CZYTAJ TAKŻE: Wojna na Ukrainie. Piętnasty dzień rosyjskiej inwazji [Relacja NA ŻYWO na Wyborcza.pl]
Ze względu na wagę tego, co się dzieje za polską granicą wschodnią, ten tekst jest otwarty dla wszystkich.
Pomóż mieszkańcom Mariupola i odbierz prenumeratę Wyborczej
– Mamy do czynienia z największym kryzysem migracyjnym Europy po II wojnie światowej. W 2015 r., w okresie największego napływu uchodźców, przez Grecję przechodziło 300 tys. ludzi miesięcznie. Do Polski z Ukrainy trafiło już 1,3 mln Ukraińców. W dwa tygodnie – mówił w środę 9 marca prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.
Tylko we wtorek przez dwa warszawskie dworce kolejowe – Wschodni i Zachodni – przewinęło się 28 tys. uchodźców z Ukrainy. W jeden dzień stołeczni urzędnicy musieli się zaopiekować masą ludzi większą niż ta, która mieszka w dzielnicy Wesoła. – 10 proc. mieszkańców Warszawy to obecnie ludzie z Ukrainy – obrazowo powiedział Trzaskowski.
Jedynie dla części uchodźców Warszawa jest tylko przystankiem, z którego ruszają w dalszą drogę. Coraz więcej jest tych, którzy nie mają dokąd pojechać. Część tych ludzi trafia do centrów recepcyjnych prowadzonych przez stołeczny samorząd, m.in. w hali sportowej na Ursynowie czy w Ośrodku Sportu i Rekreacji przy ul. Siennickiej na Pradze-Południu. Część osób, którym udzielono tam schronienia, wbrew intencjom samorządu wcale nie chce tylko kilka godzin odpocząć i wznowić podróży. Próbują jakoś zakorzenić się w Warszawie, szukać pracy, ułożyć sobie jakoś życie.
Dlatego w tych halach miejsca się zapełniają i wciąż są potrzebne nowe obiekty. Kolejne są otwierane w biurowcach zaoferowanych przez inwestorów, m.in. przy Wołoskiej na Służewcu czy u zbiegu al. Jana Pawła II i Grzybowskiej. Trzaskowski podliczał w środę, że miasto prowadzi już ponad 30 takich miejsc.
Duże ośrodki w zaoferowanych przez prywatnych inwestorów budynkach uruchomił też wojewoda mazowiecki: w halach targowych w Nadarzynie oraz na Żeraniu. Tam uchodźców liczy się w tysiącach.
Nieco mniej, bo kilkuset, jest w hali sportowej na Torwarze. – Mieliśmy dosłownie godziny, by go zorganizować. Gdy tylko zapewniliśmy 500 łóżek i bazowe wyposażenie, zaczęły się zgłaszać rzesze wolontariuszy i organizacji pozarządowych, by pomagać. Cały czas na miejscu jest zaangażowanych ok. 200 wolontariuszy, którym ogromnie dziękuję – mówił w środę 9 marca wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł (PiS).
Po kilku dniach pracy właściwie non stop wśród wolontariuszy zaczyna się kryzys. Joanna Niewczas, koordynatorka wolontariuszy w centrum recepcyjnym na Torwarze, opublikowała w mediach społecznościowych gorzki list, w którym wyliczała, że nie ma pieniędzy na leki dla uchodźców, wolontariusze sami załatwiają posiłki dla setek uchodźców, za kuchnię odpowiadają harcerze bez doświadczenia w takich przedsięwzięciach, brakuje środków higieny, nie mówiąc o środkach zabezpieczających przed COVID-19…
Sytuacja w centrach recepcyjnych jest zmienna. Gdy weszliśmy w środę do centrum recepcyjnego na Torwarze, kryzysu nie było widać: panował porządek, posiłki wydawano na bieżąco, a dary przyjmowano i sprawnie rozdzielano. Działał też punkt medyczny i pokój dla dzieci.
Wystarczyło jednak chwilę porozmawiać z wolontariuszami, by się przekonać, że nastroje są kiepskie. – Najbardziej życzyłabym sobie, aby wojewoda w końcu przysłał kogoś od siebie, kto zorganizuje naszą pracę i zapewni nam niezbędne środki – mówiła nam 20-letnia Lena. – W tym momencie prawie wszystko kupujemy z naszej kieszeni, nawet rękawiczki nitrylowe.
Konstanty Radziwiłł przyznawał, że wyżywienie zapewniają wolontariusze oraz działające charytatywnie restauracje. – Jestem im głęboko wdzięczny, tym bardziej że posiłki są lepsze niż w niejednym hotelu. Ale to nie była odpowiedź na brak chęci żywienia przez służby wojewody, to był strumień pomocy, który wyprzedził nasze działania, do których podjęcia jesteśmy gotowi – zapewniał. I przekonywał, że lista żalów wolontariuszy wynika tylko ze złej komunikacji, nad którą obiecał popracować.
Prezydent Warszawy mówił jednak, że to nie wystarczy. – Widzimy, że Władimir Putin przyjął strategię dalszych bombardowań i eskalacji tej wojny – stwierdził. – Eksperci oceniają, że będziemy mieć do czynienia z falą trzech, czterech, pięciu, a może nawet więcej milionów uchodźców – ostrzegał.
– Nie wystarczy już szykować 2 czy 3 tys. miejsc. Owszem, robi to wojewoda, my też to robimy. Musimy, to jest po prostu niezbędne. Ale potrzebne jest wybudowanie olbrzymiego centrum recepcyjnego, miasteczka dla uchodźców, które będzie w stanie przyjąć nie 1 tys. osób, nie 2 tys. osób, tylko możliwe, że kilkadziesiąt tysięcy osób – apelował Trzaskowski. – I nie tylko w Warszawie, ale też w innych miejscach.
Rząd Mateusza Morawieckiego nie sprawia wrażenia gotowego do takiej decyzji. Politycy Prawa i Sprawiedliwości powtarzają jak mantrę frazes o tym, że „Polska przyjęła milion Ukraińców bez tworzenia obozów dla uchodźców". To było możliwe, ale tylko jako rozwiązanie tymczasowe. A rosyjska inwazja na Ukrainę trwa, przybywa domów zniszczonych przez ostrzał i bomby. Coraz więcej Ukraińców ucieka przed wojną, coraz więcej nie ma już dokąd wrócić.
– Ten milion kobiet i dzieci, które już przekroczyły naszą granicę, to dopiero początek. Będzie nas w Polsce więcej niż dotąd. Będziemy mówić nie tylko po polsku. Będziemy żyć w społeczeństwie bardziej różnorodnym. Muszą temu podołać nasze szpitale, nasze urzędy, nasze firmy, nasze szkoły – mówił podczas wtorkowej debaty w Sejmie Adrian Zandberg, warszawski poseł Partii Razem.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze
Brawo Polacy!
A sprzedaż działek Morawieckiej to nie było dobre przygotowanie do kryzysu? No, przecież radzą sobie chłopaki.
Przecież mianowali sporo sędziów, widać świetne przygotowanie.
Trzyma kasę
Kto dzieli pomaga Putinowi. Organizacje kościelne działają podobnie jak inne NGO. Wystarczy sprawdzić.
Nie dają sobie rady z przyjęciem uchodźców.
A granica pusta?
Chcesz powiedzieć że cała armia stoi na granicy?
Wot nie jest od pilnowania granic.
Niestety tam są sami tacy nieudacznicy. Wystarczyło wczorajszej konferencji prezesa NBP posłuchać. Jeśli na najważniejszych stanowiskach są mato..y i kłamcy, to pomyśl jakiej 'klasy" specjaliści są na niższych szczeblach. Sam znam przypadek jak parkingowy został kierownikiem na stanowisku nadzorującym setki milionów zł.