Fot. Jacek Lagowski / Agencja Wyborcza.pl
1 z 13
Zobacz zachwycające warszawskie Filtry
Stację Filtrów na Ochocie oddano do użytku w 1886 r. To zasługa ówczesnego prezydenta Warszawy, rosyjskiego generała Sokratesa Starynkiewicza. Dzięki jego determinacji Warszawa doczekała się nowoczesnej sieci wodno-kanalizacyjnej. Przeciwnicy budowy dowodzili, że powstanie wodociągów i kanalizacji spowoduje katastrofę okolicznego rolnictwa - pozbawiając go naturalnych nawozów.
Projektantami warszawskich wodociągów byli prowadzący biuro we Frankfurcie nad Menem Anglicy William i jego syn William H. Lindleyowie - autorzy podobnych rozwiązań w kilku miastach zachodnioeuropejskich. Przy budowie wykorzystano najnowocześniejsze ówczesne rozwiązania techniczne.
Dziś niemal wszystkie zabytkowe obiekty stacji są starannie wyremontowane. Stanowią chyba najlepszy w Polsce przykład właściwej ochrony zabytkowej architektury.
Większość elementów kompleksu nadal spełniają swą pierwotną funkcję. Filtry przez cały czas stosowały naturalne metody filtrowania wody, które znowu święcą triumfy na świecie odchodzącego od chemicznych metod uzdatniania.
Fot. Bartosz Bobkowski / Agencja Wyborcza.pl
2 z 13
Komory filtracyjne
W najstarszej części Stacji Filtrów ciągną się alejki, a po ich bokach widać zazielenione pagórki. Przy nich widać śmieszne ceglane domki. Nie są to wejścia do nor hobbitów, lecz do podziemnych komór filtracyjnych. Górki porośnięte trawą powstały w wyniku obsypania ceglanych konstrukcji ziemią z murawą. Zabezpiecza ona wodę przed przemarzaniem. Za niepozornymi drzwiami otwiera się niezwykły świat.
Fot. Bartosz Bobkowski / Agencja Wyborcza.pl
3 z 13
Jak podziemna świątynia
Każda tzw. grupa filtrów składa się z sześciu filtrów, a każdy filtr z ponad stu elementów zwanych klatkami. Są one wsparte na granitowych filarach dźwigających ceglane sklepienia. Całość kojarzy się z ogromną, podziemną świątynią o nieskończonej liczbie naw zwielokrotnionych przez odbicie wody.
Pod wodą leżą warstwy filtracyjne z piasku i węgla aktywnego. Komory zalewane są wodą, która, sącząc się przez piasek, powoli oczyszcza się. Co jakiś czas warstwy filtracyjne są wymieniane. Kiedyś do wywożenia piasku używano wagoników kolejki wąskotorowej. Tory układano w alejkach, a gdy nie były potrzebne, usuwano je. To właśnie te komory zwiedzają goście Filtrów - co jakiś czas przedsiębiorstwo wpuszcza do siebie wycieczki mieszkańców. Cieszą się ogromnym powodzeniem.
Fot. Bartosz Bobkowski / Agencja Wyborcza.pl
4 z 13
Jak wodospad
Największe wrażenie robią osadniki wody surowej (jeszcze nieoczyszczonej) i zbiorniki wody czystej. Położone są głęboko pod ziemią. Woda dochodzi w nich niemal do ceglanych sklepień krzyżowych wspartych na wysmukłych filarach z granitu. Wlewa się doprowadzona przewodami, czyniąc hałas przypominający huk wodospadu. I tu pomimo upływu czasu, wilgoci i zmian temperatury cegła użyta do budowy wygląda jak nowa.
Fot. Bartosz Bobkowski / Agencja Wyborcza.pl
5 z 13
Gigantyczne rury w ceglanym kominie
Zbudowana w latach 1885-86 wieża ciśnień jest w znakomitym stanie, a jej ceglane ściany niedawno zostały odrestaurowane. Zaprojektował ją sam Wiliam Lindley.
W środku nie ma zbiornika na wodę. Zadzierając głowę do góry, widzimy ciągnące się ku górze okrągłe pomieszczenie, pośrodku którego wznosi się ceglany komin, z boków zaś biegną potężne metalowe rury. Komin służył do odprowadzania spalin z usytuowanej w pobliżu kotłowni wytwarzającej parę dla silników pomp. Z kolei pionowo ustawione rury o niemal metrowej średnicy każda są połączone ze sobą parami i otwarte u góry.
Wysokość wieży, a tym samym ciśnienie wody w sieci miejskiej, wyznaczała maksymalną wysokość warszawskich wieżowców powstających głównie w południowych dzielnicach miasta. Jednak już w latach 30. XX w. wieża straciła swoje pierwotne znaczenie, gdyż powszechnie zaczęto stosować elektropompy.
Fot. Bartosz Bobkowski / Agencja Wyborcza.pl
6 z 13
Męskie Pragnienie i kobieca Czystość
Oto gmach Zakładu Filtrów Pospiesznych. W środku znajduje się bodaj najnowocześniejsza i zarazem najpiękniejsza fabryka przedwojennej Polski.
Zbudowano je przed II wojną według technologii kanadyjskiej, w tamtym czasie najbardziej zaawansowanej na świecie. Kanadyjczycy zaprojektowali ciągi technologiczne i oprawę architektoniczną budynku. Elewacje budynku miały nawiązywać do ceglanych budynków Centralnej Stacji Filtrów z czasów Lindleyów.
Projekt elewacji powierzono warszawskiemu architektowi Antoniemu Jawornickiemu, który unowocześnił ją: węższe elewacje frontowe obłożył kamiennymi płytami i ozdobił płaskorzeźbami dłuta Jana Golińskiego w duchu art déco. Można wypatrzyć je zza ogrodzenia. Od strony ulicy Krzywickiego ujrzymy heraldyczną syrenę warszawską. Panna wodna imponuje wielkim ogonem i tarczą, z której bez przeszkód może poić spragnionych.
Z drugiej strony budynku (od strony ul. Filtrowej) można dojrzeć dwie wystylizowane płaskorzeźby. Alegoria Pragnienia wyobrażająca półnagiego mężczyznę pijącego wodę z miseczki ukazana tu została w towarzystwie nagiej kobiecej alegorii Czystości biorącej prysznic w nowoczesnym domu.
Fot. Bartosz Bobkowski / Agencja Wyborcza.pl
7 z 13
Stoły z białego marmuru
Wnętrze Zakładu Filtrów Pospiesznych składa się z dwóch połączonych ze sobą hal: niższej z komorami filtrów pospiesznych i wyższej hali pomp częściowo usytuowanej poniżej poziomu ziemi. Na górze znajduje się centralna dyspozytornia. Wzdłuż hali filtrów stoją stoły regulacyjne z białego marmuru zwieńczone zegarami pomiarowymi. Za nimi znajduje się 20 otwartych od góry komór filtracyjnych. Na dnie znajduje się drenaż ułożony z rurek PCW. Na nim położono warstwy żwirów podtrzymujących złoże filtracyjne. To ostatnie ma grubość 95 cm i usypano je z kwarcowego piasku. Woda oczyszcza się przepływając przez piasek z prędkością 7 m na godzinę. Osady zostają na piasku.
Fot. Bartosz Bobkowski / Agencja Wyborcza.pl
8 z 13
Co za piękny zegar
Jednostajny szum pracujących urządzeń, rząd szaf rozdzielczych i laboratoryjna sterylność. Zakładów Filtrów pospiesznych nieodparcie kojarzą się z hollywoodzkimi filmami z lat 40. i 50. Między halą ma szyn a halą filtrów wisi piękny metalowy zegar. Kiedyś w jego obudowie zapalało się i gasło 12 lampek. Pracownicy stojący przy stole operacyjnym spoglądali pilnie na te lampki. Gdy któraś gasła, informowała, że zmienia się poziom wody płuczącej i konieczna jest interwencja. Tuż obok zegara wiszą marmurowe tablice. Czytamy na nich, że gmach powstał za prezydentury Ignacego Mościckiego, gdy marszałkiem Polski był Józef Piłsudski, premierem Rajmund Jaworowski, a prezydentem miasta Zygmunt Słomiński.
Fot. Bartosz Bobkowski / Agencja Wyborcza.pl
9 z 13
Nowoczesne laboratorium
To właśnie w laboratorium warszawskiej Stacji Filtrów pracowała Madzia Karwowska z "Czterdziestolatka". Ale tamto laboratorium to już historia. Od 1998 r. mieści się ono w nowym budynku wzniesionym tuż obok Zakładu Filtrów Pospiesznych. Zamiast dziesiątków kolb chemicznych są sterylne wnętrza naszpikowane cyfrowymi urządzeniami pomiarowymi. W pracowni chemicznej stoją chromatografy - jonowy i gazowy - oraz analizatory węgla i rtęci. Bada się na nich poziom stężenia związków chemicznych w wodzie. Toksyny badane są m.in. w pracowni toksykologii bioindykacyjnej (na zdjęciu). Tu na żywych organizmach sprawdzana jest toksyczność wody. Hodowane tu organizmy reagują nawet na śladowe stężenie toksyn.
Fot. Jacek Łagowski / Agencja Wyborcza.pl
10 z 13
Wars, Sawa i Lindley
Stacja "ozonowania pośredniego i filtracji na węglu aktywnym" to najnowszy, ukończony w 2011 r. budynek filtrów. Zdobią go trzy płaskorzeźby - bodaj jedyne dekoracje rzeźbiarskie zdobiące wzniesiony współcześnie w Warszawie budynek przemysłowy. Wyłoniono go w konkursie rozpisanym przez MPWiK. Istotne było, aby projekty nawiązywały do kompleksu obiektów wzniesionych na terenie Stacji Filtrów w XIX w. Na obudowie dwóch zbiorników retencyjnych umieszczono rzeźby umieszczono. Wars i Sawa utrzymani są w stylistyce przywołującej wspomnienia o międzywojennym art déco.
Fot. Bartosz Bobkowski / Agencja Wyborcza.pl
11 z 13
Tu pracowały pompy
Budynek hali maszyn i pomp parowych stoi tuż za główną bramą do Stacji Filtrów przy Koszykowej. Dziś mieści się tu m.in. niewielka sala pamięci. Na górę prowadzą monumentalne, granitowe schody. W środku widać salę o efektownym stropie. Na ścianach widnieją oryginalne XIX-wieczne projekty budynków, przekrojów kanałów i filtrów powstające w hamburskiej pracowni Lindleya. Przed budynkiem stoją stare maszyny ze Stacji Filtrów.
Fot. Bartosz Bobkowski / Agencja Wyborcza.pl
12 z 13
Tablice znalezione pod ziemią
Jednym z eksponatów muzeum są dwa kamienie węgielne z napisami po polsku i rosyjsku. Ten po polsku jest pęknięty. Widnieją na nim: data 1883 i nazwisko prezydenta Warszawy Sokratesa Starynkiewicza. Kamienie po wojnie zaginęły. Odnalazł je kilka lat temu pracownik Filtrów, który zahaczył o nie glebogryzarką przy odtwarzaniu zaniedbanego przez lata trawnika przy bramie.
Fot. Bartosz Bobkowski / Agencja Wyborcza.pl
13 z 13
Tymi rurami płynęła woda
W sali muzealnej leżą też drewniane rury. - Zostały wykopane w rejonie Starego Miasta. W XVII w. dostarczano nimi wodę. Łatwo sobie wyobrazić, jaką miała ona jakość - mówi Izabella Jeżowska z Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. Przypomnijmy, że w XVI i XVII w. drewniane przewody wydłubane w pniach starych drzew doprowadzały wodę do podziemnych zbiorników. Istniały one m.in. obok ratusza na Rynku Nowego Miasta. Ten prymitywny wodociąg działał do początku XVIII w.
Wszystkie komentarze