Ani słowa o dziurach w jezdni
Gdy królowa miała przyjechać, Jarosław Osowski pisał, w 'Gazecie Stołecznej', że monarchini jadąc rolls-royce'm po warszawskich ulicach, zostanie wytrzęsiona za wszelkie czasy. Po ciężkiej zimie nawierzchnia głównych ulic przypominała szwajcarski ser, choć drogowcy pospiesznie zalewali wyrwy asfaltem. 'Na Krakowskim Przedmieściu co krok to łata. (..) Naprzeciw hotelu Bristol spod asfaltu wyrzynają się przedwojenne tory tramwajowe. (..) Łatanie niewiele pomogło Alejom Ujazdowskim, choć udało się zlikwidować wyjeżdżone przez autobusy koleiny. Olbrzymie świeże placki z asfaltu zauważyliśmy na pl. Na Rozdrożu' - pisał Osowski.
- Jeździłem z królową samochodem. O dziurach w jezdni nie wspominała. Zresztą ma ona niezwykle pozytywny stosunek do Polski i Polaków. To zapewne z powodu pamięci o II wojnie światowej i roli jaką nasi rodacy odegrali m.in. w czasie bitwy o Anglię - przekonuje Aleksander Kwaśniewski.
Wszystkie komentarze