Badania martwych ptaków, które padają w Warszawie, wykazały, że powodem ich pomoru jest gorączka zachodniego Nilu. W pięciu z siedmiu próbek pochodzących od wron siwych stwierdzono obecność wirusa. Służby sanitarne uspokajają, że ryzyko objawowych zakażeń u ludzi w Polsce jest niskie.
Przemarsz słynnych nurogęsi przez Warszawę zaczął się wcześniej niż zwykle. Zaobserwowano też wyjątkowo duże skupisko piskląt
Na trawie przysiadło stado dużych ptaków, które zamiast odlecieć do cieplejszych krajów zostały na zimę u nas. To była największa niespodzianka zimowego ptakoliczenia na Polu Mokotowskim.
Na własne oczy przekonałem się: to nie jest testowy napis na wyświetlaczach na Wisłostradzie. Nurogęsi naprawdę istnieją. I sprawiają, że świat staje się lepszy.
- W Warszawie w zimie jest coraz więcej ptaków, które kiedyś odlatywały. To m.in. skutek ocieplania się klimatu. U nas ocieplenie może niektórym ptakom sprzyjać, bo mają szansę na więcej lęgów. Ale jest i gorsza strona tych zmian - mówi Andrzej Kruszewicz, ornitolog i dyrektor warszawskiego zoo
Śnieg leży, ale przyroda i tak czuje wiosnę. Dla srok to już ostatni dzwonek na budowę gniazda.
Tuż obok góruje Pałac Kultury, trochę dalej świeci neon Warszawa Centralna, od Alej Jerozolimskich słychać szum samochodów. Ale najbardziej słychać słowiki. W środku nocy w samym centrum Warszawy.
Przyroda, nie przejmując się epidemią, pcha się na mój parapet w centrum Warszawy. Może wielkiego zamieszania nie ma, bo chodzi o zwykłe wróble, ale jednak. Są na wyciągnięcie ręki i robią wszystko, by odciągnąć uwagę od zdalnej pracy.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.