125 tys. km przejechał samochodem służbowym dyrektor generalny Lasów Państwowych w czasach rządów Prawa i Sprawiedliwości. W każdy piątek kierowca musiał go wozić do domu rodzinnego na Śląsk. W poniedziałek szofer przywoził dyrektora z powrotem do stolicy. To nie jedyny taki przypadek.
Były dyrektor generalny Lasów Państwowych, powołany w czasach rządów PiS, wyjeździł tyle kilometrów, jakby trzykrotnie okrążył Ziemię. Powód? Chciał każdy weekend spędzać z rodziną.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.