Szewc, krawiec, zegarmistrz czy kuśnierz. W Warszawie wiadomo, że ich zakłady rozproszone na prawym brzegu Warszawy nie tylko dają utrzymanie właścicielom, lecz także tworzą lokalny praski koloryt. Specyficzny i coraz bardziej doceniany. – W tutejszych zakładach fryzjerskich dorabiają emeryci, którzy strzygąc, opowiadają historie ze swojego życia. Tak więc ma się dwa w jednym – zauważa Janusz Owsiany, varsavianista i praski społecznik. Pod koniec nagrania wideo zadaje pytanie, czy prascy rzemieślnicy będą mieli młodych następców.

Pewnie różnie będzie w różnych rzemieślniczych branżach, ale młodzi zaczynają się rzemiosłem interesować. Odwiedziliśmy rzemieślników w ich zakładach, by zapytać o perspektywy. W pracowni neonów boom i kolejka zamówień. Właściciel korzysta z powrotu mody na neonowe szyldy. Młoda właścicielka warsztatu stolarskiego chyba też znalazła rynkową niszę na artystyczne meble. W zakładzie kuśnierskim klientów jednak ciągle ubywa, chociaż wciąż zaglądają tu dziewczyny z futrem po babci do przerobienia.

Praga rzeczywiście kojarzy się warszawiakom z małymi lokalami usługowymi, które tworzą klimat dzielnicy. Podobnie zresztą jak tutejsze knajpy, dawniej z oczywistych powodów nazywane mordowniami, a dziś znane z pomysłowych nawiązań do miejscowej kuchni. Ostatnio powstają też takie, które oprócz jadła i napojów kuszą dodatkową ofertą. Kolorowy Świat Panny Jadzi to jedna z takich kawiarni na obrzeżach pl. Hallera. Miejsce dla rodziców z dziećmi, w którym do najatrakcyjniejszej części lokalu przechodzi się przez drzwi do szafy. Właścicielka opowiada, że to pionierski pomysł w tej okolicy i że lekko nie jest, ale dodaje: "Rozkręcimy się, wierzę w to". Wtedy naśladowców zapewne nie zabraknie.

Ale czy rzemiosło i usługi to znacząca oferta na rynku pracy? Choć to istotny dla kolorytu miejsca, to jednak niewielki kawałek tortu. Jaka branża ma w takim razie największy udział w lokalnym rynku pracy? Okazuje się, że sektor publiczny. Jak opowiada dr Katarzyna Sadowy, ekonomistka z SGH, jeśli chodzi o miejsca pracy, to usługi publiczne zajęły dziś na Pradze pozycję, jaką kiedyś miały przemysł i budownictwo. Dziś dawny przemysł albo padł, albo uciekł z miasta, pozostawiając po sobie postindustrialne przestrzenie. Deweloperzy chcieliby budować na tych terenach mieszkania, ale Katarzyna Sadowy zwraca uwagę, że dobre miasto powinno mieć także zakłady przemysłowe. Zwłaszcza że dziś przemysł jest bardziej przyjazny dla otoczenia i zaczyna wracać do miast.

Warto zostawić dla niego teren, by kiedyś mogły tam powstać miejsca pracy, a nie pozbawiać się takiej możliwości i zabudowywać wszystkie pofabryczne działki blokami mieszkalnymi. To ambitne, ale niezwykle ważne zadanie dla władz miasta. Bo – jeszcze raz odwołam się do wywiadu z Katarzyną Sadowy – chodzi o to, że miasto, które ma zróżnicowany rynek pracy, jest bardziej odporne na różne ekonomiczne wstrząsy.