Złodziej zadowolony, bo się nie napracował. Właściciel zadowolony, bo dostaje kasę z ubezpieczenia. A policja ma problem. Bo jak wykryć sprawcę kradzieży, której nie było?
Podejrzeń, że coś jest nie tak z kradzieżami aut, policjanci nabrali trzy lata temu. Przeanalizowali statystyki i doszli do wniosku, że aż tylu samochodów nie miałby kto ukraść.
- Zatrzymujemy złodziei, paserów i tych, co rozkładają auta na części. Rozmawiamy z nimi. Wiemy dokładnie, jakie samochody giną, na jakie jest zbyt. Pewnych aut po prostu się nie kradnie - mówi kom. Tomasz Watras, naczelnik wydziału do walki z przestępczością samochodową Komendy Stołecznej. - Patrzę w biuletyn [wykaz zdarzeń z minionej doby], sprawdzam markę, pojemność silnika, miejsce i czas kradzieży. I wiem, które zgłoszenia aut to lipa.
Wszystkie komentarze