Rok temu wzięliśmy ślub w Portugalii. Chcielibyśmy, żeby był uznany przez polskie władze. Ale nawet od umiarkowanych polityków słyszymy, że Polacy nie są gotowi na związki partnerskie. Postanowiliśmy więc zapytać o to ludzi na ulicy.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Przepraszam, czy mogę was prosić o zrobienie zdjęcia? Dosłownie za minutkę będzie tu moja druga połowa. Chciałbym się oświadczyć. Taka szybka akcja – Dawid podchodzi do młodej pary z dzieckiem w wózku. Spacerują w parku. Dawid, jak przystało na oświadczyny, jest elegancko ubrany. Nie zdradza, że druga połówka to mężczyzna.

Innym razem w rolę oświadczającego się wciela się Jakub. Biała koszula, eleganckie spodnie, czerwona róża. Scenariusz jest ten sam: „Proszę zrobić zdjęcie. Za chwilę przyjdzie moja druga połówka. Chcę się oświadczyć”.

Oświadczyny z ukrycia nagrywają współpracujący z Dawidem i Jakubem operatorzy. Skupiają się na reakcji przechodniów, kiedy ci orientują się, że to oświadczyny dwóch mężczyzn. Po wszystkim Dawid i Jakub próbują rozmawiać z przechodniami, których przed chwilą jeden z nich prosił o nietypową przysługę. Mówią, że to był eksperyment społeczny, że są w ukrytej kamerze. Pytają ich, co o tym sądzą, czy pary homoseksualne powinny mieć prawo do związków partnerskich.

Jeden z największych amerykańskich portali branżowych – LGBTQ Nation – napisał o akcji Polaków: „Para gejów oświadczała się 100 razy w miejscach publicznych w kraju bloku wschodniego. To, co ich spotkało, jest niezwykłe”.

WOJCIECH KARPIESZUK: Oglądając wasz eksperyment społeczny, bałem się, że ludzie będą was wyzywać.

DAWID MYCEK: – Z nami było podobnie: spodziewaliśmy się najgorszego. Do zrobienia zdjęcia z oświadczyn wybraliśmy najtańszy i najlżejszy telefon. Tak na wszelki wypadek, gdyby ktoś nim w nas rzucił.

JAKUB KWIECIŃSKI: – Wiedzieliśmy, że idziemy w ogień. I logistycznie byliśmy dość dobrze przygotowani: operatorzy z kamerami w sporej odległości, w ukryciu. Gorzej z przygotowaniem psychicznym. Pierwszego dnia przerwaliśmy nagrania. Każde wyjście do ludzi to był dla nas ogromny stres i emocje. Strach też był ogromny.

Skąd pomysł na taki eksperyment społeczny?

JAKUB:– Pomysł był mój.

DAWID:– Mnie szybko się spodobał.

JAKUB: – A rzadko moje pomysły od razu podobają się Dawidowi. Rok temu wzięliśmy ślub w Portugalii. Chcielibyśmy, żeby ten ślub był uznany przez polskie władze. Tymczasem nawet od tych umiarkowanych polskich polityków słyszymy, że Polacy nie są gotowi na wprowadzenie związków partnerskich. Politykom średnio wierzę, więc postanowiliśmy zapytać ludzi na ulicy, co o tym sądzą.

Zwracając się do przechodniów, nie zdradzaliście, że chodzi o oświadczyny dwóch mężczyzn.

DAWID:– Nikt nie wiedział. Chcieliśmy nagrać element zaskoczenia. I udało się. Ale też nie kłamaliśmy. Odpowiednio dobieraliśmy słowa, że zaraz będzie tu moja druga połówka, której chcę się oświadczyć.

Później, już oglądając nagrania, widzieliśmy, że ludzie byli zdziwieni, ale raczej nie zszokowani.

JAKUB:– Okazało się, że prawie wszyscy zareagowali dość pozytywnie, nie uciekali, nagrywali mimo zaskoczenia, być może czując, że to ważna dla nas chwila i nie mogą zawieść. Na pl. Szembeka podeszła do nas siostra zakonna. Zajmowała się osobami bezdomnymi, które siedziały na pobliskich ławkach. Kątem oka wiedzieliśmy, że nas obserwuje. Kiedy pakowaliśmy sprzęt, zbliżyła się i powiedziała, że ludzie najczęściej boją się tego, czego nie znają. Stwierdziła, że ona na ulicy poznała bezdomnych. A my teraz też dajemy ludziom okazję, by nas poznali.

Nikt nie rzucił telefonem?

JAKUB:– Nie. W Mińsku Mazowieckim pani odłożyła go na bok. Powiedziała: „No bez przesady. Nie będę w tym uczestniczyła”.

DAWID:– Ale to była jedna z nielicznych negatywnych reakcji. Nagraliśmy 104 osoby: 59 proc. to kobiety, 41 proc. to mężczyźni. 96 proc. reakcji było pozytywnych bądź neutralnych. Ludzie mówili, że są za związkami partnerskimi, czasem ktoś precyzował, że związki jak najbardziej, ale bez adopcji dzieci.

JAKUB: – Oczywiście ten film nie jest dowodem na to, że w Polsce nie ma homofobii. Na jej poziom wpływa wiele czynników. W naszym przypadku ludzie mieli poczucie powagi sytuacji. Być może myśleli: „To są w końcu oświadczyny, nie będę psuć chłopakom ich święta”. Może jest to podpowiedź, jak przekonać ludzi: dać im się poznać. Pokazywać uczucia. Rozmawiać.

DAWID: – Wiele z tych osób nie znało wcześniej geja. Rozmawialiśmy ze starszymi paniami, które siedziały na ławce i się nam przyglądały. Opowiadały, że oglądają serial „Królowe życia”, że jest tam taka para jak my. Te panie nawet nie wiedziały, czy słowo „gej” jest obraźliwe, czy nie.

Zdarza wam się w miejscu publicznym okazywać uczucia?

JAKUB: – Od czasu do czasu, ale nie ostentacyjnie. Złapiemy się za rękę, przytulimy. Ale zawsze odwrócimy się do tyłu.

Na potrzeby eksperymentu urządziliście gejowskie oświadczyny na zatłoczonym pl. Zamkowym. Przechodnie zaczęli bić wam brawo.

DAWID: – Pamiętam, to były młode dziewczyny. Inny przykład z pl. Zamkowego: młody mężczyzna najpierw zrobił nam zdjęcie, a zapytany o zdanie, przyznał, że nie wszystko musi tolerować. Uśmiechnął się i dodał: „Tak samo jak inni mogą nie tolerować tego, że nałożyłem sweterek do spodni dresowych”. Ważna była dla mnie reakcja starszej pani z Mińska Mazowieckiego. Siedziała na ławce i obserwowała nas. Nie wiedziała, że to eksperyment, nie widziała kamer i spontanicznie nam zaklaskała. Jesteśmy podbudowani.

JAKUB:– Oglądając ten materiał, uświadomiłem sobie, że to moja Polska marzeń. Chciałbym, żeby tak wyglądała, żeby ludzie nam przeciwni, którzy nie rozumieją, czym jest miłość, nie stanowili nawet 5 proc. społeczeństwa. Wtedy czułbym wewnętrzny spokój, że jestem pełnoprawnym obywatelem, że zdecydowana większość Polaków akceptuje mój związek. Nie planowaliśmy, że będziemy nagrywać przez sześć dni. Kiedy po pierwszym dniu wszyscy byli pozytywnie nastawieni, uznaliśmy, że nie jest to reprezentatywne, że eksperyment wyda się widzom niewiarygodny. Dlatego przedłużyliśmy nagrania, żeby mieć większą próbę wśród przechodniów, których prosiliśmy o przysługę.

DAWID: – W Mińsku Mazowieckim pani zapytała, dlaczego przyjechaliśmy z eksperymentem do tego miasta. Tłumaczymy, że chcieliśmy sprawdzić reakcję ludzi w mniejszym mieście, a nie tylko w Warszawie. A pani, nieco oburzona, odpowiada: „A co to, że niby my tu, w Mińsku, nie jesteśmy tolerancyjni?! Tu żyją tacy sami ludzie jak w Warszawie”.

JAKUB: – Bardzo ciekawe były rozmowy już po, kiedy wyjawialiśmy, że przeprowadzamy eksperyment. Pewna para zareagowała niezwykle życzliwie. Powiedzieli, że są wierzący, właśnie idą do kościoła, nie mogli zareagować inaczej. A przecież Kościół katolicki nie przyzwyczaił nas w Polsce do takiej otwartości. Okazuje się jednak, że ludzie nie słuchają bezkrytycznie tego, co ksiądz mówi. W sumie trójka poproszonych przez nas o zrobienie zdjęcia przechodniów zadeklarowała się później jako wierzący katolicy. Jeden z chłopaków powiedział, że dla niego jako katolika homoseksualizm jest czymś złym, ale przecież on nie będzie nas krytykować, bo to, co robimy, to nasza sprawa. I zrobił nam zdjęcie z oświadczyn.

Według was Polacy są gotowi na związki partnerskie?

JAKUB: – Jak najbardziej.

DAWID: – Politykom wygodnie jest mówić, że społeczeństwo jest niegotowe. Nie mam złudzeń: tak długo, jak rządzi Prawo i Sprawiedliwość, nie będzie związków partnerskich. Musi się zmienić władza.

JAKUB: – Prezydent Andrzej Duda w niedawnym wywiadzie dla „Naszego Dziennika” stwierdził nawet, że rozważyłby podpisanie ustawy zakazującej propagandy homoseksualnej w szkołach. To standardy rosyjskie. Prezydent Duda powinien obejrzeć film z naszego eksperymentu i uczyć się tolerancji od swoich obywateli. Od bohaterów z naszego filmu powinien uczyć się tego, jak należy traktować drugiego człowieka.

Wasze małżeństwo zawarte w Portugalii, choć nieuznawane w Polsce, jest honorowane w większości krajów Unii Europejskiej.

JAKUB:– Jest ktoś, kto także w Polsce honoruje nasz akt małżeństwa: listonosz. Powiedział: „Dobra, nie macie tutaj zbyt wielu praw. To ja przynajmniej wydam panu list polecony do męża”.

DAWID: – Staramy się zarejestrować małżeństwo w Polsce. Złożyliśmy wniosek w urzędzie stanu cywilnego i dostaliśmy odmowę. Skierowaliśmy skargę do wojewody mazowieckiego. Kolejna odmowa. Teraz nasza skarga jest w sądzie apelacyjnym. Będziemy walczyć.

W Polsce to się nie uda.

DAWID: – Kiedyś się uda. Na sto procent. Tak jak we Włoszech. Włosi przeszli całą procedurę przez krajowe instytucje i w końcu złożyli skargę w Trybunale w Strasburgu. Jesteśmy na to gotowi.

JAKUB: – Przykład sprzed kilku dni: Dawid miał wypadek samochodowy na autostradzie. Staranował go tir. Zadzwonił do mnie, powiedział lakonicznie parę słów i kontakt się urwał. Natychmiast wsiadłem w samochód i ruszyłem do niego. I właśnie dlatego zależy nam tak bardzo na zarejestrowaniu ślubu w Polsce. Aby w takich sytuacjach partner nie był na miejscu zdarzenia dla policji tylko gapiem, a w szpitalu obcą osobą. U nas szczęśliwie skończyło się to dobrze, bo Dawid wyszedł z tego bez większych obrażeń.

Biorąc ślub w Portugalii, wiedzieliśmy, że nie będzie ważny w Polsce. Nie braliśmy go dla ulg podatkowych, dla wspólnego rozliczania się. Wiedzieliśmy, że ten ślub nie rozwiąże kwestii spadkowych, majątkowych. Wzięliśmy go dla siebie. Na co dzień możemy cieszyć się sobą bez papierków, małżeństw, formalności. Są jednak sytuacje, w których przez brak uznania tego papierka czujemy się bezradni. Obiecujemy sobie, że możemy na siebie liczyć, że będziemy się troszczyć o siebie, a później w sytuacjach kryzysowych okazuje się, że nie możemy nic. Paskudne uczucie.

Na Facebooku wrzuciliście zdjęcie z Portugalii z komentarzem: „A może by tak rzucić wszystko i zostać tu na zawsze”. Zdarza wam się myśleć: może czas wyjechać z Polski?

JAKUB: – Chodzą nam te myśli po głowie, i to coraz częściej.

DAWID: – Za każdym razem, kiedy włączam Wiadomości TVP, to mam taką myśl. Krew mnie zalewa. Ale nie będziemy im ułatwiać. Jeszcze nie ten moment. Walczymy.

JAKUB: – Kiedyś nam się wydawało, że nigdy stąd nie wyjedziemy. To się zmieniło od ślubu w Portugalii. Wiemy, że w innych krajach w Europie można żyć naprawdę normalnie. I nie chodzi o to, że tam wszyscy ludzie na ulicy kochają gejów i lesbijki. Po prostu żyjesz w kraju, w którym czujesz się bezpiecznie, że jak się zdarzy coś twojemu partnerowi, to nikt w szpitalu nie będzie robił ci problemów.

Czasami siadamy i mówimy sobie: nie warto kopać się z koniem. Życie ma się jedno. Nie wyobrażam sobie zestarzenia się w kraju takim, jakim jest dzisiejsza Polska. Ale mam wiarę w ludzi. I ten film, który nagraliśmy, daje nadzieję na zmiany. Nie jest tak źle, jak politycy z prawej strony próbują nam wmówić.

Jak wyglądały wasze prawdziwe oświadczyny?

DAWID:– Wyobraź sobie, że prawdziwych oświadczyn nie było.

JAKUB: – Sytuacja gejów i lesbijek w Polsce jest taka, że nie mogą wziąć ślubu. Więc po co robić oświadczyny? Żeby usłyszeć odpowiedź: „Przecież nie możemy”. My w pierwszej kolejności zaczęliśmy od logistyki, od znalezienia kraju, w którym możemy.

DAWID: – Sprawdzaliśmy Szwecję. Nie udało się, bo żeby wziąć tam ślub, trzeba być rezydentem kraju. W Portugalii za pierwszym razem nam odmówili, bo w polskim urzędzie stanu cywilnego nie mogliśmy dostać zaświadczenia o braku przeciwwskazań do zawarcia związku małżeńskiego. Odwołaliśmy się i kierownik portugalskiego urzędu odstąpił od wymogu dostarczenia tego zaświadczenia.

JAKUB: – A jak już wszystko było zorganizowane i wiedzieliśmy, że ślub będzie, to oświadczyny były niepotrzebne.

DAWID: – Odbiliśmy to sobie teraz tym filmem. I to ponadstukrotnie.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Więcej
    Komentarze
    Zaloguj się
    Chcesz dołączyć do dyskusji? Zostań naszym prenumeratorem
    Brawa dla Pana Listonosza!
    już oceniałe(a)ś
    135
    3
    Wszystkiego fajnego na Waszej wspólnej drodze życia panowie, a listonosze to z reguły fajne chłopaki są, jak twierdzi moja mame...
    już oceniałe(a)ś
    89
    3
    Politycy, których wspomina Pan Jakub nie są 'umiarkowani'. To konserwatywny beton, chwilowo skłócony z przedstawicielami innego konserwatywnego betonu.
    @brus1968
    Najbardziej instrumentalnie potraktował takie osoby Tusk. PiS przynajmniej nie udaje. Tusk wykorzystywał związki partnerskie przez długie miesiące do własnych celów politycznych. Jak każdy polityczny oszust.

    A teraz czekam na minusy :)
    już oceniałe(a)ś
    14
    1
    @brus1968
    U nas niestety cała polityka przesunięta jest na prawo. Socjaldemokratów nazywa się komunistami, prawicę - umiarkowanymi politykami, a nazistów - prawicą.
    już oceniałe(a)ś
    15
    0
    Z całego serca życzę wam powodzenia!
    już oceniałe(a)ś
    64
    1
    Gratuję! Patrzcie, jaka ta nasza Polska fajna.
    już oceniałe(a)ś
    42
    2
    Odwagi i wytrwałości... Szczęścia:)
    już oceniałe(a)ś
    40
    1
    Dlatego od dawna już mówię że małżeństwa państwowe należy zlikwidować w Polsce całkowicie, państwowe powinny być tylko związki partnerskie, a jak chcesz się ożenić to pędź do kościoła. I wilk syty i owca cała.
    już oceniałe(a)ś
    39
    3
    Kiedy widzę, co sprzedają na poczcie, to mam nadzieję, że kierownictwo PP się nie dowie, który to rejon, bo listonosz przestanie być listonoszem.
    już oceniałe(a)ś
    33
    1