To idzie Wola
1 maja 1969 r. Pochód pierwszomajowy na Świętokrzyskiej. U dołu Marszałkowska. Niczym dopływ rzeki tłum ludzi podążający Świętokrzyską łączy się z głównym nurtem pochodu płynącym Marszałkowską. Ulicami Prostą i Świętokrzyską w latach 60. i 70. maszerowała w pochodzie Wola. Propaganda nagłaśniała tradycję czerwonej, robociarskiej Woli. Zwartymi grupami szli pracownicy wielkich zakładów noszących imię działaczy socjalistycznych, rewolucjonistów i komunistów. Marcina Kasprzaka (radia i magnetofony), Ludwika Waryńskiego (koparki), Róży Luxemburg (żarówki), Marcelego Nowotki (silniki wysokoprężne), generała Karola Świerczewskiego (narzędzia do obróbki metali). Nieco później, bo już w latach 70. tę trasę przemierzali w pochodzie uczniowie liceum, do którego chodziłem - generała Sowińskiego na Woli. W tamtych czasach obecność była traktowana jako wyraz poparcia polityki partii rządzącej i była oczywiście obowiązkowa. Określony był też ubiór: dla chłopców - biała koszula, granatowe spodnie. Szkoła zbierała się na ulicy Krajowej Rady Narodowej (dziś Twarda) koło kina Delfin. Nigdy nie doszedłem nawet do Prostej. Lecz zanim sprawdzono listę trzeba było podreptać w miejscu dobrą godzinę. Ważne, by nie dać sobie wcisnąć transparentu. Chwilę po sprawdzeniu obecności wystarczyło wmieszać się w tłum i zniknąć między blokami osiedla, na którym mieszkał filmowy Czterdziestolatek. Na zdjęciu z 1969 r. warto zwrócić uwagę na bloki osiedla Grzybów wzdłuż Świętokrzyskiej. Były wtedy nowe i chętnie je fotografowano. Na niższym bloku (od prawej) widnieje wspominany dziś z sympatią neon Ziemi Sądeckiej.
Wszystkie komentarze