Fot. Agata Grzybowska / Agencja Wyborcza.pl
Czarny Kot przy Okopowej
Król stołecznych gargameli, z wieżyczkami, wykuszami, uskokami, mansardami itd. Autor nieznany, pozbawiony talentu. Na drzwiach złote litery: "My Warsaw Residence", reklamy kuszą "wesela, chrzciny, komunie, konsolacje". Ściany zdobią fale z płytek z barwnego gresu, schody z różnokolorowego kamienia. Dużo luster w złotych ramach, sofy, tzw. wypoczynki, w kolorach pastelowych.
Na przełomie lat 80. i 90 działka przy rondzie Babka, blisko narodowej nekropolii - cmentarza Powązkowskiego, została wydzierżawiona pod niewielki pawilon handlowy. Wciąż się rozrastał. Wiele prac prowadzono bez pozwoleń. W dużej części obecny hotel jest więc samowolą budowlaną, której grozi rozbiórka, kiedy zapadną ostateczne wyroki w sądach.
Recenzja hotelu na Tripadviser brzmi tak: "Czarny Kot jest ziszczonym snem szalonego architekta. Korytarze kończące się niczym, okna wychodzące na inne okna, przedziwne przybudówki, wieże i fosa... Tani wystrój, stylizowany na barokowy przepych plus widok z okna wprost na cmentarz Powązkowski. Jeśli kiedyś napiszę kryminał noir, mojego mrocznego detektywa umieszczę w Czarnym Kocie".
Wszystkie komentarze