Do wypadku doszło w nocy z 8 na 9 stycznia. Podróżującą po Dominikanie Martę Janecką w okolicach miejscowości Concepción de La Vega potrącił rozpędzony autobus. Ma połamane wszystkie kończyny, liczne złamania otwarte, straciła wiele krwi. Jest w bardzo ciężkim stanie. Obecnie znajduje się w śpiączce farmakologicznej.
Jak pisze w serwisie Zrzutka.pl jej siostra Małgorzata Janecka-Jurecka, przed Martą liczne operacje, transport do Polski i długa rehabilitacja. Potrzebne są pieniądze na pomoc prawną, noclegi dla rodziny i tłumaczenia dokumentów.
Cel zbiórki organizatorzy wyznaczyli na 500 tysięcy złotych, które pragną zebrać w ciągu miesiąca. Jednak już po trzech dniach na pomoc Marcie zdecydowało się ponad pięć tysięcy osób, które łącznie wsparły ją niemal 300 tysiącami złotych.
31-letnia Marta należała do pierwszej ekipy współtworzącej słynną już klubokawiarnię Chłodna 25. W 2013 roku pomagała jej dawnemu właścicielowi Grzegorzowi Lewandowskiemu w otwieraniu baruStudio w Pałacu Kultury. Lokal szybko stał się jednym z popularniejszych miejsc na mapie stolicy. Pracowała tam jako menedżerka i barmanka, czasem w kuchni.
Jednocześnie działała w Jewish Community Centre (JCC). Organizowała zajęcia ze sztuki zaangażowanej dla dzieci, tworzyła gry miejskie, prowadziła kolonie dla młodzieży: – Marta była w grupie Madrichów, czyli wychowawców dzieci. Była ważnym i lubianym członkiem społeczności – opowiadają Agata Rakowiecka i Marta Saracyn z zarządu JCC.
W tym samym czasie na łódzkim ASP kończyła scenografię. Zaczynała, tworząc oprawę do etiud szkolnych, ostatnio pracowała jako scenografka planu m.in. w produkcjach Patryka Vegi czy serialu „Komisarz Mama".
Angażowała się w działalność Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, razem z baremStudio pomagała w organizacji Parady Równości.
– Cieszymy się, że tyle osób zainteresowało się zbiórką. Co prawda w tekstach w internecie widać błędy na temat tego, kim właściwie jest Marta, ale to dlatego, że tak wiele robiła, że łatwo się pomylić – mówi nam jedna z barmanek w barzeStudio.
O pomocy Marcie wiele jest w mediach społecznościowych. Link do zbiórki udostępniają jej znajomi z planów filmowych, m.in. aktorki Aleksandra Domańska i Zofia Zborowska, kompozytorka Joanna Duda, współpracownicy z JCC i warszawskiej sceny knajpianej. W akcję zaangażowały się też Marta Lempart i europosłanka Róża Thun z KO.
A pieniądze okazują się potrzebne na gwałt. Jak opisuje Zuzanna Mockałło, właścicielka baruStudio i przyjaciółka poszkodowanej, Marta wciąż ma krwotoki wewnętrzne, które wymagają przetaczania krwi.
Gdy ogłosili zapotrzebowanie, niemal od razu do stacji krwiodawstwa na Dominikanie zaczęli zgłaszać się ludzie. Nie tylko tamtejsi Polacy i polskie stewardesy, ale nawet lokalsi znający Martę, która po kraju podróżowała od ponad roku.
– Ale pojawiły się formalne trudności. Byliśmy zmuszeni do kupowania krwi od Dominikańczyków, co jest bardzo kosztowne – opowiada Zuzanna Mockałło.
Właścicielka baru dodaje, że od środy krew może już być przekazywana. Nadal jednak kosztuje to setki dolarów, a w obecnym stanie zdrowia przewiezienie Marty do Polski jest niemożliwe. Na Dominikanie są już jej siostra i ojciec, którzy pomagają w organizowaniu leczenia na miejscu.
– Marty wszędzie było pełno. To może jakieś szczęście w nieszczęściu, że teraz dowiadujemy się, jak wielu ludzi ją ceniło… – zastanawia się Mockałło.
Link do zrzutki możemy znaleźć TUTAJ.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Żeby nie było, wpłaciłem.
Jak kupowała wyjazd pewnie pytali czy chce się ubezpieczyć bo prawie zawsze to robią.Odpowiedź pewnie była jak na Polkę przystało"jakoś to będzie".Nie kpię sobie z nieszczęścia tej Pani ale niestety to jest polski styl pomimo że te ubezpieczenia nie są drogie.
Ulanska polska fantazja.
Q Polsce obowiązuje inna. Jak najbardziej zaszkodzić.
naprawdę, przeczytanie artykułu zajmuje 2 minuty.
Bo jeżeli nie, to nie widzę powodu, aby przesłać jej chociaż 1 zł.
Jakoś to będzie?Nie było!
To nie płać.
Jak w drodze na imprezę z kumplami potrąci cię ciężarówka, zmiażdży nożęta, wątróbkę, nereczki, złamie kręgosłup i sprasuje pełną dobroci facjatę, to masz jak w banku, że gdyby rodzina chciała zbierać pieniądze na twoje ratowanie znajdzie się równie czujący dzbanuch i zwis miękki, który napisze: "szedł na balangę, dlaczego mielibyśmy na niego płacić"?