Fot. Filip Klimaszewski / Agencja Wyborcza.pl
1 z 11
Pierwsze spychacze
21 maja 2009 doszło na Tarchominie do historycznej chwili. Pierwsze koparki i spychacze zjechały w okolice ronda u zbiegu Obrazkowej i Myśliborskiej na Tarchominie. Tym samym zaczęła się budowa mostu Północnego. "Maszyny zgarniają ziemię i burzą zabudowania. Pierwszym robotom z zaciekawieniem przyglądają się mieszkańcy" - pisaliśmy w "Gazecie". Od oddania ostatniej przeprawy minęło wtedy siedem lat. Poprzedni most - Siekierkowski - otwarto we wrześniu 2002 roku.
Fot. Bartosz Bobkowski / Agencja Wyborcza.pl
2 z 11
Pierwsza łopata i pomysł na nazwę
Uroczystość wbicia pierwszej łopaty na budowie mostu zorganizowano dwa tygodnie później, 3 czerwca 2009. Oprócz prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz pojawił się m.in. ówczesny minister infrastruktury Cezary Grabarczyk. Uroczystość miała miejsc tuż przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. - Kampanie wyborcze zaczynają się w pierwszym dniu, kiedy obejmuje się urząd. Tak jest w Ameryce i tak zaczęło się dziać w Polsce. Nie wybieraliśmy tej daty - zaznaczała pani prezydent i zaskoczyła zapowiedzią: ze względu na "szczególny okres rocznic", w którym odbywa się uroczystość, złoży wniosek do Rady Warszawy o nadanie mostowi imienia Jana Pawła II. Od razu spotkało się to z ogromną krytyką internautów, którzy przypominali, że papież patronuje już alei w Śródmieściu, ulicy w Wesołej i kilku szkołom.
Fot. Filip Klimaszewski / Agencja Wyborcza.pl
3 z 11
Dwie wyspy na Wiśle
Jesienią 2009 roku na Wiśle zbudowano dwie wyspy. Najpierw stanęły palisady ze stali, a potem do środka wsypano piach. Na tych wyspach ogromne maszyny zaczęły wbijać pale w dno rzeki. Tak zaczynała się budowa nurtowych podpór mostu. W czasie jednego z grudniowych weekendów w 2009 roku, kiedy szefowa ZMID Anna Piotrowska pokazywała budowę dziennikarzom, pojawili się też cykliści. Wymusili wówczas, by równolegle do trasy od Marymonckiej do Kasprowicza zbudować także ścieżkę rowerową. Wcześniej drogowcy planowali bardzo niewygodną drogę dla cyklistów, która biegłaby slalomem.
Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl
4 z 11
Nasuwka na moście
Poza samym nurtem rzeki, na terenach zalewowych most był budowany a metodą nasuwania. Konstrukcja przesuwała się w tempie 50 cm na 10 minut. - Przepchnięcie całego 50-metrowego segmentu mostu trwa blisko dwa tygodnie - mówił "Gazecie" w 2010 roku Arkadiusz Arciszewski, dyrektor budowy z firmy Pol-Aqua. Jako pierwszy siłowniki wypychały środkowy most, który ma służyć kierowcom jadącym na Bielany. Most będzie się bowiem składał z trzech osobnych przepraw - dwóch dla kierowców i jednej dla pieszych, rowerzystów i tramwajów, które mają jeździć z Nowodworów i Tarchomina m.in. do stacji metra Młociny.
Fot. Robert Kowalewski / Agencja Wyborcza.pl
5 z 11
Powódź zatrzymuje budowę
Powódź, która przeszła przez Warszawę wiosną 2010 r, na kilka tygodni zatrzymał budowę mostu a zwłaszcza podpór w rzece. Zalana została duża część placu robót. Przez stolicę przetoczyły się aż cztery fale powodziowe. Właśnie tym tłumaczy teraz ratusz poślizg oddanie przeprawy, która w całości (razem z mostem tramwajowym) miała być gotowa w grudniu zeszłego roku. Na zdjęciu dwie powstające nitki mostu od prawej strony, to przyszłe jezdnie dla aut. Dla części tramwajowej stały dopiero niektóre podpory.
Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl
6 z 11
Kapitan wiezie przęsła
Za to rok później Wisła sprawiła zupełnie inne kłopoty. Wiosną 2011 roku wszyscy kibicowali kapitanowi Jerzemu Pielacińskiemu i jego synowi Maciejowi, którzy holowali Wisłą z Gdyni największe, 63-metrowe przęsła nurtowe. Odbyły się trzy takie transporty, bo przeprawa ma trzy takie przęsła. Najtrudniej było z ostatnim, tramwajowym mostem. Późną wiosną Wisła była coraz płytsza i barka często utykała na kilka dni. Cudem udało się przetransportować ostatnie przęsło przed kolejnymi obniżeniami stanu Wisły.
Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl
7 z 11
500 ton w górę!
Widowiskowo wyglądała operacja podnoszenia z barki 500-tonowych przęseł. Były one unoszone za pomocą siłowników zamontowanych na fragmentach przeprawy, które wystawały z obu brzegów. - Zakładamy, że operacja potrwa 48 godzin. Potem robotnicy muszą scalić przęsło z resztą przeprawy - mówiła Agata Choińska, rzeczniczka Zarządu Miejskich Inwestycji Drogowych. Wszystko trzeba było powtórzyć jeszcze dwa razy, bo most Północny składa się z trzech części - dwóch drogowych i jednej tramwajowej.
Fot. Bartosz Bobkowski / Agencja Wyborcza.pl
8 z 11
Spięty z brzegiem drugi brzeg
W czerwcu 2011 r. weszliśmy na jedną z trzech części mostu, którą samochody mają jeździć w stronę Tarchomina. Niemal w całości gotowa była jej betonowa płyta. Dwie ostatnie 20-metrowe dziury, przez które przeziera Wisła, zostały ukończone w lipcu. Na płycie mostu trzeba było jeszcze położyć izolację, krawężniki i asfaltową nawierzchnię.
Fot. Bartosz Bobkowski / Agencja Wyborcza.pl
9 z 11
Jest asfalt
Późnym latem 2011 na dojazdach do mostu leżało już sporo asfaltu. 6 września budowę oglądali radni z komisji infrastruktury. Każdy był ciekaw, kiedy otwarcie nowej przeprawy przez Wisłę. - Teraz wszystko zależy od pogody, a prognozy są niestety pesymistyczne. Meteorolodzy zapowiadają, że dalsza część września nie będzie sprzyjać robotom, a zima pierwszy raz może zaatakować już w październiku. Trudno w takich warunkach układać nawierzchnię - zabezpieczał się na wszelki wypadek wicedyrektor Zarządu Miejskich Inwestycji Drogowych Andrzej Makowelski. Jesień była jednak wyjątkowo sucha i ciepła, a mimo nie to nie obyło się bez poślizgu.
Fot. Franciszek Mazur / Agencja Wyborcza.pl
10 z 11
Próby obciążenia
22 listopada 2011 roku na moście zaczęły się próby obciążeniowe. 16 wypełnionych gruzem 32-tonowych ciężarówek zaczęło testować kolejne przęsła Północnego. Następnie dnia wywrotek było więcej - 28. - Dobrze, że kończą wreszcie ten most. Dużo się tu zmieniło - rozglądał się z kabiny na środku przeprawy Robert Szustek, kierowca jednej z wywrotek firmy Eurokop. Ostatnio był tu dwa lata temu, przywoził materiał do budowy filarów mostu. Próby obciążeniowe trwały kilka dni. Ugięcia konstrukcji kontrolował stojący pod nią przy aparaturze dr inż. Piotr Olaszek z Instytutu Badawczego Dróg i Mostów. - Do tej pory nie zanotowaliśmy przekroczenia norm. Przęsło, które teraz badamy, ugięło się o 45 milimetrów, a mogło maksymalnie do 60 - odczytał zapis.
Fot. Adam Stępień / Agencja Wyborcza.pl
11 z 11
Wszystkie komentarze