Więcej
    Komentarze
    Mnie ta butelka na pierwszym zdjęciu wygląda na butelkę po soku lub kompocie...nie na butelkę po wódce. Zresztą, kiedyś się wódki na takich ewidentnie nielumpowskich wypadach nie piło (co prawda, moja pamięć sięga lat 60., ale wóda była w takich okolicznościach po prostu źle widziana, ktoś mógł ewentualnie polać z małej flaszeczki w większej grupie; na dodatek przed wojną mieszczuchy piły znacznie mniej niż nawet w latach 60. - społeczeństwo rozpiło się w dużym stopniu podczas wojny). A już na pewno nie pito alkoholu z takich ogromniastych butelek :) Gdyby to towarzystwo jjuż ją opróżniło, choćby do połowy, zdjęcie wyglądałoby doprawdy inaczej. Myślcie trochę, redahtory i nie obrażajcie ludzi na tej fotografii..
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    przedszkole miało też swóją fontannę, w której mogły chcłodzićsię dzieciaki. Działałą jeszcze po wojnie do połowy lat 70-tych
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Na pierwszym zdjęciu z lewej strony jest moja matka Halina Bukowska
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Na drugim zdjęciu z prawej strony dziewczynka z warkoczykami to moja siostra ewa, źyje do dziś
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Sam jeździłem na cycku i w winogronach (z prawą stopą na osłonie piasty koła...). Ale z jazdą na dachu to autor pojechał. Nigdy w życiu czegoś takiego nie było!
    @zib-0 Też nie widziałem, ale może tuż po wojnie.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Teraz ludzie mają wszystko, ale chcą mieć jeszcze więcej ...
    @sofia2013 Teraz ludzie mają dużo więcej rzeczy, ale mniej przyjaciół i promieniującego uśmiechu na twarzy.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Jestem z 1946 r. i jazdę na cyckach do dzisiaj pamiętam bo sam próbowałem-:))) Mając kilka lat (może 4 lub 5) wacałem z matką z zakupów chyba z bazau. Matka w obu rękach trzymała wypełnione siatki a ja miałem przykazane trzymać się tych siatek. Gdy przekraczaliśmy Marszałkowską (mieszkałem na nieistniejącej dzisiaj ulicy Wielkiej 26 - jest tam teraz Plac Defilad) jechał tramwaj a na cycku i po bokach młodsi i starsi chłopcy, gdy nas mijał, puściłem siatkę i zaczełem biec za tramwajem myśląc że go dogonię i znajdzie się dla mnie miejsce na cycku. Oczywiście tramwaju nie dogoniłem, matka histerycznie krzyczała wracaj natychmiast a w domu dostałem niezłe lanie sznurem od żelazka. W tamtych czasach bicie dzieci uchodziło za coś normalnego i nikt się nad dzieciakami nie rozczulał. O ile pamiętam jazda na cycku i tzw. winogrona umarły śmiercią naturalną gdy w latach 60-tych wprowadzono nowocześniejszy typ tramwajów.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    pamiętam.. to się nazywało "jazda na cycku"
    już oceniałe(a)ś
    0
    0