Najpierw nagle umarła żona. Zaraz potem on dowiedział się, że jest śmiertelnie chory. Próbuje więc zadbać o swojego 8-letniego syna i przygotować do życia, gdy jego już zabraknie.
Ewa zgłosiła się z miesięcznym synkiem do szpitala z powodu kataru. Był wrzesień. Pismo zaniepokojonej lekarki wysłane do sądu wystarczyło, żeby Jaś już do domu nie wrócił. - Szpital wysłał notatkę, sąd przyklepał. Runęłam wtedy - mówi Ewa. - Takiej osobie jak ja, matce z przeszłością, nikt nie uwierzy.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.