Chodniki i trawniki na Pradze zastawione parkującymi na dziko samochodami. Na styku ul. Jagiellońskiej i Zamoyskiego piesi są spychani w błoto albo nawet na jezdnię. Drogowcy mówią, że mają blisko pół tysiąca miejsc do osłupkowania i odsyłają do straży miejskiej albo policji.
Wyborcza gra z WOŚP. Wylicytuj okładkę "Tygodnika Warszawa"
W tej sprawie interweniują społecznicy z Porozumienia dla Pragi: "To jedno z najbardziej upokarzających pieszych miejsc na Pradze, na styku Zamoyskiego i Jagiellońskiej. Nic nie dały dwie inwestycje w Zarządzie Zieleni. O pieszych zapomniano, choć sprawa od dawna znana jest Zarządowi Dróg Miejskich. Jak długo jeszcze?" - alarmują na Twiterze.
Dzikie parkowanie na Saskiej Kępie. Przy stacji metra, Porcie Praskim... Piesi spychani z chodników
Wszystkie komentarze
tak, żeby wydać jak najwięcej pieniędzy i jak najmniej zostało dla mieszkańców, brawo, wspaniały pomysł
wiesz co to jest ironia?
wiem, ale tyle tu tzw aktywistów, że można się pomylić i wziąć to na poważnie
Jednym słowem w Warszawie mieszkają same kmioty. I to jest czysta prawda.
Rozwiązanie jest jedno i bardzo proste, w krajach zachodniej i południowej Europy znane od dekad.
Parkowanie WYŁĄCZNIE na jezdni a dla stawiających pojazd choćby jednym kołem na chodniku lub trawniku, laweta.
jest też inne rozwiązanie znane na zachodzie - więzienie za niegospodarność, gdyby to wprowadzić w Warszawie, kilka "organizacji słoneczników" straciłoby źródło finansowania i miasto by odżyło
Ale jak jest wszyscy wiemy.
Rozwiaże sie problem i będą dodatkowe przychody dla miasta .
dobry pomysł, tylko ma jeden minus - wtedy zarobi miasto, a nie koledzy, więc na razie ten pomysł nie będzie realizowany