Targowa tonie w zieleni
Muzeum Warszawskiej Pragi zorganizowało cykl wykładów "Sekrety starych ilustracji", podczas których Adam Lisiecki opowiada o fotografiach znajdujących się w muzealnych zbiorach. Każda z nich jest punktem wyjścia do opowieści o przeszłości, każde zachęca do stawiania ważnych pytań: jak sobie radzili nasi przodkowie, żyjąc na Pradze, jakie wnioski z historii są pożyteczne dla nas współczesnych.
Oto komentarz Adama Lisieckiego do kilku rzadkich zdjęć historycznej Pragi:
Targowa tonie w zieleni
Ta pocztówka mówi dużo o rozwoju Pragi na początku XX w. Widzimy tu ulicę Targową na chwilę przed boomem inwestycyjnym. W latach 1910-1914 wyrosną tu wielkie czynszowe kamienice. Na przykład w miejscu parterowej zabudowy przy skrzyżowaniu Ząbkowskiej z Targową powstanie kamienica z charakterystycznym narożnikiem zwieńczonym spiczastym hełmem.
Warto pamiętać, że jeszcze 20 lat wstecz ul. Targowa była wielkim wybrukowanym placem, na którym sprzedawano "mydło i powidło" z rozkładanych stoliczków. Kursowały konne tramwaje, a w powietrzu wirował kurz. Możemy przypuszczać, że decyzja władz Warszawy o uporządkowaniu tego miejsca ? stworzeniu wielkomiejskiego bulwaru ? zachęciła prywatnych inwestorów do stawiania coraz wyższych i ładniejszych kamienic.
Na pocztówce na środku ulicy, widzimy elegancko zagospodarowane zieleńce z ogrodzeniem. To efekt starań głównego ogrodnika Warszawy - Franciszka Szaniora - oraz grupy osób działających w ramach Komitetu Plantacyjnego. Na przełomie XIX i XX w. Komitet postawił sobie za cel stworzenie bardziej przyjaznej dla mieszkańców przestrzeni w mieście, a ich praski eksperyment można zaliczyć do bardzo udanych: oprócz Targowej, szpalery drzew pojawiły się np. na Wileńskiej, Stalowej i Radzymińskiej. Odnoszę wrażenie, że motywacje Komitetu często przypominają jako żywo zapał współczesnych nam aktywistów walczących o zieleń dla Warszawy.
Bulwary widoczne na zdjęciu zostały ukończone w 1901 r. W kolejnym roku dostawiono ławki, hydranty i ogrodzenia. Co ciekawe, te ostatnie nie spotkały się z pełnym zrozumieniem mieszkańców. Pojawiały się protesty. Zwracano uwagę, że w ten sposób trawniki przestają być dostępne dla rodziców z dziećmi. Komitet Plantacyjny swoje decyzje argumentował troską o stan zieleni i drzew, permanentnie niszczonych przez wspinające się na nie dzieci i? pasące się tam wieczorami kozy. Ten argument stracił na ważności, choć współcześnie podobny spór trwa o psy. Znowu okazuje się, że pod koniec XIX w. i obecnie rozmawiamy o podobnych problemach.
Wszystkie komentarze