Herbaty na błoniach już nie ma, skończyła się. My też kończymy naszą relacją i idziemy zrobić sobie herbatę. Dziękujemy, że byliście z nami.
Na błoniach trwa piknik, ale w czerwonej od rac poświacie. Oktawia Kromer: - Po drodze do stoisk z kiełbasami mijam starszą panią, która wesoło tańczy do przeróbki piosenki "Wojenko, wojenko". Przy kręconych frytkach tabliczka: "Tu kupując, wspierasz Marsz Niepodległości".
Ludzie na koncercie Irydion tańczą, bujają się w rytm perkusji i gitar. Co prawda nikt nie chichocze z żartu frontmana o „zamrożonej Maryli Rodowicz do sylwestra”, ale robią sobie zdjęcia.
- Czy są panie? - pada ze sceny. - A panowie? Sorry, 60 innych płci, że o was nie pytamy, bo nie istniejecie.
Kiełbasa kosztuje 20 zł. Bigos w tej samej cenie
Takie występy na błoniach...
Przypominamy słynny stołeczny hit Pożaru w Burdelu, który powstał po tym, gdy uczestnicy Marszu Niepodległości wyrwali drzewo.
ONR wkracza na błonia.
Widać, jakie hasła dzielą uczestników marszu. Gdy grupa przedstawiająca się jako narodowi socjaliści wchodzi na błonia wokół Stadionu Narodowego, skandują: "Kijów, Warszawa, wspólna sprawa". Ale inni uczestnicy, w tym dwie starsze kobiety, również uczestniczki marszu, ale innej grupy, kręcą nosami na to hasło. "Boże ty mój, pomyślałby kto. To niech idą na wojnę" - sarkają do siebie.
Marsz antyfaszystowski właściwie zakończony. Pozostała grupa kilkudziesięciu osób tańcząca pod jedną z platform.
Atmosfera na błoniach Stadionu Narodowego miejscami przypomina piknik. Grupki mężczyzn pociągają alkohol z gwinta i przepijają go sokiem z kartonu. W innych miejscach amatorzy pirotechniki odpalają fajerwerki. Dużym zainteresowaniem cieszy się papier toaletowy w tęczowych barwach, ale zdecydowanie w rankingu na najdłuższą kolejkę wygrywają namioty ze smażoną kiełbasą.
Narodowi socjaliści ruszyli spod mostu i idą w kierunku błoni Stadionu Narodowego. Między nimi a resztą marszu jest duża odległość. Nie widać nawet końca kolumny. Krzyczą: "Krzyż celtycki, orzeł biały, to są nasze ideały!"
Na mównicy na błoniach stadionu trwają propagandowe przemowy o niepodległości Polski i zagrożeniach dla niej. Narodowcy brylują, mają okazję, by zareklamować swoje poglądy. Na przykład takie: - Dzisiaj jesteśmy niepodlegli, ale przeciwko nam na Wschodzie jest rosyjski imperializm, a na Zachodzie z europejskim federalizm. Jesteśmy karmieni papką, że multikulturalizm jest spoko. Nie! Nasi przodkowie walczyli, by Polska istniała, by była niepodległa. Naszą niepodległość straciliśmy tak po prostu, w 1795 roku, krok po kroczku. Musimy dbać, by do tego więcej nie doszło! Krzyknijmy głośno: Polska państwem narodowym! - i tłum to hasło skanduje. - Wracając do domu zastanówcie się, czy dbacie o Polskę narodową i niepodległą. Musimy poświęcać się podziemnej pracy, żeby nie przelewać krwi. Od jutra czeka nas wielka praca! Czołem wielkiej Polsce!
Teraz z mównicy mówi przedstawiciel Ruchu Narodowego, który utyskuje na oddawanie „suwerenności Brukseli”. - Oddają polskie górnictwo, to sprawa wszystkich Polaków, bo wszystkich dotyka wzrost cen. Węgla nie da się kupić! - mówi.
Krytykuje też PiS.- Mówili, że otworzą zamknięte przez Tuska kopalnie. I gdzie one są? Hańba temu rządowi! Marsz Niepodległości to proces, musimy walczyć o nią [o niepodległość] niezależnie, czy jest AWS, PO czy PiS. Musimy walczyć o górnictwo, rolnictwo, kulturę. Marsz to zobowiązanie i ciągłe wyzwanie, to walka o przyszłość naszych dzieci i przyszłych pokoleń.
Kolejni występujący także mówią o suwerenności, a Unię Europejską nazywają eurokołchozem.
Na mównicy mężczyzna przedstawiony jako działacz opozycji antykomunistycznej opowiada o walce w czasach PRL. A na końcu apeluje: - Bądźcie Polakami, nie Europejczykami.
Jeszcze selfie na pamiątkę.
Marsz Niepodległości we wszystkich jego odcieniach. Niestety, często mocno brunatny, a nie tylko biało-czerwony.
Na moście spalono flagę Antify. Jest też kolejne, nowe hasło: "Krew, ziemia, biała rasa". Cały czas wybuchają hukowe petardy.
Dwóch uczestników marszu przed chwilą załatwiało się obsikując balustradę mostu Poniatowskiego. Widać, że trochę im głupio, bo robili to wystawieni na widok publiczny, a mijały ich tłumy. Nie spodziewali się widocznie, że całkiem niedaleko od tego miejsca organizatorzy przygotowali przenośne toalety. W kolejce do nich czeka co najmniej setka osób.
Przegląd mody patriotycznej.
Z mostu Poniatowskiego zwisa na sznurze kukła. Z daleka nie widać jej twarzy, chłopak w kominiarce rzuca do kolegów, że to może Maja Staśko. Ale kukła przedstawia Putina.
Chwilę po godz. 16.30 czoło marszu antyfaszystowskiego dotarło do pl. Trzech Krzyży, czyli ostatniego punktu przemarszu. Ze względu na trwające tutaj prace remontowe wszyscy muszą zmieścić na części placu, gdzie roboty się odbywają.
Na zdjęciach potwierdzenie tego, o czym pisaliśmy przed chwilą, a na co zwracali uwagę warszawiacy towarzyszący marszowi - że policję było widać tylko w jednym miejscu, tam, gdzie odbywał się spokojny protest przeciwników marszu narodowców, którzy na Nowym Świecie stanęli z różami w ręku.
Marsz powoli schodzi z mostu Poniatowskiego. W tłumie wybrzmiewa nowe hasło, którego dotychczas nie słyszeliśmy na Marszu Niepodległości: "USA imperium zła".
Jakie nastroje wśród niektórych uczestników marszu? - Jakbym był sam, bez ciebie, to bym tak z tłumu racą jebnął! - mówi do swojej towarzyszki, idący w marszu młody mężczyzna, wskazując na zagrodzony taśmami i obstawiony przez straż marszu fragment mostu Poniatowskiego, za którym widać na balkonach dwie tęczowe flagi.
Za to pod mostem czerwono od rac, słychać też petardy. Gdy ktoś zaczął skandować „Jebać Putina”, kobieta w tłumie krzywi się, a ktoś inny tłumaczy, że tak nie wypada krzyczeć.
Po kilku kilometrach wspólnego marszu nawiązują się znajomości w kolumnie i rozmowy między uczestnikami pochodu. Na przykład o polskim węglu i kopalniach. Kobieta, który przyjechała z Siemianowic Śląskich uważa, ze powinny zostać zamknięte, jakiś mężczyzna jej wtóruje.
Inni wypytują się, sąd przyjechali uczestnicy marszu. Są ludzie ze Śląska, z Kołobrzegu, Włocławka, Krakowa. - Cała Polska przyjechała świętować! - cieszy się jeden z maszerujących.