Trwający 70 minut film powstał z fragmentów powstańczych kronik. Jego bohaterami są prawdziwi powstańcy i mieszkańcy Warszawy.
Pracował nad nim ogromny zespół ludzi, m.in. informatyków, konsultantów od militariów, ubioru, architektury. - To 1000 godzin konsultacji kolorystycznych, 1200 ujęć, 1440 godzin koloryzacji i rekonstrukcji, 112 tys. wybranych klatek, 648 tys. minut renowacji klatek filmowych i 22 971 520 megabajtów - słyszymy w Muzeum Powstania Warszawskiego, które jest producentem filmu.
Surowcem dla twórców filmu było sześć godzin czarno-białych kronik oraz materiałów filmowych z powstania nakręconych głównie przez zawodowych operatorów zarejestrowanych w Wydziale Propagandy VI Sztabu KG AK. Nie było ich tak wielu jak fotoreporterów. Ich szefem był reżyser Antoni Bohdziewicz "Wiktor", kierownikiem operatorów - reżyser Jerzy Zarzycki "Pik", operatorami zaś - Andrzej Ancuta "Coeur", Stefan Bagiński "Stefan", Roman Banach "Swierk", Jerzy Gabryjelski, Seweryn Kruszyński, bracia Ryszard i Edward Szope, Henryk Vlassak, Antoni Wawrzyniak oraz Wacław Kazimierczak, jednocześnie montażysta.
Antoni Bohdziewicz koordynował pracę operatorów z punktu dowodzenia w kawiarni przy ul. Szpitalnej 5. Andrzej Ancuta wspominał: "Nie było to łatwe, gdyż rozwój wydarzeń często nas zaskakiwał i nie zawsze zdążaliśmy na czas tam, gdzie akurat działo się coś ciekawego. Każdy z kolegów miał własny styl pracy. Na przykład Seweryn Kruszyński dysponował kamerą statywową Ernemenn Debrie, lecz trudno mu było z takim sprzętem wejść w akcję". Bohdziewicz tłumaczył, że żadnych rozkazów ani informacji z dowództwa nie było, więc działali na własną rękę. Wspominał: "Nasi myśliwi na własną rękę szukali ciekawych akcji, szukali wysuniętych placówek". Działali głównie w rejonie Śródmieścia Północnego, Powiśla i sporadycznie w Śródmieściu Południowym. Reszta dzielnic była odcięta i stamtąd praktycznie nie ma materiałów filmowych. Fotografowali zarówno akcje bojowe, jak i życie codzienne. Często spotykali się z niechęcią. Fotoreporter Stefan Rassalski wspominał, że wielu powstańców filmowanie uważało za zabawę. Z kolei dziewczęta irytowały się, że są uwieczniane bez dobrego uczesania i odpowiedniego stroju. Tylko jedną kategorię warszawskiej społeczności radowały wycelowane w siebie obiektywy. "Byli to najmłodsi 12- i 14-letni chłopcy przyczajeni pod murem z butelkami benzyny, czasem granatem lub torbami pocztowymi. Oni istotnie byli dumni, że zostaną uwidocznieniu na zdjęciu" - czytamy w książce Władysława Jewsiewickiego "Powstanie Warszawskie 1944 okiem polskiej kamery". Takich chłopców śmiejących się do obiektywu kamery zobaczymy i w filmie.
Bitwa o siedzibę Polskiej Akcyjnej Spółki Telefonicznej przy Zielnej 37 to jeden z najbardziej znanych epizodów powstania. Na taśmie filmowej oglądamy zarówno budynek z powiewającą na szczycie flagą ze swastyką, atak przy użyciu miotaczy ognia, jak i kapitulację Niemców. Dawna Pasta to dwa budynki - nowszy i wyższy to pierwszy warszawski drapacz chmur. W czasie okupacji była tu centrala telefonów obsługująca Generalne Gubernatorstwo, podczas powstania silnie broniona przez Niemców. 20 sierpnia zdobyli ją żołnierze batalionu "Kiliński". Szturm na budynek, tkwiący jak cierń w opanowanej przez powstańców części Śródmieścia, dokumentowali prawie wszyscy filmowcy i fotoreporterzy. "Mały skok przez ostrzeliwaną Marszałkowską i już w krótkim czasie można było tam się dostać" - czytamy w jednym ze wspomnień w książce Władysława Jewsiewickiego "Powstanie Warszawskie 1944 okiem polskiej kamery". Nazajutrz po zdobyciu PAST-y w kinie Palladium wyświetlono błyskawicznie zmontowany film z walk o budynek. Wydarzenie relacjonowała powstańcza prasa. "Największy entuzjazm wzbudziły fragmenty wyprowadzenia SS-owskich bandytów z opanowanego gmachu" - donosił "Demokrata".
Zdjęcie dziewczyny obsypanej ceglanym pyłem, która ledwo ocalała w wyniku uderzenia pocisku w kamienicę przy Świętokrzyskiej, to jedna z filmowych ikon powstania warszawskiego. Jest jeszcze oszołomiona. Krwawi spod oka, ale się uśmiecha do kamery. Dziewczyną tą była Julita Cyrus Sobolewska "Lidka" - uczestniczka powstania z kompanii "Grażyna" ze zgrupowania "Harnaś".
Na filmie zobaczymy m.in. sceny z rusznikarni, wytwórni granatów i butelek zapalających. Do najbardziej znanych należy ujęcie rozbrajania potężnego, półtoratonowego pocisku moździerzowego. To był niewybuch. Uderzył w kamienicę przy ul. Moniuszki 10, przeleciał przez stropy kilku kondygnacji i utkwił w parkiecie podziemnej sali tanecznej restauracji Adria. Tę scenę filmował Seweryn Kruszyński. Towarzyszyło mu wielu fotoreporterów, m.in. Joachim Joachimczyk, Sylwester Braun, Janusz Cegiełła, Eugeniusz Lokajski.
"Zaproszono nas na seans rozbrajania. Przyszykowaliśmy sprzęt. Przyszedł pod strażą powstańczą oficer Wehrmachtu, specjalista saper. Filmowałem jego kolejne czynności. Szokujące wrażenie zrobił moment, gdy Niemiec zaczął rozkręcać głowicę z zapalnikiem. W tym momencie rozległ się złowrogi syk. Był odgłosem zasysanego do próżniowej komory zapalnika powietrza" - wspominał Kruszyński. To właśnie on jest autorem większości materiałów filmowych z wnętrz powstańczych kwater, szpitali, rusznikarni.
Do znanych kadrów z powstania należy uwieczniona przez operatora Seweryna Kruszyńskiego msza na dziedzińcu gmachu Poczty Głównej przy obecnym placu Powstańców Warszawy (przedwojenny Napoleona). Opanowanie poczty było dużym sukcesem powstańców w Śródmieściu w pierwszych godzinach zrywu. Natarcie zaczęło się o świcie 2 sierpnia. Wśród okrążonych znajdował się naczelnik warszawskiej dyrekcji pocztowej Wolfle. Niemcy zorganizowali odsiecz wzmocnioną samochodami opancerzonymi - naczelnika zdołali wydobyć, ale ponieśli duże straty.
Poczta została przejęta przez powstańców 3 sierpnia, sfilmowana msza odbyła się 15 sierpnia. Celebrował ją biskup Stanisław Adamski i to jego widzimy w kadrze. Była to już trzecia msza na terenie Śródmieścia, którą filmował zespół Jerzy Gabryjelski & Seweryn Kruszyński. "Filmujemy skupione twarze powstańców z Poczty Głównej i ludności Cywilnej (...) Wśród nich kamera wyłapuje wielkiego śpiewaka operowego Adama Diura w towarzystwie śpiewaczki Vittori Calmy" - wspominał operator.
W kadrze filmowym neon aspiryny Bayera na gmachu towarzystwa ubezpieczeniowego Assicurazioni Generali Trieste kiwa się i trzeszczy. Po obróbce cyfrowej ujęcie wywiera ogromne wrażenie. Aż trudno uwierzyć, że materiałem wyjściowym był nie najlepszej jakości czarno-biały film. To w tym budynku przy Złotej 9 mieściło się kino Palladium. Podczas powstania wyświetlano w nim kroniki filmowe "Warszawa Walczy". W filmie "Powstanie Warszawskie" pokaz kronik w Palladium jest jednym z ważnych epizodów.
Pierwszy miał miejsce 13 sierpnia w obecności członków prasy powstańczej, dwa dni później odbyła się premiera dla publiczności. W książce "Powstanie warszawskie 1944 okiem polskiej kamery" czytamy wspomnienie operatora montażysty Wacława Kaźmierczaka: "Nastrój jest wyjątkowo uroczysty, wszystkie miejsca zajęte. Mnóstwo widzów stoi lub przycupnęło w przejściach. Powstańcze bluzy, kombinezony, cywilne ubrania. Przeważa młodzież. Sala pomieściła prawie dwa tysiące osób. Na ścianach białe orły i emblematy polski walczącej. Orkiestra gra "Warszawiankę", wszyscy wstają i zaczynają intonować melodię. Gasną światła. Ucisza się gwar rozmów. (...). Mało kto zdaje sobie sprawę, że w istocie jest to kronika niema, a jej udźwiękowienie to zręczna improwizacja". Otóż przy mikrofonie zasiadł kierownik ekipy filmowej Antoni Bohdziewicz i na żywo komentował przedstawiane wydarzenia. Aby utrzymać widzów w przekonaniu, że kronika jest udźwiękowiona, na balkonie sali ustawiono patefon i puszczano z niego muzykę jako podkład. "Ja miałem napisaną spikerkę i czytałem ją ukryty, by ludzie nie widzieli tej dziwnej techniki" - wspominał Bohdziewicz.
Seria zdjęć Sylwestra Brauna "Krisa" ukazujących eksplozję pocisku uderzającego w "Prudential" - najwyższy wieżowiec II Rzeczypospolitej - to fotograficzna ikona powstania. - Niemcy walili w okolice placu Napoleona. Byłem przekonany, że celem ataku stanie się gmach Prudential, górujący nad miastem niczym wieża. Na jego górnych piętrach usadowił się punkt obserwacyjny AK - opowiadał mi fotograf podczas wystawy swych prac w 1979 r.
Eksplozje pocisków uderzających w wieżowiec to też wstrząsające fragmenty powstańczych kronik filmowych. 15 sierpnia Niemcy nasilili ostrzał "krowami". Około godz. 18 pociski upadły na plac Napoleona i okolice, wzniecając pożary na górnych piętrach Prudentialu, w ogniu stanęły też kamienice przy Mazowieckiej, Jasnej, Moniuszki, Sienkiewicza. Uderzenia pocisków w Prudential, apokaliptyczne pożary kamienic i całych fragmentów ulic city uwiecznili liczni operatorzy. Zdjęcia te oglądamy we wszystkich filmach o powstaniu. W naszym kadrze widać płonący wieżowiec od strony ul. Szpitalnej. Poza Prudentialem żaden z widocznych na nim budynków nie ocalał.
W skromnej bluzce w niebieską kratkę brała ślub sanitariuszka Halina Treutler. Jej ukochany to chorąży Jan Biega. Oboje przeżyli wojnę i znaleźli się na emigracji. Uroczystość miała miejsce 13 sierpnia 1944 r. w niewielkim kościele imienia Jezus przy ul. Moniuszki. Ślubu udzielił ksiądz Wiktor Potrzebski. Uroczystość na taśmie filmowej uwiecznił Seweryn Kruszyński. Nie był to jedyny ślub w tym kościele. 3 września o 8 rano pobrali się tu znani po wojnie architekci Maciej i Maria Piechotkowie.
- Ulica była rozwalona. Do kościoła wchodziło się po desce przez okno, bo drzwi były zasypane gruzem. Miałam na sobie suknię kretonową w kwiatki, jedyną, jaką wtedy miałam, tyle że świeżo wypraną, a na nogach, ponieważ moje sandałki już się rozleciały, o cztery numery za duże mokasyny. Maciek miał na sobie panterkę, w której wrócił kanałami ze Starego Miasta - wspomina Maria Piechotkowa.
Potem był poczęstunek kawą zbożową w kinie Palladium i krótkie przyjęcie w gmachu PKO przy Jasnej. Ktoś przyniósł bochenek chleba. Ktoś inny puszkę pasztetu końskiego. Kościół został zburzony bombą lotniczą dwa dni później. Ostatnie chwile budowli ogarniętej pożarem oglądamy na jednym z kadrów filmu.
Choć Nowy Świat po wojnie odbudowano, ten widok nie każdy od razu rozpozna. To ujęcie powstało z okien domu przy Nowym Świecie 37. Z prawej widać fragment loggii kolumnowej kamienicy Bürgera przy Nowym Świecie 35. Pośrodku ulicy barykady przecinające ją na wysokości skrzyżowania z Foksal (po lewej) i Chmielną (po prawej). Duży budynek po lewej stronie z wysokim mansardowym dachem to dawna kamienica architekta Artura Spitzbartha przy Nowym Świecie 30 u zbiegu z Foksal. Jej narożnik jest zburzony. Zwalił się jednak nie w 1944 r., lecz już we wrześniu 1939 r.
Kamienice za nią są dużo wyższe niż obecnie. Z prawej widnieje zajmowany wówczas przez Niemców gmach BGK. Umocnieni w nim Niemcy uniemożliwiali ruch na Nowym Świecie oraz w Alejach Jerozolimskich. Dalej widać sygnaturkę ponad kopułą kościoła św. Aleksandra, dużo większego niż obecnie. Runie ona w wyniku bombardowania kościoła 2 września 1944 r.
W tym kadrze filmowym widzimy pracowników laboratorium filmowego przy ul. Leszczyńskiej 6. Mieściło się ono w nowoczesnym budynku z lat 30. XX w. Mężczyzna w kapeluszu z lewej strony to kierownik laboratorium Roman Strzałkowski, na prawo od niego stoją żołnierze ochrony placówki. Ten z lewej to Edward Szope, operator filmowy i żołnierz AK. W latach 30. pracował jako laborant filmowy.
Powstańczym operatorem filmowym został 3 sierpnia 1944 r., dokumentując działania wojskowe i życie codzienne. Działał z bratem Ryszardem. I to Ryszard jest autorem tego ujęcia. Edward Szope został ranny 8 września i do końca walk przebywał w szpitalu przy ul. Chmielnej 32. Laboratorium zostało zniszczone w końcu sierpnia. To, co udało się z niego uratować, zostało przeniesione do kina Palladium.
Zaglądamy na podwórko kamienicy Wedla przy Szpitalnej 8. Znajdowała się tu stołówka pod chmurką, gdzie wydawano zupę. Chętnych na nią było tak wielu, że brakowało miejsc przy stole. Zupę gotowały i wydawały peżetki - jedną z nich, uwiecznioną na taśmie filmowej, jest Józefa Główczewska "Ziuta". Peżetki to członkinie referatu Pomocy Żołnierzowi (PŻ) utworzonego w podziemiu w marcu 1942 r. przy Biurze Informacji i Propagandy. Peżetkami kierowała wówczas mjr Hanna Łukaszewicz "Ludwika". W powstaniu PŻ liczyło ok. 200 kobiet. Zajmowały się gotowaniem, praniem, opieką nad rannymi, prowadziły ok. 30 gospód frontowych. W powstaniu zginęło ich ok. 50.
W kamienicy Wedla sfilmowana została sędziwa i niedołężna już, popularna przed wojną pisarka Maria Rodziewiczówna. W filmie "Powstanie Warszawskie" z ruchu ust udało się nawet odtworzyć to, co wtedy mówiła. Ostatnie lata życia w czasie okupacji spędziła w biedzie. Po wybuchu powstania przenoszona była do kolejnych domów pod opiekę przyjaciół. Po upadku powstania znalazła się najpierw w Milanówku, później zaś w leśniczówce w Leonowie. Tam zmarła w listopadzie 1944 r.
Aleje Jerozolimskie były polem niczyim. Polacy zajmowali budynki wzdłuż Brackiej po stronie Śródmieścia Południowego. Niemcy doszli go narożnika Brackiej i Al. Jerozolimskich, zajmując narożną kamienicę przy Brackiej 16 mieszczącej restaurację Cristal. Spłonęła ona już w pierwszych dniach powstania. W sierpniu Niemcy rozstrzelali tu 90 osób. W końcu września w ruinach przy Cristalu doszło do rozmowy parlamentariuszy z Niemcami. Uczestniczyło w niej trzech powstańczych oficerów. "W ruinach Cristalu oczekiwał nas niemiecki oficer w stopniu kapitana. Niezwykle elegancko się przedstawił i był niesłychanie ugrzeczniony i rozmowny" - czytamy wspomnienia Alojzego Plucińskiego ps. "Dębina" w książce "Batalion Sokół". Scenę tę oraz późniejszą - zbierania przez obydwie strony poległych - filmowali powstańcy.
To ujęcie to kolejna z filmowych ikon powstania. Widzimy operatora Stefana Bagińskiego na ogarniętym płomieniami narożniku Jasnej i Świętokrzyskiej. Po prawej widać narożnik gmachu PKO (dziś to Poczta Główna), w głębi płonie piękna kamienica Bachrachów. Pożar miał miejsce w czasie silnego bombardowania Śródmieścia 4 września 1944 r. Bagińskiemu towarzyszył z własną kamerą operator Antoni Wawrzyniak i to prawdopodobnie jego dziełem jest ten kadr. Obaj w tym samym czasie zostali sfotografowani przez fotoreportera Sylwestra Brauna.
Trudno powiedzieć, czy świadkami tej sceny były jakieś panie. W każdym razie na taśmie filmowej oglądamy powstańców rozbierających się do naga i kąpiących w zbudowanym w czasie okupacji zbiorniku przeciwpożarowym znajdującym się na placu Napoleona przed wieżowcem Prudential.
Wszystkie komentarze