Gdy wolontariusze Otwockiego Zwierzyńca weszli do posesji, której właścicielem jest Irena Z., odkryli 20 martwych psów i kotów. Ich zwłoki były w znacznej fazie rozkładu. Kolejne 22 zwierzęta żyły w stanie agonalnym, żywiąc się odchodami i padliną. - Od kilku lat alarmowaliśmy służby - słyszę od sąsiadów domu przy ul. Reymonta w Józefowie.
Policjanci zatrzymali kobietę, która miała porzucić psa na okrutną śmierć z głodu i pragnienia. Na szczęście po czterech dniach psiak został cudem odnaleziony.
Policja zatrzymała 42-latka, który wyrzucił przez balkon swojego psa, a kota zamknął w rozgrzanym piekarniku. Pies w wyniku upadku zdechł, a kot, który cudem uniknął śmierci, trafił do schroniska. Mężczyzna ma zarzut znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad zwierzętami.
- Poczułem, że ten pies jest jak więzień, którego muszę odbić - mówi poseł Łukasz Litewka. Pies Mik nie przetrwał w schronisku i zmarł kilka dni po rozpoczęciu interwencji.
Mężczyzna oskarżony o znęcanie się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem, przyznał się do zarzucanego mu czynu. Swoje zachowanie tłumaczył tym, że kot polował na jego gołębie
Ponurego odkrycia dokonała mieszkanka Mokotowa w jednym ze śmietników w okolicy swojego domu. Do kontenera z odpadami ktoś wrzucił klatkę z kilkunastoma domowymi szczurkami. Gryzonie były w czarnej torbie. Jak się okazało Ekopatrol straży miejskiej nie pojawił się na miejscu.
Szop pracz i cztery gołębie pawiki trafiły ze Starówki w Warszawie do azylu dla zwierząt. Były zaniedbane i zaniepokojone, a właściciel nie miał zgody na ich posiadanie. Zarabiał na nich, proponując turystom zdjęcia ze zwierzętami.
Dwie sówki płomykówki odebrała straż miejska mężczyźnie, który na Starym Mieście oferował turystom robienie sobie z nimi zdjęć za pieniądze. Ptaki były pozbawione wody, trzymane w pełnym słońcu, miały spętane nogi. Właściciel usłyszał zarzuty.
24-latek od dłuższego czasu kopał, szarpał, powalał i przyciskał do ziemi swojego labradora. Policjanci z Bemowa zatrzymali podejrzanego. Mężczyzna dostał już zarzut znęcania się nad psem ze szczególnym okrucieństwem.
Dwumiesięczny maltańczyk nie chodzi, tylko pełza, nie trzyma prosto głowy, niedowidzi. Ma podejrzenie wodogłowia. Ktoś podrzucił go pod drzwi mieszkanki bloku na Bielanach. - Mieszkam na szóstym piętrze, sama mam maltańczyka. To nie mógł być przypadek - mówi pani Beata.
Policjanci z Grodziska Mazowieckiego zatrzymali do kontroli samochód dostawczy Iveco. W bagażniku leżało pięć krów przywiązanych do burty pojazdu. Jedno ze zwierząt było już martwe, a pozostałe miały liczne rany na ciele.
Mieszkaniec Otwocka utopił w pralce dwa psy rasy yorkhire terrier. Prokuratura zarzuca mu zabicie zwierząt ze szczególnym okrucieństwem.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.