Fot. Jerzy Gumowski / Agencja Wyborcza.pl
Jeden taki co ukradł most (prawie)
Tadeusz K. pod osłoną nocy wszedł na Most Grota Roweckiego. Żeby oświetlić swój warsztat pracy, podłączył do latarni przewód, którym zasilał żarówkę. Tak przygotowany zabrał się za odcinanie metalowych elementów mostu szlifierką kątową i tarczą do cięcia. Niestety zgubiła go pazerność. W pewnym momencie odciął też element, na którym siedział. Spadł z ok. 10 metrów, na szczęście nie do wody, tylko na ziemię. Upadek był jednak bardzo bolesny i Tadeusz K. sam zadzwonił po pogotowie. Może jeszcze wcisnąłby jakieś kłamstwo lekarzom, ale ci nie mogli go znaleźć w ciemnościach. Wezwali więc policjantów, którzy owszem, odnaleźli delikwenta, ale i domyślili się, jak trafił pod most.
Wszystkie komentarze