Organizatorzy miesięcznicy ogrodzili pomnik smoleński. Zbigniew Komosa nie mógł złożyć wieńca z tabliczką, za której zniszczenie Jarosław Kaczyński może mieć uchylony immunitet. Najmocniej pomnika bronił Antoni Macierewicz. W końcu został zatrzymany do kontroli.
Policja obezwładniła i zatrzymała mężczyznę, który w sobotę, 9 listopada, wspiął się na pomnik Ofiar Tragedii Smoleńskiej 2010 r. na pl. Piłsudskiego i groził, że użyje broni. Po konsultacji lekarskiej został skierowany do szpitala na obserwację.
Niebezpieczne zdarzenia na Placu Piłsudskiego. Mężczyzna wszedł na pomnik Ofiar Katastrofy Smoleńskiej, groził, że ma broń i jej użyje. Przez trzy godziny okolice pomnika były sparaliżowane.
Od Zbigniewa Komosy, który co miesiąc składa pod pomnikiem smoleńskim wieniec z napisem "Pamięci ofiar Lecha Kaczyńskiego", Jarosław Kaczyński żąda przeprosin i zadośćuczynienia.
Podczas miesięcznicy na placu Piłsudskiego doszło do przepychanek między politykami PiS a uczestnikami kontrmanifestacji. - Czy wam nie wstyd? - pokrzykiwał do manifestujących na pl. Piłsudskiego Mariusz Błaszczak. A Jarosław Kaczyński oburzał się, że policja nie odsuwa protestujących.
Po miesięcznicach smoleńskich prokuratura dostawała zawiadomienia, że politycy PiS, w tym Jarosław Kaczyński, kradli wieńce i tabliczki z napisami oskarżającymi Lecha Kaczyńskiego o sprawstwo katastrofy. Prokuratura umorzyła wszystkie z postępowań.
Prokuratura podjęła decyzję w sprawie mężczyzny, który dzień przed ubiegłorocznymi wyborami parlamentarnymi wszedł na pomnik smoleński i groził, że się wysadzi.
Ministerstwo rozwoju i technologii uchyliło decyzję wojewody mazowieckiego, na podstawie której zbudowano pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej. Ustaliliśmy, co doprowadziło do tej nowej decyzji. Okazuje się, że PiS wpadł w pułapkę, którą sam zastawił.
Monument na warszawskim placu Piłsudskiego został ustawiony za rządów Prawa i Sprawiedliwości dzięki ominięciu regularnej procedury. Rząd Donalda Tuska rozpoczął procedurę, która ma odwrócić tamte decyzje.
Podczas 14. rocznicy katastrofy smoleńskiej Jarosław Kaczyński ruszył z sekatorem na wieniec złożony pod pomnikiem na pl. Piłsudskiego. Niszczył go mimo wezwań policji do przestrzegania prawa. Czy tym razem szef PiS popełnił nie wykroczenie, ale przestępstwo?
- Jestem przeciwnikiem tego, żeby ten pomnik zniknął z placu [Piłsudskiego] - ogłosił prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Nad tą wypowiedzią unosi się atmosfera wyborczej kalkulacji. Szkoda.
Minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz w wywiadzie dla "Newsweeka" oświadczył, że chce przyspieszyć odbudowę Pałacu Saskiego. Zapowiedział też możliwą zmianę lokalizacji stojącego na pl. Piłsudskiego pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej.
Warszawska prokuratura umorzyła dwa postępowania prowadzone w sprawie Jarosława Kaczyńskiego. W październiku prezes PiS zniszczył wieniec pod pomnikiem smoleńskim i próbował wyrwać telefon jednemu z demonstrujących.
Mężczyzna, który w przedwyborczą sobotę wszedł na pomnik smoleński na placu Piłsudskiego, został przekazany prokuraturze. Postawiono mu już zarzuty.
Przez kilka godzin w sobotę trwała akcja setek policjantów na pl. Piłsudskiego w Warszawie. Jakiś mężczyzna wszedł na pomnik i groził, że wysadzi się w powietrze. Bombę miał mieć w reklamówce. Po negocjacjach zszedł ze schodów
Zdumiewająca szarża Kaczyńskiego po miesięcznicy przykuła uwagę. Wydawało się, że to absolutnie niemożliwe, by najpotężniejszy polityk w Polsce uczestniczył w przepychance ulicznej i dość niezdarnie rozprawiał się z tabliczką przy wieńcu.
W środę 10 sierpnia na pl. Piłsudskiego pod pomnikiem smoleńskim rządzący i politycy Prawa i Sprawiedliwości złożyli kwiaty z okazji 148. miesięcznicy katastrofy smoleńskiej. Kilkaset metrów dalej członkowie Lotnej Brygady Opozycji i antyrządowi aktywiści zorganizowali swoją pikietę.
Czy można znieważyć pomnik? Zdaniem prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry tak. Dlatego złożył skargę nadzwyczajną. Poszło o plakat przyklejony do pomnika smoleńskiego w Warszawie.
Zbigniew Komosa ma odebrać wieńce, które w miesięcznice smoleńskie konfiskuje wojsko. Żolnierze zabierają je spod pomnika smoleńskiego jako dowód rzeczowy od lutego 2020 roku - mają ich więc w sumie 26. Część, jak twierdzi Komosa, zalega w pokojach przesłuchań w komisariacie na Wilczej.
Na placu Piłsudskiego pojawi się wkrótce nowy element, anektując dla pomnika Ofiar Tragedii Smoleńskiej kolejną przestrzeń najważniejszego placu w Polsce.
Dwóch prokuratorów odmówiło sporządzenia kasacji od prawomocnego wyroku uniewinniającego Zbigniewa Komosę z zarzutów o znieważenie pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej na placu Piłsudskiego w Warszawie. Znalazł się taki, który stwierdził, że braku podstaw do wniesienia kasacji nie widzi. Miał się pod nią podpisać Daniel Więckowski, zastępca Prokuratora Rejonowego dla Warszawy Środmieście-Północ.
W niedzielne południe działacze antyrządowej Lotnej Brygady Opozycji zasłonili pomnik smoleński na placu Piłsudskiego w Warszawie czarnym banerem z napisem przypominającym o ponad 100 tys. ofiar pandemii COVID-19 w Polsce. Przeliczyli, że to "ponad 1000 tupolewów", które rozbiły się przez PiS.
Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia uchylił zakaz prokuratorski dla piątki członków antyrządowej Lotnej Brygady Opozycji. Tym samym mogą zbliżać się do pl. Piłsudskiego, gdzie odbywają się miesięcznice smoleńskie organizowane przez PiS.
Zbigniew Komosa został oskarżony o znieważenie pomnika Ofiar Tragedii Smoleńskiej. Na czym to znieważenie polegało? Na składaniu wieńca z napisem wytykającym błędy przy lądowaniu prezydenckiego Tu-134 w Smoleńsku. Komosa sprzeciwiał się też "kreowaniu - w związku z katastrofą - fałszywych bohaterów". Sąd Okręgowy prawomocnie go uniewinnił.
W rocznice katastrofy smoleńskiej wokół placu są setki policjantów, antyterroryści, snajperzy na dachach, a przy ulicach stoją kilometry barierek. Ale to wciąż za mało. Do ucha prezesa i tak docierają z oddali okrzyki aktywistów, którzy z niego kpią. Aby z tym skończyć, policjanci ganiali ostatnio jednego z nich po drzewie. Kiedy to się skończy?
Asesor Marek Kozicki nie godzi się z decyzją sądu uniewinniającą Zbigniewa Komosę od zarzutu znieważenia pomnika. Wcześniej odmówił ścigania policjanta, który po służbie zaatakował osoby LGBT+.
Działacze Lotnej Brygady Opozycji, grupy znanej z obśmiewania działań rządu, dostali prokuratorski zakaz zbliżania do placu Piłsudskiego w czasie, gdy przebywa na nim Jarosław Kaczyński ze swoją świtą. To kolejny etap przejmowania przez PiS miejsca szczególnego dla każdego Polaka.
Członkowie Lotnej Brygady Opozycji przyszli w niedzielę 10 października pod Zachętę, by przyjrzeć się obchodom miesięcznicy smoleńskiej na pl. Piłsudskiego. Wspięli się na drzewa i skandowali hasła.
"Płótno barwy niebieskiej z symbolami gwiazd" - tak policja opisała w protokole zatrzymaną flagę Unii Europejskiej, którą aktywiści wywiesili na Pomniku Ofiar Katastrofy Smoleńskiej. Zrobili to w ramach protestu przeciw wyprowadzaniu Polski z UE. Oprócz flagi policja zatrzymała też dwie osoby.
W Kanadzie pomniki z Janem Pawłem II spadają z postumentów. W USA usuwa się z murów Kongresu cokoły, na których stoją zwolennicy niewolnictwa. W Polsce padł pomnik z Henrykiem Jankowskim i ks. Eugeniusza Makulskiego, budowniczego Lichenia. Będą kolejne, głównie w Warszawie.
Układ urbanistyczny placu Piłsudskiego ze znajdującymi się na nim pomnikami jest nienaruszalny - napisano w prezydenckim projekcie specustawy o odbudowie Pałacu Saskiego. Oznacza to, że postawione przez PiS "bez żadnego trybu" monumenty Ofiar Tragedii Smoleńskiej i Lecha Kaczyńskiego mają być chronione na równi z Grobem Nieznanego Żołnierza.
Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia wydał wyrok w sprawie Zbigniewa Komosy, oskarżonego o znieważenie pomnika Ofiar Katastrofy Smoleńskiej na pl. Piłsudskiego. Komosa miał go znieważyć wieńcem z napisem "Stop kreowaniu fałszywych bohaterów".
Miesięcznica smoleńska. Trzech policjantów musiało sprowadzać na ziemię mężczyznę, który wspiął się na szczyt pomnika smoleńskiego z alternatywnym wieńcem.
Dlaczego prokuratura nie reaguje na kogoś, kto znieważa Polskę, oskarżając ją o spisek i udział w zamachu, na który nie ma żadnych dowodów? - pytał w sądzie Zbigniew Komosa oskarżony o znieważenie pomnika smoleńskiego.
"58 176 ofiar COVID. 606 tupolewów. Cześć ich pamięci" - taką tablicę umieściła przed pomnikiem smoleńskim Lotna Brygada Opozycji, kiedy kordony policji przestały blokować wejście na plac Piłsudskiego. Policja jednak szybko wkroczyła do akcji.
"W PRL-u symbolem zniewolenia był pomnik Dzierżyńskiego. Teraz symbolem zawłaszczenia państwa są schody donikąd" - piszą zwolennicy Strajku Przedsiębiorców i na dzień rocznicy smoleńskiej zapowiadają blokadę placu Piłsudskiego w Warszawie.
Policjanci, pilnujący całą dobę pomników Lecha Kaczyńskiego i smoleńskiego w Warszawie, oderwali głowę bałwanowi, który szybko stał się atrakcją na pl. Piłsudskiego.
W każdą miesięcznicę smoleńską Zbigniew Komosa składa na pl. Piłsudskiego w Warszawie wieniec z napisem "Stop kreowaniu fałszywych bohaterów". Prokuratura oskarża go o znieważenie pomnika.
Czy bałwan w kształcie kaczki mógł być zagrożeniem terrorystycznym dla pomnika smoleńskiego? Policja nie potwierdza. Ale podkreśla, że bałwan narusza powagę pomnika.
O zatrzymaniu kobiety poinformował kolektyw Szpila. Policja potwierdza jedynie, że zatrzymanie miało miejsce, ale nie podaje szczegółów sprawy.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.