Nie dostali żadnego wsparcia od rządu, nie objęła ich żadna tarcza antykryzysowa. "Nie mamy zdrowia i pieniędzy, żeby czekać dłużej" - mówią. Zjechali pod siedzibę premiera Mateusza Morawieckiego w Warszawie, by upomnieć się o pomoc.
Spustoszone pandemią Chmielna i Nowy Świat. Pustostany trudno zliczyć. Z tygodnia na tydzień jest ich więcej. - Widzimy, co się dzieje - mówią w ratuszu. Urzędnicy przygotowują plan ratunkowy. Ma być gotowy za kilka tygodni.
Od poniedziałku 1 lutego branża fitness miała dołączyć do "góralskiego veta". Kto się otworzy w Warszawie? Z zapowiedzi wynika, że nieliczni.
Duże sieciowe kawiarnie, cukiernie czy bary szybkiej obsługi też nie są odporne na lockdown. Skutki pandemii powodują, że nawet potentaci i znane marki mają problemy, a ich lokale znikają z mapy Warszawy.
Od soboty, 23 stycznia basen Deepspot w Mszczonowie znów przyjmuje klientów. Mimo że wciąż trwa spowodowany koronawirusem zakaz funkcjonowania basenów. - Działamy zgodnie z prawem - zapewnia właściciel. Dlaczego zakaz nie obejmuje Deepspota?
Po prawie trzech miesiącach czekania na wsparcie z rządowej tarczy zdesperowani właściciele klubokawiarni KEN54 ogłosili w internecie zbiórkę. W 18 godzin zebrali ponad 42 tys. zł
W środowym proteście, pierwszym od kilku tygodni, w kilku punktach Warszawy, brał udział: Strajk Kobiet, przedsiębiorcy i antyfaszyści. Na rondzie Dmowskiego doszło do starć z policją, która użyła gazu. Ucierpieli m.in. fotoreporterzy Wyborczej. Mamy nagrania.
Przewoźnicy, taksówkarze i branża turystyczna protestują na błoniach Stadionu Narodowego. To pierwsza odsłona zapowiadanych na środę licznych protestów.
Wspólny, pokojowy protest przeciwko polityce rządu ma rozpocząć się w środę, 20 stycznia o godz. 18. Znamy część lokalizacji.
W poniedziałek od południa wiele restauracji miało się otworzyć mimo lockdownu. Restauratorzy z Warszawy i okolic bunt jednak odłożyli, przynajmniej o kilka dni. Tylko nieliczni zdecydowali się na otwartą wojnę z zakazami. Jaką bronią walczą o przetrwanie?
Współwłaściciele popularnego klubu nocnego w Warszawie mają zarzuty zlecenia podpalenia konkurencyjnego lokalu i podżegania do pobicia kobiety, która protestowała przeciwko hałasowi z imprez. Siedzą w areszcie, a do ich spółki trafia pomoc w ramach rządowej tarczy antykryzysowej.
- Przed rokiem prowadziłem cztery lokale, dziś został mi jeden. I trzy dni na zapłatę dużej kwoty zaległego czynszu. Jestem w sytuacji bez wyjścia. Otwieram - mówi właściciel baru ze Śródmieścia.
"Czas apeli już się skończył. PiS nie chce słuchać. Lekceważy wszystkich dookoła i od miesięcy dewastuje nasze życie" - tymi słowami politycy Konfederacji mobilizowali Polaków, głównie przedsiębiorców, do udziału w piątkowym proteście w Warszawie.
Dzień przed wprowadzeniem kolejnych obostrzeń sanitarnych i zamknięciem wielu sklepów w galeriach handlowych, przedsiębiorcy przyjechali na kolejny protest w Warszawie. Mówią, że tylko to może ich uratować przed bankructwem.
Środowy protest w Warszawie odbywa się pod hasłem: "Powstrzymać przestępczość plus". Został zorganizowany w imię walki o wolność i prawa obywatelskie, które - zdaniem inicjatorów - w czasie epidemii są łamane. A cierpią z tego powodu głównie przedsiębiorcy.
Samorząd Warszawy stara się wspomóc firmy poszkodowane na skutek epidemii koronawirusa. Lokalni przedsiębiorcy, którzy chcą odbić się od dna, mogą wykupić w tramwajach reklamy za symboliczną złotówkę.
Z powodu koronawirusa nie możemy teraz na trzy czy cztery lata zamknąć się w domach. Rozsądniej jest nauczyć się zarządzać ryzykiem epidemicznym - mówi współzałożyciel firmy, która doradza innym biznesom, jak efektywnie funkcjonować mimo pandemii.
Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar wydał stanowisko w sprawie sobotniej demonstracji przedsiębiorców w Warszawie. Apeluje do rządu o poluzowanie obostrzeń związanych z pokojowym gromadzeniem się.
W przeddzień protestu Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał, że choć stołeczny ratusz odmówił rejestracji zgromadzenia, to go nie zakazał. Czy w tej sytuacji policja mogła uznać zgromadzenie za nielegalne i użyć środków przymusu bezpośredniego?
Dzisiejszy marsz przedsiębiorców został odwołany. Podczas sobotniego policja zatrzymała 380 osób i użyła gazu łzawiącego. - Liżemy rany - mówi Michał Kołodziejczak z Agrounii.
- Miesięcznie tracę 10 tysięcy. Złożyłam podanie o 5 tys. pożyczki, ale do dzisiaj nie dostałam decyzji. Mam zawieszony ZUS, za kwiecień dostanę postojowe - mówi jeden z przedsiębiorców.
Dziś na pl. Zamkowym rozpocznie się kolejny protest przedsiębiorców. Poprzedni zakończył się interwencją policji i ponad 200 wnioskami do służb sanitarnych o ukaranie uczestników.
Stołeczna policja przekazała do sanepidu dokumentację osób biorących udział w zeszłotygodniowym proteście przedsiębiorców. Ten wlepia kary finansowe za nieprzestrzeganie przepisów o zapobieganiu epidemii.
- Do stołecznych urzędów pracy codziennie wpływa 4 tys. wniosków o pomoc z tarczy antykryzysowej. Nasi urzędnicy nigdy nie mieli do czynienia z taką ilością wniosków - mówił w środę Rafał Trzaskowski.
Czy policja dostała polecnie, żeby objąć dozorem przedsiębiorców zmierzających na protest do Warszawy? Posłowie KO pytają o to komendę główną oraz MSWiA. A kolejna manifestacja już w sobotę, 16 maja.
- Zamiast tarczy antykryzysowej państwo PiS użyło pałki przeciwko ludziom, którzy walczą o swoich pracowników - komentuje nocną pacyfikację miasteczka przedsiębiorców pod kancelarią premiera Borys Budka, szef PO. Protestujący zapowiadają, że wrócą dziś w Aleje Ujazdowskie. Już widać tam wzmożony ruch policji.
Około godz. 2 w nocy policja spacyfikowała miasteczko przedsiębiorców, które poprzedniego wieczora wyrosło pod kancelarią premiera. Paweł Tanajno: "Milicja na służbie kampanii Dudy".
Są zdeterminowani i wściekli na rząd: - Mamy coraz więcej jedzenia, wody, dołączajcie do nas - zagrzewają fanów w internecie organizatorzy. Popołudniowy protest przedsiębiorców przerodził się w okupację chodników i trawników wokół Kancelarii Premiera.
W czwartek, 7 maja, rozwścieczeni sytuacją gospodarczą przedsiębiorcy planują sparaliżować Warszawę. Protest będzie samochodowy i pieszy. O umówionej godzinie uczestnicy znienacka mają wyciągnąć transparenty.
- Przepisy przygotowane są tak, żeby nie dało się z nich skorzystać - uważa Anna, przedsiębiorczyni z Warszawy. W stolicy jest już ponad 70 tys. wniosków.
Na pytania naszych czytelników czekają specjaliści z kancelarii prawnych: Clifford Chance, Dentons, DZP, FGGK, Gide Loyrette Nouel, Greenberg Traurig, Jagodziński Skrzypek, Pietrzak Sidor & Wspólnicy, PwC i kancelarii PwC Legal, Rymarz Zdort, Sołtysiński Kawecki & Szlęzak, Wardyński i Wspólnicy
Protest przedsiębiorców przeszedł spod Pałacu Kultury i Nauki w okolicę sejmu. Tarcza antykryzysowa to dla nich tylko projekt, a chcą rzeczywistych działań. Zapowiadają powołanie Partii Przedsiębiorców, a opozycję nazywają "klakierami rządu".
Szymon przez święta będzie dostarczać potrawy wielkanocne - również rodzicom, którym zawiezie je pod drzwi. Bogdan spędzi święta sam - żeby "czymś" nie zarazić wnuczka. Zaś Enio, żeby zarobić, sprzedaje z dowozem drinki, do których samemu trzeba dolać "czegoś mocniejszego".
Właściciele firm z całej Polski sparaliżowali centrum Warszawy w ramach protestu przeciwko tzw. tarczy antykryzysowej. W ramach protestu przedsiębiorcy mają też przestać opłacać ZUS, a także podatki PIT, CIT oraz VAT.
Robert zatrudnia 14 osób, Małgorzata i Dariusz pięć, a Aleksandra jedną. Co ich łączy? Jeśli sytuacja z koronawirusem unormuje się w ciągu paru tygodni - ich firmy przetrwają. Jeśli epidemia potrwa dłużej - to pewnie nie.
"Czasu jest coraz mniej, a jego niekonstruktywny upływ oznacza upadłość wielu firm" - piszą polscy przedsiębiorcy w liście do premiera Mateusza Morawieckiego. Ich zdaniem rządowy pakiet antykryzysowy jest niejasny i nieskuteczny, a przedsiębiorstwom grozi bankructwo.
Prezydent wziął udział w telekonferencji z władzami innych dużych miast w Polsce. Rozmawiano m.in. o tym, jak samorząd może wesprzeć przedsiębiorców dotkniętych pandemią koronawirusa. Konkretów pomocy jeszcze jednak nie ma
Zawsze zaczyna się od marzenia. Oto historia Innych Beczek od najmniejszego lokalu z piwem w Warszawie do własnego browaru, na który w internecie zrzuciło się 757 osób.
Nazwy szukał w encyklopedii, przepisów - w internecie, pomocy - u znajomych i rodziny. I wreszcie założył browar. - Spełnia się moje wielkie marzenie - mówi Michał. Jego piwa można już kupić w pubach w każdej dzielnicy w Warszawie.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.