"Tęczowa torba bawełniana, która towarzyszyła mi podczas wielu manifestacji przeciwko odbieraniu nam wolności i godności" - taki opis towarzyszy torbie wystawionej przez Katarzynę Augustyniak na aukcję dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Jest prokuratorskie śledztwo w sprawie umieszczenia na polskiej fladze błyskawicy - symbolu Strajku Kobiet. Flaga wisiała na balkonie mieszkania w Ursusie. Zdjęli ją policjanci.
Władze Legionowa postanowiły uruchomić całodobowy monitoring pomnika Jana Pawła II w parku jego imienia. Mieli o to prosić mieszkańcy, którzy chcą go oglądać przez całą dobę.
Najpierw przyszło dwoje policjantów, ale wezwali dwóch kolejnych. Przyjechała też żandarmeria wojskowa w trzyosobowym składzie. A wszystko z powodu polskiej flagi ze znakiem błyskawicy Strajku Kobiet, która wisiała na balkonie.
Młody mężczyzna dopiero po 24 godzinach został przesłuchany i wypuszczony na wolność. Zarzut: zniszczenie mienia.
Rzecznik komendy stołecznej policji podsumował działania policji przy okazji protestów z niedzieli, 13 grudnia. Mówił o nożu przy pomniku Ofiar Katastrofy Smoleńskiej, napaści na funkcjonariusza policji i zatrzymaniu kobiety, która zaatakowała posłankę torebką.
Na zakończenie niedzielnego Strajku Generalnego (wszystkich przeciw PiS), z okien kamienicy położonej ok. 400 metrów od domu Jarosława Kaczyńskiego wybrzmiał koncert upamiętniający Ofiary Stanu Wojennego.
Po "spacerze" na Żoliborz - w okolicę domu Jarosława Kaczyńskiego - uczestnicy i uczestniczki protestu przenieśli się pod Pałac Kultury i Nauki, gdzie zaplanowano świetlny pokaz. Tymczasem policja spisuje uczestników i uczestniczki niedzielnego strajku, a spontaniczne protesty wybuchają pod komendami policji.
Z ronda Dmowskiego pod dom Jarosława Kaczyńskiego przeszły setki protestujących przeciwko rządom PiS. Na Żoliborzu zapłonęły race, po drodze doszło do szamotaniny z policją pod pomnikiem smoleńskim. Policja użyła też gazu, co widać na naszym nagraniu.
Dziś w 39. rocznicę wprowadzenia w Polsce stanu wojennego w Warszawie odbędzie się protest różnych środowisk antyrządowych.
Zamiast przyznać, że doszło do sytuacji niedopuszczalnej - funkcjonariusz złamał rękę protestującej dziewczynie - stołeczna policja przerzuca winę na protestujących.
Złamanie przez policjanta ręki jednej z aktywistek to następstwo wcześniejszego złamania przez nią prawa - tak wynika z odpowiedzi, którą otrzymaliśmy ze stołecznej policji. Do brutalności policjanta policja się nie odnosi
W 39. rocznicę wprowadzenia w Polsce stanu wojennego w Warszawie odbędzie się protest największych środowisk antyrządowych. Nie jest do końca jasne, czy wszystkie idą ramię w ramię. Ale na pewno przeciw wspólnemu wrogowi, jakim jest dla nich rząd PiS.
Podczas zażartej dyskusji o stanowisku w sprawie działań policji wobec Strajku Kobiet radny Prawa i Sprawiedliwości oświadczył, że posłowie opozycji zachowywali się na demonstracjach "jak małpy". Potem radni uchwalili budżet miasta na 2021 r. Trwało to 11 godzin.
"Oczywiście policjant, który to zrobił, był tego świadomy. Wrzucił mnie do radiowozu, a potem uciekł, abym nie dostała jego danych" - donosi jedna z manifestantek, której - jak uważa - policjant złamał rękę.
Podczas środowego protestu, ktory zaczął się pod kancelarią premiera zatrzymanych zostało kilka osób. Część z nich przewieziona została na komisariaty. Ostatnią policję wypuściła po północy.
To już piąta blokada ulic organizowana przez Strajk Kobiet w Warszawie, ale pierwsza w nowej formule, czyli "w oparach absurdu". Mimo że demonstracje były zdecydowanie mniej liczne niż wcześniej i że zmieniły formę, policja i tak legitymowała i zatrzymywała protestujących.
W ciągu trzech tygodni wojska obrony terytorialnej przyjęły ponad tysiąc nowych ochotników. WOT tłumaczy to "efektem kumulacji", ale gwałtowne zwiększenie zaciągów przypada na czas strajków kobiet. Według "Dziennika Gazety Prawnej" PiS rozważał wykorzystanie WOT do tłumienia protestów.
- Pomyślałam, że warto połączyć potrzebę wspólnoty, której tak bardzo brakuje w czasach pandemii, ze świętami i obywatelskim sprzeciwem wobec polityki partii rządzącej - mówi nam Agnieszka Łabuszewska, właścicielka Cafe Kulturalna w PKiN, która wyprodukowała opłatki z błyskawicą.
- Ta piosenka jest dla wszystkich, którzy niedługo zasiądą do wieczerzy wigilijnej, by powiedzieć sobie "nawzajem"... - zaczyna Gonciarz i nagle urywa. No właśnie, co powiedzieć przy świątecznym stole?
Jako katoliczka wyszłam na protest kobiet, żeby krzyknąć: dość. Takich jak ja jest wiele, ale za to, kim jesteśmy, obrywamy i z lewej, i z prawej.
- W tym proteście bierze udział wiele osób z Białorusi. Martwimy się o naszych przyjaciół, rodziny, krewnych. Wielu z nas zostało zmuszonych do ucieczki z kraju przed prześladowaniami - mówił jeden z uczestników piątkowej manifestacji na Krakowskim Przedmieściu. Protest został rozgoniony przez policję, przemówienia były zakłócane.
Szykuje się gorący tydzień na ulicach Warszawy. Siły połączą Strajk Kobiet, Strajk Edukacji i Strajk Klimatu. Do nich dołączą także protestujący pracownicy budżetówki. - W środę kumulacja - zapowiada Klementyna Suchanow z Ogólnopolskiego Strajku Kobiet.
Barbara Nowacka stanęła między funkcjonariuszami a demonstrantami, wyciągając rękę na 10 cm od twarzy policjanta. To bulwersujące. Zwróciłem się do marszałek sejmu o udzielenie jej upomnienia - tak minister spraw wewnętrznych rozgrzesza policjanta z użycia gazu pieprzowego wobec posłanki.
Trenuje karate, walczy samurajskim mieczem. Kiedy zaczynał pracę w policji, podobno uciekła mu aresztantka. Ostatnio zasłynął "dokręcaniem śruby" względem Strajku Kobiet, a w najbliższym czasie może zastąpić komendanta głównego policji, gen. Jarosława Szymczyka - który zdaniem niektórych polityków PiS okazał się "miękiszonem".
Martę Puczyńską z kolektywu Szpila policjanci zatrzymali w mieszkaniu i przewieźli na przesłuchanie do prokuratury. Warszawski sąd uznał, że nie było takiej potrzeby. - To rodzaj represji - komentują prawnicy.
Komendant Stołeczny Policji skierował do rektora Politechniki Warszawskiej list z wyrazami ubolewania z powodu wtargnięcia policjantów na teren uczelni. Przeprasza też za spałowanie dziennikarzy relacjonujących Marsz Niepodległości.
- Uważam, że nieudolność i niekonsekwencja policji spowodowały nie mniej zamieszania niż same protesty. Nie widzę żadnej logiki w policyjnym postępowaniu - mówi Piotr Niemczyk, ekspert z zakresu bezpieczeństwa, były funkcjonariusz UOP. I opowiada, co zobaczył, gdy na sobotniej manifestacji wydostał się z policyjnego "kotła" przez płot.
- Od marca 1968 r. tylko w stanie wojennym zdarzyło się, żeby na teren uczelni wyższych wtargnęły służby mundurowe - mówi Kazimierz Ujazdowski, profesor prawa i warszawski senator KO. A stołeczna policja tłumaczy się, że funkcjonariusze ścigający uczestników antyrządowego marszu nie wiedzieli, gdzie są.
Zamiast lasu na Białołęce piosenkarka Irena Jarocka dostanie jego skraj, który radni nazwą parkiem. Ma to zakończyć wieloletni spór w tej sprawie. A co z postulatem, by skrzyżowanie w centrum zostało rondem Praw Kobiet?
Prokurator wyznał w sądzie, że nie zgadza się z poleceniem swoich przełożonych, ale jest zobowiązany je popierać. Kilka dni później został zdegradowany do pracy w jednostce niższego szczebla.
Represje policji wobec protestujących przeciwników rządu są coraz bardziej uciążliwe, a policjanci z każdym protestem stają się wobec nich brutalniejsi.
Władze Politechniki Warszawskiej z oburzeniem zareagowały na wejście policji na teren uczelni podczas sobotniej manifestacji Strajku Kobiet. Rektor żąda wyjaśnień od komendanta stołecznej policji.
- Mam 45 lat, 170 cm wzrostu i ważę 60 kg. Naprawdę nie zagrażam uzbrojonym policjantom - mówiła Barbara Nowacka w odpowiedzi na sugestię rzecznika stołecznej policji, że funkcjonariusz, który potraktował ją gazem, mógł się poczuć zagrożony.
- Osoba, która pomimo wezwań do odsunięcia się od policyjnego szyku celowo nadal się zbliża i nagle wyciąga rękę z jakimś przedmiotem przed twarz policjanta, może być odebrana jako zagrożenie - tak rzecznik stołecznej policji próbuje bronić funkcjonariusza, który użył gazu wobec posłanki Barbary Nowackiej.
Bożena Przyłuska, jedna z działaczek Warszawskiego Strajku Kobiet, opisuje działania policjantów podczas sobotniego protestu w Warszawie.
- 100 zł mandatu chciałeś od dwóch dziewczynek? Uciekasz? Zostań - mówi do policjantów Jerzy Owsiak na nagraniu z sobotniego protestu kobiet w Warszawie.
Policja na Strajku Kobiet zamykała ludzi w "kotłach". - To małe, złośliwe szykany na granicy państwa prawa. 30 lat budowano prestiż policji i dupa, bo jakiś karierowicz tak zdecydował - pisze Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy, który ugrzązł w takim kotle razem z żoną.
900 osób zostało wylegitymowanych, ponad 450 notatek trafiło do sanepidu i wystawiono ponad 370 wniosków o ukaranie - taki jest policyjny bilans sobotniego protestu w Warszawie.
Dymisja komendanta to minimum; miotacz gazu symbolicznie trzymał Kaczyński - grzmi sekretarz generalny Platformy Obywatelskiej po tym, jak policjant z odległości metra prysnął gazem w twarz posłanki Barbary Nowackiej. Opozycja zapowiada także wniosek o dymisję Jarosława Kaczyńskiego.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.