Nastolatków da się jakoś upchnąć: otworzyć klasę więcej, wcisnąć dodatkowe ławki. Młodzież wytrzyma. Wstaną na lekcje wcześniej, wrócą do domu później. Dobrych nauczycieli nikt im jednak nie załatwi, lekcji zgodnie z planem nikt nie zagwarantuje.
Internetowy system rekrutacji działa. Sprawnie można znaleźć liceum, technikum albo szkołę branżową, a w szkole – klasę. Dopasować rozszerzenia i języki obce. Kandydatów przybywa, rejestrują się online, przynoszą wnioski o przyjęcie do szkół.
Ósmoklasistom i ich rodzicom może się zdawać, że największym zmartwieniem jest liczba punktów i to, jak przeskoczyć próg przyjęcia. Nic dziwnego, w tym roku nabór będzie trudny. Znowu mamy kumulację roczników, trzecią w ciągu ostatnich kilku lat i drugą z rzędu rok po roku. Szkoły podstawowe kończy kolejny raz półtora rocznika dzieci.
Wszystkie komentarze
Bo przepełnione szkoły teraz to akurat, nie jak sugeruje pani wiceprezydent, wina PiS. Oni wprawdzie zlikwidowali gimnazja, ale dwa podwójne roczniki do szkół wysłało PO i PSL - 9 i 8 lat temu. To ta słynna reforma sześciolatków, która wyrównuje szanse edukacyjne dzieci. I teraz taki niefart przed wyborami. Ale zawsze można minąć się z prawdą jak to zrobiła pani wice i wszystko ok.
Ponarzeka na przepełnione szkoły - tak, niskiego poziomu nauczania nie zauważy albo będzie z niego zadowolony, jak np. mój sasiad.
A kto potem to prędziutko zlikwidował wraz z likwidacją gimnazjów? Kto miesza w edukacji jak w kotle?
PiS oczywiście. Tylko co to ma do rzeczy? W tym i zeszłym roczniku przepełnione szkoły są winą PO i PSL. Cofnięcie reformy na to nie wpłynęło. Poza tym ponad milion rodziców była przeciwna tej reformie. A PO w swoim zadufaniu stwierdziło, że jednak ją przeprowadzi. A w edukacyjnym kotle mieszał i miesza każdy rząd jak leci niestety. Każdy ma chyba ambicje zostawić w nim większy bajzel od poprzedników.
Więc radzę zacząć odkładać na emeryturę w bezpieczny sposób lub wygłosować czarnka i pis.
Niestety. A drugie niestety, że to tym razem nie wina PiS jak mówi pani wice, tylko wina reformy sześciolatków PO i PSL i ich dwóch podwójnych roczników.
Tak, na pewno. Kogo by nie spytać, co jest dla niego najważniejsze w życiu, to będzie z dumą twierdził, że rodzina (czyli zakładam, że dzieci też), ale potem te same osoby nie mają problemu z tym, że nauczycielom, którzy zajmują się ich największym skarbem przez 5 dni w tygodniu po 7-8 godzin, płaci się tak marnie. Za to pełne zrozumienie dla wysokich płac specjalistów od ich finansów.
dodatek motywacyjny przyznaje dyrektor w wysokosci jakiej uważa, nie przyznaje go miasto, to kwota na etat.
Ja jestem rocznik 76 i była nauka na dwie zmiany.
Ja jestem rocznik 91 i do reformy Handkego mieliśmy naukę na dwie zmiany. Jak odpadły klasy 7-8 to zajęcia były na jedną zmianę, jakkolwiek w czwartej klasie zaczynały się koło 9 i trwały często do 16-17, a w klasie szóstej zaczynały się o 7:30 i kończyły się koło 14. W gimnazjum lekcje zaczynały się zazwyczaj koło 7-8 i trwały do 14-15, zaś w szkole średniej było podobnie jak w klasach 4-6 szkoły podstawowej.
Z ulgą zresztą przyjąłem przejście ze szkoły podstawowej do gimnazjum, bo skończyły się te wszystkie bzdurne gazetki ścienne, akademie i inne występy, do których byliśmy zmuszani i nie trzeba było na to tracić czasu. A największą ulgę odczułem w kwietniu 2009 r. (poszedłem rok wcześniej do szkoły), gdy zakończyłem swoją przygodę z tym cyrkiem na kółkach, który nazywamy powszechną oświat i mając w perspektywie studia cieszyłem się, że już więcej nie będę musiał znosić dziwacznych zachowań niektórych nauczycieli.
a ja 86, i nie było nauki na 2 zmiany, przynajmniej w Warszawie, choć wciąż trwał wyż demograficzny.
Ja mieszkałem w dużo mniejszym mieście. Nowe bloki budowali szybciej niż nowe szkoły.
Podobny rocznik i szkoła na dwie zmiany (klasy od A do F) w Warszawie. Znajoma młodsza o siedem lat - już na jedną zmianę (klasy od A do C).
To chyba trochę kpina przypisywać skutki tego przepełnienia reformie Zalewskiej. To fakt, PiS zlikwidował gimnazja i licea znów wydłużył do 4 lat. Ale te licea były budowane dla 4 roczników więc to nie spowodowało ich przepełnienia. Kumulacja w tym i zeszłym roku to wina reformy sześciolatków autorstwa PO i PSL, o czym pani wiceprezydent zdaje się zapominać, albo celowo manipuluje faktami. Przypominam, że ta reforma według ówczesnego premiera Tuska miała wyrównywać szanse edukacyjne dzieci. No to tak właśnie wyrównuje.
Pani redaktor też mogłaby sprawdzić fakty przed publikacją. Ja rozumiem, że fajnie się wszystko zwala na PiS, ale tym razem to PO i PSL jest winne. Nie chciało im się 9 lat temu budować przedszkoli, gdy nie było w nich wystarczającej ilości miejsc dla trzylatków. Uznali, że pod płaszczykiem wyrównywania szans edukacyjnych, wyślą sześciolatki do szkół i zrobią miejsce w przedszkolach dla trzylatków.
W znanym mi stołecznym liceum było najpierw samo liceum, potem gimnazjum i liceum, a teraz podstawówka i liceum. I tłok ma niby być winą wysłania sześciolatków do szkoły?
Oczywiście, bo zmiany gimnazjum-liceum przewaliłyby się przez 3 lata i koniec. Wysłanie 6-latków do szkół namieszało znacznie bardziej i na dłużej.
Tylko że kochany, niewinny PIS spowodował dodatkową kumulację WIEDZĄC już, że w tych rocznikach będzie więcej uczniów w szkołach ponadpodstawowych.
Tak? A co pis robił przez ostatnie 8 (osiem) lat? NIC.
A co to ma do rzeczy, o czym piszesz? Jeśli przez dwa lata do szkół średnich zamiast 1 rocznika idzie 1,5 rocznika, to chyba jest oczywiste, że będzie ponadprzeciętny tłok o dokładnie 1 cały rocznik. Poza tym ta reforma była przeprowadzona w wyżu demograficznym, co dodatkowo wszystko pogorszyło.
Cóż, skoro dla Ciebie PiS jest kochany, to nie wnikam. Ale skutki jego reformy likwidacji gimnazjów - według mnie złej reformy - już się przez licea przewaliły (czyli kumulacja rocznika parę lat temu), a w technikach ich podwójny rocznik właśnie kończy naukę. To niestety reforma sześciolatków autorstwa PO i PSL jest winna temu koszmarowi dwóch roczników. A wszystko w imię wyrównywania szans edukacyjnych. Czy to tak trudno zrozumieć, że można nie popierać reform PiS i jednocześnie nie pałać bezrefleksyjną miłością do PO?
No ale co PiS miał akurat w tej sprawie zrobić? PO wrzuciło 3 roczniki w 2 lata. Za szkoły odpowiadają władze lokalne. To one mogą te szkoły przygotować na kumulację. Ale nawet one - co mogą zrobić? Raczej nie wybudują nowych szkół. O tym, trzeba było myśleć parę lat wcześniej. Nawet jak władze lokalne zmuszą dyrektorów szkół średnich do otwarcia większej ilości klas, to skończy się to nauką na dwie zmiany. Czyli PO, z premedytacją, wiedząc, że dają na zmarnowanie 3 roczniki, przeprowadziło tą durną reformę sześciolatków. Bo się im przedszkoli 9 lat temu nie chciało budować więc upchnęli sześciolatki do szkół, robiąc w nich miejsce dla trzylatków. A kto by się tam wtedy dziećmi przejmował? I co za niefart, że skutki tej reformy akurat w roku wyborczym wróciły jak bumerang.