Wielka szkoda, że szefowa MEN wykorzystała szkolny dyskomfort marszałka Sejmu do tego, by przyłożyć katolickiej podstawówce. Tymczasem historia z Hołownią jest o czymś innym. O tym, jak źle musi być w szkołach publicznych, skoro ludzie władzy wolą trzymać od nich swoje dzieci z daleka.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.