- Album nasze muzeum odkupiło od poety i pisarza Jacka Dehnela, który wyłowił go w internecie - mówi Joanna Lang z Muzeum Powstania Warszawskiego. Dodaje też, że Muzeum zakupy fotografii i albumów z czasów okupacji prowadzi od kilku lat. Skanujemy je i po ich opisaniu umieszczamy w internecie na naszej cyfrowej fototece pod adresem :www.1944.pl/galerie/fototeka/autor
Jan Ołdakowski, dyrektor Muzeum Powstania, podkreśla wagę tego rodzaju nabytków. - Znacznie wzbogacają one nasza wiedzę o okupacyjnej Warszawie. Niemcy bez skrępowania i obaw fotografowali ruiny, ulice, mieszkańców miasta. Dziś te fotografie wiele mówią choćby o wyglądzie okupacyjnej ulicy, jej przekształceniach, skali zniszczeń - opowiada. Jak zdradza obecnie w internecie pojawia się sporo takich, okupacyjnych albumów niemieckich. Jego zdaniem sprzedają je ludzie, którzy uważają, że wojenne historie rodzinne już ich nie dotyczą. Nie musza ich ukrywać czy wstydzić się.
Jak podkreśla Piotr Głogowski nie jest to album prywatny, lecz kompanijny, powielony w wielu egzemplarzach. -Udało nam się kupić kartę z identycznego albumu - zdradza Joanna Lang. Album upamiętnia szlak bojowy oraz miejsca stacjonowania Landeschützen-Kompanie 52/VI (późniejszej 3. Kompanii 659. Regimentu Piechoty). Powstał na początku wojny i wszystkie zdjęcia pochodzą z lat 1939-1940.
- Album opracowany został przez porucznika Jacobsa latem 1940 roku podczas stacjonowania w Warce. Egzemplarz zakupiony przez MPW należał do kaprala Pützschela, o czym świadczy imienna dedykacja na karcie tytułowej. Od strony edytorskiej album przygotowano bardzo starannie. - mówi Piotr Głogowski. Wartością dodana jest wklejony do albumu wydrukowana historia kompani. W fototece jest ona przetłumaczona przez Aleksandrę Duralską.
Landesschützen-Kompanie 52/VI. sformowano w przededniu II wojny z Polską 26 sierpnia 1939 roku w miejscowości Wesel w Nadrenii Północnej-Westfalii. Do Polski kompanię przetransportowano 16 września. Granicę żołnierze przekroczyli w Sycowie. ?Zobaczyliśmy tam pierwszych uchodźców volksdeutschy, którzy teraz zostali wyzwoleni spod polskiego terroru.? - czytamy w wyraźnie propagandowym tekście. Maszerowali z dala od walk przez zniszczony wojną kraj. ?Na pieszo i rowerem jechaliśmy przez most pontonowy oddalony 15 km od Zduńskiej Woli, gdzie zostaliśmy na tydzień. Opływaliśmy w jajka i niejedna kura zawędrowała do garnka.? - pisali wesoło o zwykłych żołnierskich rabunkach ludności cywilnej. Potem stacjonowali m.in. w Żyrardowie. W Błoniu nadzorowali obóz polskich jeńców. Potem trafili do Palmir i na Bielany do Warszawy skąd odesłano ich do Komorowa pod Ostrowią Mazowiecką.
- W odróżnieniu od albumów prywatnych, ten ma zdecydowanie charakter oficjalny i kronikarski, są tu zdjęcia dowódców, poszczególne miejsca kwaterunku jednostki i sceny rodzajowe ukazujące codzienne życie skoszarowanych żołnierzy - mówi Piotr Głogowski.
Zdjęcie powyżej:
Teren Centralnego Instytutu Wychowania Fizycznego na Bielanach przy Marymonckiej 90 na przełomie 1939 i 1940 r. Na pierwszym planie widać stadion lekkoatletyczny oraz po prawej długą elewację Wielkiej Hali Ćwiczeń - największego tego rodzaju obiektu w przedwojennej Polsce. W tle zaś charakterystyczną, wysoką wieżę - stanowiącą niezwykle efektowne plastycznie i funkcjonalnie połączenie kotłowni, wieży ciśnień i budynku mieszkalnego.
Dodajmy, że w latach międzywojennych budowę kompleksu CIWF podjęto na 73 hektarowym terenie przekazanym przez wojsko. W 1938 r. Centralny Instytut Wychowania Fizycznego zmienił nazwę na Akademię Wychowania Fizycznego i aż do września 1939 r. był uczelnią wojskową. Tu na terenie CIWF na przełomie 1939 i 1940 r. stacjonowała Landeschützen-Kompanie 52/VI.
"30 stycznia 1940 przydzielono nam na kwaterę Akademię Wychowania Fizycznego na Bielanach. Dobre materace, ogrzewanie i bliskość wielkiego miasta przedstawiały przyjemne urozmaicenie. Tu cały nasz batalion XIII/VI (dowódca: major von Baum) został skoncentrowany, szkolenia wojskowe były uzupełniane. Wkrótce z Landesschützen-Batalionu powstał II potem batalion I. R. 659 Infanterie-regiment 659" - czytamy w historii jednostki dołączonej do albumu.
Autor tekstu wyraził głęboki żal, że to znakomite miejsce do kwaterowania udało się jednostce utrzymać zaledwie przez sześć tygodni mroźnej zimy 1940 r.
Zimowy widok na kościół pokamedulski na Bielanach spod skarpy. Za drzewami widnieją prowizorycznie zabezpieczone wieże tej wspaniałej, barokowej świątyni. W trakcie walk we wrześniu 1939 spłonął dach kościoła oraz wieże z zabytkowymi dzwonami. Przepadły wtedy charakterystyczne, barokowe hełmy. Do nawy runął też fragment eliptycznego sklepienia. Widoczni na fotografii (po prawej) narciarze, to przypuszczalnie żołnierze z Landesschützen-Batalionu.
Ta zimowa fotografia ukazuje fragment skarpy w Lesie Bielańskim. Do końca 1944 r. stacjonowało tu wiele niemieckich jednostek. W pobliżu na Wrzecionie znajdowało się polowe lotnisko bielańskie. W czasie II wojny światowej zostało rozbudowane przez Niemców, a od 1941 r. znajdowała się na nim m.in. tymczasowa baza dla formacji lotniczych z frontu wschodniego. Tu m.in. uzupełniano ich sprzęt oraz stany osobowe.
Na przełomie 1939 i 1940 r. wielu niemieckich żołnierzy utrwalało ruinę kamienicy na Placu Krasińskich. Być może dlatego, że to właśnie to miejsce pod pomnikiem Kilińskiego zgodnie z warunkami kapitulacji Warszawy we wrześniu 1939 r. obrońcy stolicy składali broń. Dwa zdjęcia z placu Krasińskich znalazły się tez w albumie Landeschützen-Kompanie 52/VI. Na pierwszym tle pomnik Kilińskiego dłuta Stanisława Jackowskiego odsłonięty w 1936 r. Niemcy usuną posąg z cokołu w marcu 1942 r. w odwecie za zdjęcie przez Aleksego Dawidowskiego niemieckiej tablicy z pomnika Kopernika. Posąg Kilińskiego nie zostanie jednak zniszczony lecz złożony w magazynie Muzeum Narodowego i dotrwa tam do stycznia 1945 r.
W tle fotografii widzimy wypaloną ruinę kamienicy. To duży neobarokowy budynek przy Nowiniarskiej 1/5. Oddzielał Plac Krasińskich od Nowiniarskiej. Stanął u progu XX w. w miejscu dawnego Teatru Narodowego. Przed 1939 r. mieściło się tu m.in. wiele sklepów futrzarskich. Ruiny wypalonej kamienicy usunięto już w czasie okupacji.
W głębi z lewej stronie zdjęcia widać oficynę Pałacu Krasińskich. To w jej przyziemiu niedługo przed wojna przebito przejazd na poszerzoną ulice Bonifraterską tworząc nową trasę ze Śródmieścia na Żoliborz. Po prawej wylot nie istniejącej już dziś na tym odcinku ulicy Nowiniarskiej,
Wypalona kamienica przy Nowiniarskiej 1/5 oglądana od zachodniej pierzei Placu Krasińskich. W tle po prawej kamienice po parzystej stronie placu Krasińskich na przedłużeniu Nowiniarskiej. Widać dobrze szyld sklepu brązowniczego Berlinera. Bliżej tuż obok (niewidocznego na zdjęciu) pałacu Badenich widać jeszcze prowizoryczne groby osób, które zginęły we wrześniu 1939 r. Fotografia musiała powstać późną jesienią 1939 r. jeszcze, przed nastaniem wyjątkowo mroźnej zimy. Groby zostaną usunięte już w pierwszych miesiącach okupacji.
Tak na przełomie 1939 i 1944 r. wyglądało samo centrum Warszawy. Na zdjęciu widzimy żołnierza z grupy transportowej Luftwaffe kierującego ruchem ulicznym na skrzyżowaniu Marszałkowskiej i Alej Jerozolimskich. Przed wojną na tym skrzyżowaniu działała już sygnalizacja świetlna. W głębi widać ulicę Marszałkowską.
W tle po lewej widnieją ruiny kamienicy Matiasa Bersona przy Marszałkowskiej 98. Została zbombardowana w czasie wrześniowego oblężenia Warszawy. Przetrwał jedynie fragment skrzydła od strony Al. Jerozolimskich oraz wypalony parter budynku. Obecnie stoi tu Novotel, czyli dawny hotel Forum. Na zwalonej elewacji wciąż widnieje neon Orbis. Tu bowiem ulokowało się w latach międzywojennych biuro podróży "Orbis". Po prawej stronie fotografii oglądamy niskie, dwupiętrowe skrzydło willi Marconiego, za nią zaś kamienicę przy Marszałkowskiej 99 z reklamą neonową likierów Stock
W albumie znalazła się nie najwyższej jakości fotografia ukazująca podcień kolumnady Pałacu Saskiego z grobem Nieznanego Żołnierza. Niemcy, którzy w czasie okupacji zajęli Plac Saski, nie zlikwidowali grobu. Często był on też fotografowany przez stacjonujących, bądź przejeżdżających przez Warszawę żołnierzy niemieckich.
Dla Polaków Grób Nieznanego Żołnierza pozostawał symbolem suwerennego państwa i narodowego honoru. Jak pisze Joanna Hübner -Wojciechowska w książce "Grób Nieznanego Żołnierza" przechodzący przed grobem warszawiacy oddawali hołd poległym prostym gestem uchylenia czapki?
To zdjęcie wykonane zostało w lesie w Palmirach. "W listopadzie zajęła kompania zimowe kwatery w magazynie amunicji Palmiry na północ od Warszawy. Tu zostaliśmy trzy miesiące, tu przeżyliśmy polską zimę w jej pełnej sile, tu świętowaliśmy Boże Narodzenie i Nowy Rok. Wspomnienia wesołego i poważnego rodzaju połączyły nas z tym magazynem broni i jego wiejską okolicą. Warty, patrole, szkolenia, zwiedzanie i nawiązywanie kontaktów z volksdeutschami nie pozostawiały na czasu na nudę." - czytamy w dołączonej do albumu historii kompani.
Wspomniani volksdeutsche to zapewne niemieccy osadnicy zamieszkujący od kilku pokoleń tereny wzdłuż Wisły. Przypomnijmy, że w Palmirach na terenie Puszczy Kampinoskiej okupanci niemieccy dokonali pierwszych egzekucji mieszkańców Warszawy już 7 grudnia 1939 r., czyli w czasie gdy w magazynie amunicji Palmiry stacjonował Landesschützen-Batalionu.
Egzekucje w Palmirach trwały do lipca 1941 r. Rozstrzelano tu m.in. olimpijczyka Jerzego Kusocińskiego oraz marszałka sejmu Macieja Rataja. Dla ukrycia zbrodni w miejscu masowych grobów zasadzili las. Pierwsze ekshumacje miały tu miejsce rok po zakończeniu drugiej wojny światowej. - Żołnierze z Landesschützen-Batalionu raczej nie uczestniczyli w zbrodniach, jednak o nich wiedzieli. Z jednego z późniejszych zeznań wiemy, że SS-mani mówili im że w lesie rozstrzeliwują Żydów - mówi Piotr Głogowski.
I jeszcze fotografia z północnego Mazowsza. Powstała na dziedzińcu dawnej Szkoły Podchorążych Piechoty w Komorowie pod Ostrowią Mazowiecką Żołnierze z przeformowanego już Landesschützen-Batalionu (teraz Infanterie-Regiment 659) przeniesieni tu zostali z Bielan 18 marca 1940 r. Zabudowania znajdowały się zaledwie kilka kilometrów od nowej sowiecko - niemieckiej. Przypomnijmy, że pod okupacją sowiecka znalazła się wtedy m.in. pobliska Łomża.
"Cztery i pół miesiąca stacjonowała kompania w tym ponurym pustkowiu, odcięta do kultury i komunikacji i przeżyła na tej pustyni gorące polskie lato. Służba wartownicza i szkolenie bojowe były pilnie ćwiczone. W Komorowie sport wszedł w łaski i drużyna piłkarska kompanii mogła odnosić wiele zwycięstw. (...) Także tu robione były zdjęcia z życia żołnierzy na wschodniej granicy. (...) Nasze ulubione ciasto niedzielne smakowało wszystkim nam tu jak u mamy." - czytamy w załączonej do albumu historii kompani. 4 sierpnia 1940 r. z Komorowa kompania została odesłana do Niemiec.
Na fotografii w tle widać pomnik konny marszałka Piłsudskiego dłuta Antoniego Pług-Mierzejewskiego - rzeźbiarza i dawnego żołnierza piechoty. Rzeźba powstała w 1930 r. w setną rocznicę wybuchu Powstania Listopadowego,. Na bocznych ścianach trzymetrowego cokołu znalazły się płaskorzeźby z brązu ukazujące sceny z wojny polsko-bolszewickiej. Niemcy w czasie okupacji nie zniszczyli pomnika. Został zwalony dopiero przez komunistów w 1950 r. Monument odtworzono w roku 1999.
Wszystkie komentarze