Z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy zagrał również klub morsów z Beach Bar Aquatica w Warszawie.
Termometry wskazywały minus pięć st. C. Woda była cieplejsza: całe dwa stopnie na plusie. - Idealne warunki. Wreszcie można naprawdę morsować - cieszy się Artur Matuszewski z przystani Aquatica, organizator niedzielnej kąpieli morsów w Wiśle.
Śmiałkowie na plaży Rusałka po prawej stronie Wisły zebrali się ok. godz. 10. Najpierw rozgrzewka, tym razem przy dźwiękach gorącego latino. A potem kąpiel: niedługa, bo trzyminutowa. Po niej znów trochę ruchu i tańców na plaży, a następnie kolejna kąpiel. I tak przez 15-20 minut. - W mroźną pogodę naprawdę można to poczuć, woda staje się przyjemnie ciepła. Daje efekt igieł. Jakby ktoś kłuł cię tysiącami drobnych igiełek. Wbrew pozorom to przyjemne uczucie - zapewnia Matuszewski i zachęca do próbowania.
Będzie można to zrobić za tydzień, bo weekendowe kąpiele morsów w Wiśle od grudnia ubiegłego roku stały się już tradycją. Wtedy morsowała nawet setka osób. Tym razem było 35 osób. - Zachęcamy kolejnych. Są wśród nas zarówno początkujący, jak i weterani - mówi Matuszewski. Chętni spotykają się w niedziele o godz. 10 na plaży przy zoo. Po kąpieli wszyscy wspólnie biegną do baru na ciepłą herbatę.
Dołączenie do grupy kosztuje 15 zł. Zebrane od uczestników pieniądze pokrywają koszty ratownika, który strzeże bezpieczeństwa morsów, instruktora rozgrzewki i spraw organizacyjnych. - Nie zarabiamy na tym wydarzeniu. Szukamy sponsora, który pokryłby wszystkie koszty naszej imprezy, żebyśmy nie musieli do niej dokładać - apeluje Matuszewski.
Wszystkie komentarze