W południe 17 stycznia 1945 r. na ulicach Pragi kilkunastoletni chłopcy krzyczeli: "Warszawa wolna!", rozdając dodatek nadzwyczajny do "Życia Warszawy". Mieszkańcy czytali w nim: "W środę dnia 17 stycznia o godzinie 10 Armia Czerwona i Wojsko Polskie wkroczyły od północy i od południa do Warszawy."
Smutkiem napawają fotografie Warszawy ze stycznia i lutego 1945 r. Są to obrazy śmierci. Nie oglądamy pożarów, eksplozji czy scen walki. Jest na nich pustka. Bezmiar ruin przykryty białą warstwą śniegu i żadnego ruchu. To świat po apokalipsie.
Śnieg przykrywał wyszczerbione ruiny domów, porozrzucane, przemielone i częściowo spalone wyposażenie mieszkań - połamane meble, nadpalone książki, porozbijaną porcelanę, stopione srebrne łyżeczki, dziecięce lalki. W ruinach Warszawy wszędzie czaiła się śmierć. W gruzach, piwnicach, na ulicach można się było natknąć na zamarznięte szczątki ludzkie.
Jednak nie wszystko leżało w ruinie. Dziennikarz "Życia Warszawy", który niemal natychmiast 17 stycznia przedostał się na drugi brzeg Wisły po lodzie, ze zdumieniem odkrył, że na Powiślu i południowym Śródmieściu wciąż stoi wiele domów. Wygląd tego martwego miasta zimą 1945 r. utrwalili liczni fotograficy - zawodowcy i amatorzy. Zdjęcia, które dziś pokazujemy, pochodzą ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego (
www.1944.pl/galerie).
Wszystkie komentarze