Sytuacja na ul. Matejki została całkowicie opanowana. W okolicach Sejmu znajduje się obecnie już ok. 100-200 osób. Przestali korzystać z syren i wuwuzeli. Policja w ciszy spisuje pojedyncze osoby.
Policjanci jednocześnie proszą o ostrożność na ulicach w centrum, bo duża liczba osób wraca z protestu.
Kończymy naszą relację i dziękujemy za uwagę. Posumowania, zdjęcia i wideo już wkrótce na warszawa.wyborcza.pl
- Teraz to już nic nie ugramy - mówią do siebie odchodzący z protestu rolnicy. - Ale następnym razem to trzeba ostrzej i trzeba się lepiej przygotować - mówią.
Na ul. Matejki znajduje się jeszcze może 2-3 tys. rolników, policja sukcesywnie odsuwa rolników od miejsca protestu, który - wedle komunikatów policji - został rozwiązany. Policja apeluje o zachowanie zgodne z prawem. Ze znajdującymi się blisko funkcjonariuszy rolnikami rozmawia zespół antykonfliktowy i namawia to rozejścia się.
Zapraszamy do obejrzenia reakcji polityków w Sejmie na protest rolników.
Demonstranci wypchnięci z ul. Wiejskiej. Teraz wszystko dzieje się na ul. Matejki. Rolników przepycha kordon policji, za którym jedzie polewaczka.
„Zostaw rolnika, ej ku**o, zostaw rolnika” - skandują protestujący po zatrzymaniu kolejnego mężczyzny. Został wyciągnięty z tłumu przez kilku funkcjonariuszy uzbrojonych w tarcze, pałki oraz gaz łzawiący. Użyto właśnie kolejnych granatów hukowych, aby rozproszyć ludzi. Kordon policji przesuwa ludzi z ul. Matejki.
Policja co kilka minut rzuca granat hukowy, a następnie przesuwa się kilka metrów w stronę Alei Ujazdowskich.
"ZOMO! ZOMO!" - krzyczą protestujący w kierunku policji.
Policja odgrodziła wejście na skwer pod Sejmem od strony Matejki. Przed chwilą grupa młodych rolników w kamizelkach z napisami „Rolnicy. Powiat bełchatowski” dyskutowali z policjantami ze szpaleru i wymachiwali rękami w kierunku policjantów. Widok wycelowanej w nich puszki z gazem ostudził jednak ich zapał do walki.
Druga polewaczka wyjechała od strony ul. Górnośląskiej. Policja wzywa do rozejścia się i zapowiada użycie środków przymusu bezpośredniego.
Policja wyciągnęła broń gładkolufową. Policyjny kordon powoli wypycha ludzi. Tłum jest ciągle spory, ale zdecydowanie mniejszy. Pod Sejmem jest może 5-7 tys. osób. Wielu protestujących odchodzi, ale najbardziej zagorzali zostają.
Między protestujących a policję weszli Grzegorz Braun i Sławomir Mentzen. Ten drugi ma koszulę spryskaną gazem. „Panowie, naprzód” - krzyczy policjant. Kordon policji uzbrojony w tarcze i miotacz gazu przesuwa protestujących spod sejmu. Policjant zwraca się do Mentzena z prośbą, aby jako poseł opuścił miejsce działań policji, a na co ten odpowiada, że sam namawia protestujących do cofnięcia się.
Policja apeluje do zgromadzonych o kierowanie się w stronę ul. Matejki. "Uwaga, prosimy o opuszczenie miejsca zgromadzenia przez osoby z immunitetem, kobiety w ciąży i osoby postronne”.
Z głośnika słychać też: "W ciągu działań interwencyjnych policjanci nie mogą zadbać o bezpieczeństwo osób postronnych”
Zazwyczaj takiej komunikaty poprzedzają szturm policji.
Napięcie także na obrzeżach Wiejskiej. Przy Górnośląskiej młodzi rolnicy wdali się w rozmowę z policjantami. - Jeszcze raz - grozi chłopakowi policjant palcem. - To co? - odpowiada chłopak. Cały jest w pomarańczowej substancji. To najpewniej gaz łzawiący, którym dostał. Policjant się peszy i odchodzi. Chłopak mówi, że jest obywatelem tak jak każdy i ma prawo protestować. Dołącza kolejny inny policjant. - Chłopaku, nie prowokuj, bo potem będziesz mówił, że Cię siła wyciągnęliśmy czy coś - tłumaczy. Chłopak nie daje za wygraną, spokojnie tłumaczy, że nic nie zrobił, a dostał gazem.
Musimy za to pochwalić myśliwych. Zakończyli swoje zgromadzenie tuż przed rozpoczęciem zamieszek. W momencie, kiedy rozpoczęły się regularne starcia pod Sejmem, wielu myśliwych oddaliło się od miejsca walk, a organizator ich zgromadzenia nawoływał przez mikrofon do rozejścia się i przypominał o zakończeniu zgromadzenia.
Szukamy odpowiedzi, na pytanie, kto doprowadził do eskalacji i wybuchu agresji. Jeszcze pod Kancelarią Premiera w wśród protestujących prowokujących policję zauważyć można było kilka osób całkowicie zamaskowanych. Mieli na odzieży symbolikę neofaszystowską, jak np. krzyż celtycki.
Natomiast starcia z policją wydają się być całkiem spontaniczne i oddolne. Prócz tych kilku osób, nie widać żadnej konkretnej, zorganizowanej grupy.
Z obserwacji naszych reporterów wynika, że najbardziej konfrontacyjni w stosunku do policji są po prostu młodzi rolnicy.
Przed chwilą znowu gorąco zrobiło się w okolicach wieżowca przy Wiejskiej 9. W stronę policji poleciały petardy i race, na co w odpowiedzi policja rzuciła granaty hukowe. Kilkudziesięciu uczestników protestu biegiem uciekało przez skwer zieleni w stronę ul. Matejki.
Jeden z młodych mężczyzn, który przed chwilą przemywał oczy solą fizjologiczną opisuje zdarzenie z Policją swoim znajomym. - Palą przez łeb dostałem. A później gazem prosto w pysk. Kur**, jak chcą się bić, to zapraszam na solo, bez sprzętu - krzyczy młody chłopak.
Na Wiejską podjeżdżają kolejne karetki.
I jeszcze jeden materiał filmowy:
Policja informuje na Twitterze, że rannych zostało kilku funkcjonariuszy.
Zatrzymano już kilkanaście osób.
Jednocześnie policja zapewnia, że: "Nasze działania są w pełni transparentne, odbywają się w obecności mediów i podlegają ocenie społecznej. Zachowania zagrażające bezpieczeństwu naszych funkcjonariuszy, w tym rzucanie w nich kostką brukową, nie mogą być lekceważone i wymagają stanowczej i zdecydowanej reakcji."
Policja przepchnęła część demonstrujących już całkowicie na Pl. Trzech Krzyży. Oddział prewencji użył kilkukrotnie granatów hukowych. Niektórzy protestujących wyciągani byli z tłumu i zatrzymywani.
Dawid Krawczyk obserwuję trwającą demonstrację na ulicy Matejki. Przed chwilą musiało dojść do kolejnego użycia gazu łzawiącego, bo z tłumu wychodzi kilka osób z zaciśniętymi oczami i czerwonymi twarzami.
Są pierwsi ranni. Ten mężczyzna zapewne jest dziennikarzem. Obok rannego leżał aparat i legitymacja.
Na miejsce podjechały właśnie trzy karetki pogotowia.