Przyjechał do Polski z etykietą byłego gracza NBA. Ale wyjechał z łatką imprezowicza i owiany złą legendą.
- W pierwszym odcinku "Last Dance" jest scena, jak reporter pyta grupkę dzieciaków, jak trafiły na mecz Bulls. Odpowiedziały, że miały do wyboru - prezent pod choinkę albo zobaczyć w akcji Jordana, Pippena i Rodmana. Odpowiedź mogła być tylko jedna.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.