Ewa zgłosiła się z miesięcznym synkiem do szpitala z powodu kataru. Był wrzesień. Pismo zaniepokojonej lekarki wysłane do sądu wystarczyło, żeby Jaś już do domu nie wrócił. - Szpital wysłał notatkę, sąd przyklepał. Runęłam wtedy - mówi Ewa. - Takiej osobie jak ja, matce z przeszłością, nikt nie uwierzy.
Copyright © Agora SA