Niewielki lokal przy ul. Waryńskiego funkcjonował kiedyś pod nazwą Best Seler i od tego czasu niewiele się w nim zmieniło. W menu do wyboru siedem burgerów: oprócz tofu i seitanu można też spróbować kotletów z okary - zmielonej soi, która zostaje po przyrządzeniu roślinnego mleka, selera, kaszy jaglanej, grzybów i buraków. Ten ostatni jest zdecydowanie moim faworytem. Bardzo dobrze wypadają sosy, zwłaszcza chrzanowy i ostry pomidorowy. Nazwa lokalu może być myląca, bo klimat jest zdecydowanie slowfoodowy, a obsługa sympatyczna.
Ul. Waryńskiego 9, otwarte codziennie: 11-23, burgery: 12-16 zł
JACEK MARCZEWSKI
Miejsce, które łatwo przegapić, bo powierzchnię ma jeszcze mniejszą niż słynna z braku przestrzeni Krowarzywa, a do tego trzeba się liczyć z tym, że po wyjściu będzie się za nami ciągnął zapach falafela. A jednak w Bejrucie klientów można spotkać praktycznie cały czas i nic w tym dziwnego - jedzenie jest tak dobre, że z naddatkiem wynagradza wszystkie minusy. Pochodzącego z Libanu Mikiego, właściciela Bejrut Falafel, część warszawiaków kojarzy jeszcze z czasów, gdy swoje pyszności sprzedawał ze straganu na Hali Mirowskiej. W lokalu na Senatorskiej królują różne rodzaje hummusu i falafele serwowane z libańskim specjałem - marynowaną rzepą. Genialnym wynalazkiem Bejrutu są falafele nadziewane wegańskim serem, ale są też tradycyjne arabskie potrawy, m.in. faszerowany orzechami bakłażan, świetna bakalava i kawa z kardamonem.
Ul. Senatorska 40, otwarte: pon.-śr. 8-22, czw.-pt. 8-24, sob. 8 do ndz. 20 falafel: 12-17 zł
JACEK MARCZEWSKI
Pozycja obowiązkowa dla fanów burgerów. Krowarzywa działa od dwóch lat i przez ten czas zdążyła wyrobić sobie markę nie tylko wśród stołecznych wegan, ale i mięsożerców. Zasada jest prosta: bułka, zielenina, sosy i wkład. Ale jaki! Do wyboru kotlety z kaszy jaglanej z pestkami i ziołami, ciecierzycy z pietruszką, wędzonego i marynowanego tofu, sezonowych warzyw (polecany wszystkim, którzy zastanawiają się, co to jest ten topinambur) oraz seitanu - popularnego w Chinach pszennego glutenu, który "podrabia" mięso. Żeby nie było nudno, Krowarzywa co tydzień przygotowuje burgera specjalnego. Spór o to, który jest najlepszy, nie ma chyba szans na rozstrzygnięcie. Ja z tęsknotą wspominam wyśmienitego burgera z bobu, na który, niestety, trzeba będzie poczekać do lata. Do tego czasu można się pocieszyć warzywno-owocowymi koktajlami, szotami z rokitnika i pokrzywy albo w 100 proc. roślinnymi ciastami.
Ul. Hoża 42, otwarte: ndz.-czw. 12-23, pt.-sob. do 24 burgery: 12-16 zł
JACEK MARCZEWSKI
Chyba najświeższy wegański lokal w stolicy, więc menu cały czas się rozbudowuje (ostatnio dołączyły zupy i tabbuleh, czyli sałatka z kuskusu z ziołami), ale start zaliczył na wysokim poziomie. Na amatorów rybnych smaków czeka burger morski z nori, można też zdecydować się na bardziej egzotyczny kotlet z komosy ryżowej z pikantnym sosem z mango. Prawdziwym królem jest jednak falafel. To jedna z potraw, które trudno zepsuć, ale te w Mango są wyjątkowo dobre. Kulki z ciecierzycy są zielone od kolendry, mięty i pietruszki, a zamiast smutnej krojonej kapusty w tortilli ląduje granat, mango, ananas, jest nawet wegański ser pleśniowy. Firmowy deser - Mango sticky rice - nie zachwyca, zdecydowanie lepiej wypada pyszne, choć nieco chybotliwe ciasto bananowo-czekoladowe.
Ul. Bracka 20 otwarte: pon.-pt. 11.30-22, sob. 10-22.30, ndz. 10-21.30 burgery: ok. 16 zł, falafel: 13-17 zł
Miejsce słynie z pierwszorzędnych hummusów i falafeli, ale to nie do końca prawda - pyszne są tu wszystkie pasty. Baba ghanoush ma dymny aromat opalanego bakłażana, tahini jest odpowiednio gęste, a pasta z chili bardzo ostra, ale nie za słona. Potrawy są nieprzekombinowane, przyrządzone dokładnie tak jak trzeba. Fajnym pomysłem są zestawy, dzięki którym nie trzeba mieć apetytu jak pułk wojska, ani mierzyć się z dylematem, na co mamy ochotę, sprawdzają się też darmowe dolewki herbaty. Część potraw w Mezze serwowanych jest z jajkiem na twardo, ale można je bez problemu wymienić na opcje roślinną, np. pieczonego bakłażana.
Ul. Różana 1, otwarte: pon.-sob. 11-21, ndz. 12-20 falafel w picie: 8 zł, hummusy: 12-18 zł, zestawy: 18-27 zł
JACEK MARCZEWSKI
Kiedy Tel-Aviv zaczynał działać na Poznańskiej, tej części Śródmieścia do statusu wegańskiego zagłębia było jeszcze daleko. Mimo rosnącej konkurencji, wciąż radzi sobie świetnie. I nic dziwnego - menu jest tak obszerne, że trudno się nim znudzić. Choć część potraw zawiera jajka lub ser, weganie najedzą się bez trudu. Poza obowiązkowym hummusem, którego jest aż sześć rodzajów, i falafelem Tel Aviv oferuje sojowe shwarmy, wegańskie burgery i tofu. Mocnym punktem są sosy (m.in. cynamonowo-śliwkowy i pikantna amba z mango), kolorowe pasty: z zielonego groszku, czerwonej soczewicy i białej fasoli oraz wegańskie słodkości. Do niedawna w Tel-Avivie można było zjeść niedzielny brunch, od tego tygodnia zamiast niego pojawił się bufet: w godz. 16-22 w każdą niedzielę, poniedziałek i wtorek.
Ul. Poznańska 11, otwarte: codziennie 10-22, w piątki dłużej zestaw lunchowy (do godz. 16): 20 zł, hummus: 12-22 zł, dania główne: 20-27 zł, bufet: 20-29 zł
JACEK MARCZEWSKI
Opcja dla prażan i nie tylko, bo dla wyśmienitego tofurnika z mango warto się kawałek przejechać. Można nawet drugą linią metra, bo do ul. Okrzei z Dworca Wileńskiego jest niedaleko. Codziennie jest inne menu lunchowe z przewagą dań wegańskich (jest też kilka potraw wegetariańskich), do tego kanapki z robionym na miejscu pesto, falafele i sałatki. Prawdziwymi królami Turkawki są jednak gulasze: z batatów ze szpinakiem, kiszonej kapusty z żurawiną i pyszny, rozgrzewający fasolowo-ziemniaczany z kaparami. Porcje są duże, więc lunchowy zestaw z zupą wystarczy nawet głodomorom. Poza podawanym na zimno tofurnikiem na amatorów słodyczy czeka też pieczony bezsernik i daktylowe trufle. Kawiarnię prowadzi Spółdzielnia Socjalna "Integracja", która zajmuje się aktywizacją zawodową osób bezrobotnych i niepełnosprawnych.
Ul. Okrzei 35, otwarte: w tygodniu 10-21, w weekendy 12-21 zupy i kanapki: 12 zł, drugie dania: ok. 15 zł, deser: 12 zł
JACEK MARCZEWSKI
Pizza to jedno z tych dań, z którymi wielu weganom pożegnać się najtrudniej. Lokal na Poznańskiej udowadnia, że wcale nie trzeba. To miejsce zwłaszcza dla tych, którym brakuje "mięsnych" smaków: w menu są pizze z sojowym salami, tuńczykiem, kiełbaskami czy gyrosem. Zaskakująco dobrze wypada połączenie wegańskiego sera i mleczka kokosowego w pizzy curry - pomysł karkołomny, ale udany. Sprawdza się też cienkie ciasto. Ci, którzy nie są fanami wegańskiego sera albo po prostu nie potrafią się zdecydować, mogą też kupić pizzę na kawałki (1/6 placka za 6 zł, codziennie inna wersja). Dużym plusem Vegan Pizzy jest obsługa i to, że można pizzę zamówić do domu.
Ul. Poznańska 7, otwarte: codziennie 12-22 pizze: 16-32 zł
JACEK MARCZEWSKI
Jak twierdzą pracownicy lokalu, W Gruncie Rzeczy wygrywa z drugą linią metra tym, że nie psują się im schody. I dodają, że mają najlepszy w mieście lunch. Miejsce zbiera punkty za zupy - codziennie można spróbować innej, a lista jest pokaźna. Warto wpaść na afrykańską z masłem orzechowym i kukurydzą. Wiernych fanów mają też pierogi radzieckie, czyli wegańska wersja ruskich. Nieco słabiej wypadają burgery, ale nadrabiają dodatkami: oryginalnymi sosami, gęstym sojowym majonezem i pieczonymi ziemniakami z tymiankiem. Kto przyjdzie odpowiednio wcześniej, może się też załapać na jeden z tortów, które poza ilością kalorii w niczym nie ustępują jajeczno-śmietanowym wypiekom.
Ul. Hoża 62, otwarte: pon.-sob. 11-23, ndz. 11-21 śniadania: 15 zł, zupa: 10 zł, zestaw lunchowy: 22 zł, pierogi: 2,5 zł za sztukę
JACEK MARCZEWSKI
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze