Na tym kończymy naszą relację na żywo z wtorkowych wydarzeń związanych z wizytą prezydenta Stanów Zjednoczonych w Warszawie.
Ogrody zamkowe pustoszeją, ludzie się rozchodzą. Nasi reporterzy oceniają, że drugie tyle osób słuchało przemówienia Joego Bidena z Wisłostrady - to ci, którym nie udało się wejść na ich teren. Ostatni uczestnicy spotkania robią sobie zdjęcia na tle fantastycznie podświetlonego Zamku Królewskiego.
Natalia i jej przyjaciółka Maria przyjechały do Warszawy z Kijowa 11 miesięcy temu. Z przemówienia Bidena są bardzo zadowolone. - To właśnie chciałyśmy usłyszeć - mówi Maria.
- To dla mnie wielkie wydarzenie. Dzięki temu, że prezydent Biden mówi o wojnie, Ukrainie będzie pomagać jeszcze więcej państw. Bo każdy chce być jak Ameryka. Czuje otuchę i ogromną nadzieję - mówi Sasza.
Wśród zgromadzonych spotkaliśmy ludzi, którzy przejechali wiele kilometrów, by posłuchać prezydenta USA. Ale nie wszystkim udało się wejść. - Jechałem 500 km, żeby go zobaczyć. A ostatecznie obejrzałem tylko na telebimie - mówi nam pan Wojciech.
- Nie sądziłam, że to się stanie, ale się wzruszyłam. Prezydent Biden ma moc. Dodaje otuchy - mówi nam Tatiana z Ukrainy, która od roku mieszka w Warszawie i przyszła pod Zamek Królewski wysłuchać prezydenta USA.
Na tym przemówienie prezydenta Joego Bidena się skończyło. Po ostatnich słowach podeszły do niego dzieci różnych narodowości z flagami USA, Polski oraz Ukrainy. A prezydent ze sceny zawołał po angielsku: "Wolność".
Biden: - Wszystko, co robimy teraz robimy dla naszych dzieci i wnuków, żeby wiedziały, co oznacza wolność.
I dalej: - W trakcie tego roku wojny kraje demokratyczne stały się jeszcze silniejsze, a rządy autokratyczne okazały się być słabsze. To, za czym się opowiadamy i za czym stoimy jest najważniejsze. A wiedza, że ma się sojuszników ma największą wartość. Polacy o tym wiedzą.
Wy, tutaj zebrani warszawiacy, wiecie, co oznacza solidarność. Gdy to miasto zostało zniszczone podczas powstania warszawskiego, podczas wielu lat komunistycznej opresji, przetrwaliście, bo byliście razem.
Warszawiacy, którzy nie dostali się do ogrodów Zamku Królewskiego, oglądają przemówienie Joego Bidena głównie na własnych komórkach.
Biden: - Niech nie będzie żadnych wątpliwości, USA są zobowiązane i twarde jak skała. Atak na jakiekolwiek państwo NATO będzie atakiem na nas wszystkich.
Biden: - Zbrodniarze wojenni poniosą konsekwencje!
Biden: - Przemawiam do Rosjan: USA nie ma zamiaru atakować Rosji, Rosjanie nie są naszymi wrogami. Wojna jest tragedią. To prezydent Putin wybrał tę drogę.
Gdyby Rosja przestała najeżdżać Ukraine skończyłaby się wojna, gdyby Ukraina skończyła się bronić, to byłby koniec Ukrainy. Dlatego Ukraina musi się bronić. Wspieramy Ukrainę.
Biden: - Świat stanął przed możliwością upadku Kijowa, ale ja stamtąd wróciłem i mówię, że Kijów się trzyma dumnie.
Przemówienie Bidena w dużej części skierowane było do Putina. - Myślał, że NATO się rozpadnie i podzieli, ale NATO jest bardziej zjednoczone, niż kiedykolwiek wcześniej. Myślał, że uczyni z uzależnienia Europy od rosyjskiej energii broń. Ale okazało się, że uniezależniamy się od Rosji. Putin stanął naprzeciw tego czego się nie spodziewał. Demokracje tego świata wzmocniły się, a nie osłabły.
Wyszedł na scenę przy dźwiękach muzyki, a więc w prawdziwie amerykańskim stylu. Zaczął słowami powitania skierowanymi do Polaków:
- Witaj Polsko, nasz wspaniały sojuszniku.
Do zamkowych ogrodów wciąż ciągną ludzie. Przy bulwarach wiślanych tłum. Most śląsko-dąbrowski jest podświetlony w barwach Ukrainy.
Prezydent Joe Biden w drodze do Arkad Kubickiego.
Prezydent Andrzej Duda przemawia: - Dzięki obecności USA, dzięki mądrej polityce polskiej armii, jesteśmy coraz pewniejsi swojego bezpieczeństwa, a potencjalni napastnicy są coraz mniej pewni swego. Ta brutalność rosyjska zostanie na Ukrainie zmiażdżona, a rosyjska armia będzie musiała Ukrainę opuścić. Przelana krew, ta straszliwa ofiara narodu ukraińskiego zaowocuje wielkim zwycięstwem.
I dodał: - Jeszcze raz dziękuję, że otworzyliście swoje domy - powiedział Andrzej Duda do Polaków.
Był też apel: - Wzywam wszystkich przywódców do solidarności z Ukrainą, do wysyłania pomocy militarnej Ukrainie, nie bójcie się. Tam gdzie leje się krew nie ma miejsca na bussines as usual z Rosją.
W Arkadach Kubickiego jest już prezydent RP Andrzej Duda. Gdy ze sceny pada zapowiedź: "Za chwilę głos zabierze prezydent Polski Andrzej Duda", z tłumu ktoś krzyczy: "Nie po to żeśmy przyszli!".
Ci, którzy nie weszli na teren ogrodu Zamku Królewskiego, mogą oglądać wydarzenie na telebimie.