie za dobrym pomysłem - przy oknach będzie głośno", "mam obawę, że przyjdą menele", "zieleń tak, ale niska - trawy, kwiaty, klomby", "drzewa zabiorą światło w mieszkaniach", "lampy: jakie będą, czy nie będą świeciły do okien?". Mieszkańcy nalegali za to, by na uliczce wyznaczyć przynajmniej 30 miejsc postojowych, choć jest stąd kilka kroków do parkingu na kilkadziesiąt aut przy ul. Berka Joselewicza.
Na spotkaniu w grudniu, jak relacjonuje lokalny portal Kamionek.warszawa.pl, nakłonili urzędników do rezygnacji z montażu stojaków na rowery oraz zmiany koloru i rodzaju kostki brukowej. Wybrali też pastorałowe latarnie nawiązujące do historii Kamionka.
Ostatnie konsultacje odbyły się w niedzielę. Jak donosi Jacek Grunt-Mejer, pełnomocnik miasta ds. rewitalizacji Pragi, mieszkańców po kilkumiesięcznych rozmowach udało się przekonać do zieleni. "Po obu stronach ciągu pieszo-jezdnego będą sześciometrowe pasy zieleni (trawnik, krzewy i pojawią się wreszcie drzewa). Przy budynkach przewidujemy 3,5-metrowy chodnik, będą też oczywiście latarnie. Wydawałoby się, że to proste i oczywiste rzeczy, ale pojawiały się też głosy mieszkańców, którzy nie chcieli drzew (!), całe szczęście udało się ich przekonać #Argument-ZeSmogu. Udało się też przekonać ich do mniejszej liczby miejsc parkingowych (12 zamiast 31)" - zakomunikował Grunt-Mejer na Facebooku.
Wszystkie nasze artykuły znajdziesz na Twitterze
Jesteśmy też na Facebooku. Dołącz do nas i dziel się opiniami.
Wszystkie komentarze