Dziesięć minut rozmowy przez telefon raz w tygodniu ma wystarczyć na kontakt z całą rodziną. - Taka jest ta polityka prorodzinna państwa? My, rodziny osadzonych, będziemy się buntować. Chcemy, żeby nas było widać - zapowiada Dorota z Warszawy.
- Jak nie mam czym zapłacić, to siedzę w brudach cały dzień - mówi poruszający się na wózku Dariusz John. Siedzi, bo kradł złom, żeby nakarmić rodzinę.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.