Fot. Przemek Wierzchowski / Agencja Wyborcza.pl
Kaplica patrona Warszawy
W czerwcu 2009 r. na czołówkach gazet znalazła się informacja o gwałtownie powiększonych pęknięciach ścian i sklepienia XVII-wiecznej kaplicy bł. Władysława z Gielniowa. Ta niewielka budowla z 1618 r., zwieńczona kopułą z latarnią na szczycie, stoi przy północnej ścianie kościoła akademickiego św. Anny przy Krakowskim Przedmieściu i skrywa w swoim wnętrzu relikwie bł. Władysława - patrona Warszawy. Gdy z pęknięć na posadzkę spadły kawałki tynku, ksiądz rektor Jacek Siekierski zamknął kaplicę, by nie narażać wiernych na niebezpieczeństwo.
O uszkodzenie zabytku obwiniał z początku wykonawców remontu pobliskiej Trasy W-Z, którzy w sąsiedztwie kościoła operowali ciężkim sprzętem. Ale wezwana na ratunek grupa ekspertów z dr. inż. Zenonem Dudą na czele stwierdziła, że jedną z głównych przyczyn pękania ścian jest wchodząca na mury i fundamenty wilgoć z nieszczelnych rynien i niedziałającego systemu odprowadzającego wody opadowe. Zalecenia ekspertów zostały wykonane: powstał sprawny system odwodnienia kościoła, a kaplica bł. Władysława odzyskała stabilność. Już w zeszłym roku naprawiono pęknięcia w jej wnętrzu, a ks. Siekierski na nowo zezwolił wchodzić do środka.
W 2013 roku przeprowadził generalny remont kaplicy z zewnątrz. Jego projekt przygotowany przez konserwatora Piotra Gałeckiego zrealizowała firma Architraw, zaś wycenione na 433,5 tys. zł prace finansowały miasto i Ministerstwo Kultury. Kaplica otrzymała nowe pokrycie kopuły z miedzianej blachy. Nie do poznania zmieniły się jej elewacje, poprzecinane wcześniej siatką pęknięć. Konserwatorzy spięli klamrami ze stali nierdzewnej najbardziej zniszczone fragmenty murów północnej ściany kaplicy.
- Większość pęknięć była niegroźna. Wynikała ze skurczów zaprawy tynkarskiej położonej na przełomie XIX i XX w. Skuli wtedy z kaplicy oryginalny tynk wapienny i zastąpili wapienno - cementowym, który stworzył skorupę. My go nie skuwaliśmy, tylko powiększyliśmy jego pęknięcia i wypełniliśmy szczeliny elastyczną masą - tłumaczy Piotr Gałecki.
Ściany kaplicy odzyskały historyczny jasnoszary kolor.
- Najwięcej pracy mieliśmy przy kopule, gdzie wymieniliśmy blaszane pokrycie. Poprzednie było naprawiane w czasie wojny, bo we wrześniu 1939 r. w kopułę kaplicy uderzył pocisk - mówi Piotr Gałecki.
Ks. Jacek Siekierski planuje odrestaurować wnętrze kaplicy, ale pilniejszym zadaniem jest dla niego teraz remont północnej ściany kościoła (od Trasy W-Z), na której pojawiło się ostatnio duże pęknięcie. Skarpa w tym miejscu wciąż jest niestabilna, a zabytkowa świątynia powoli z niej zjeżdża.
Wszystkie komentarze