Nowego słowa parklet mają wkrótce używać warszawiacy. Już dawno znają je mieszkańcy innych polskich miast, bo we Wrocławiu, Łodzi czy Radomiu odważniej niż w stolicy przeznaczają przestrzeń uliczną dla pieszych kosztem samochodów.
Do ustawy dającej pieszym pierwszeństwo na przejściu warto wrócić - przyznaje senator Aleksander Pociej, który taką ustawę zablokował trzy lata temu.
Niebezpiecznie na warszawskich ulicach. Liczba ofiar wypadków dorównuje zeszłorocznym statystykom. Drogowcy ostrzegają seniorów nowym spotem, który chcą też wyświetlać w parafiach.
Około 150 osób przeszło ulicami Warszawy, by walczyć o prawa pieszych.
Gdyby co miesiąc dochodziło do katastrofy jednego samolotu, politycy na pewno zajęliby w tej sprawie stanowisko. Dlaczego nie ma tematu, jeżeli ci ludzie giną potrąceni przez samochody? - pyta Jan Mencwel, współorganizator Pieszej Masy Krytycznej.
- Dopóki nowe przepisy nie wejdą w życie, niewiele możemy zrobić. Interweniujemy dopiero, gdy ktoś sprawia zagrożenie - mówi jeden z funkcjonariuszy.
Na Bielanach kierujący tirem potrącił chłopca przechodzącego przez zebrę. Dziecko trafiło do szpitala. Na Pradze motocyklista uderzył w 9-latka.
Dwie osoby zostały ranne w wypadku na Stawki. Samochód potrącił babcię z wnuczką na przejściu dla pieszych, na którym miasto od dawna planowało zainstalowanie sygnalizacji świetlnej.
Miasto Jest Nasze przy zebrze w Alejach Ujazdowskich, która prowadzi do siedziby premiera Mateusza Morawieckiego, protestowało przeciw bierności polityków w sprawie bezpieczeństwa pieszych. Aktywiści oskarżają ich o ukrywanie liczby ofiar wypadków drogowych.
Mniej wypadków i rannych, za to więcej ofiar śmiertelnych na warszawskich ulicach w pierwszej połowie roku. Zginęło aż 14 pieszych. Ratusz stara się o dodatkowy fotoradar.
W sobotę i niedzielę przewodnicy PTTK proponują "rajd" przez Podkowę Leśną do Stawiska, wyprawy nad Bug, Narew albo do Konstancina-Jeziorny
- W 2017 roku we Francji było siedem przypadków śmiertelnych spowodowanych przez osoby jadące na elektrycznych hulajnogach. Nie chcemy czekać na pierwsze ofiary w Polsce - mówią aktywiści z Miasto Jest Nasze. I proponują Ministerstwu Infrastruktury piętnaście regulacji dotyczących jazdy elektrycznymi hulajnogami.
- Czy budowniczowie metra i miejscy urzędnicy zapomnieli o pieszych? - zastanawia się mieszkaniec osiedla przy ul. Górczewskiej 181, które ma odcięte dojście do najbliższego przystanku i centrum handlowego Wola Park.
Parkowanie czterema kołami na chodnikach nadal będzie dozwolone. Ministerstwo Infrastruktury sprzeciwiło się postulatom stowarzyszenia Miasto Jest Nasze, które walczyło o poprawę bezpieczeństwa i większą wygodę pieszych.
We wtorek wieczorem na chodniku na Woli zdarzył się wypadek z udziałem dwóch pieszych. Jak relacjonuje policja, jeden uczestnik poruszał się pieszo, a drugi - hulajnogą. - To również jest osoba piesza - słyszymy w KSP.
Zeszłotygodniowa kraksa na Krakowskim Przedmieściu wywołała burzliwą dyskusję na temat tego, którędy mają poruszać się hulajnogiści. Tymczasem Sąd Rejonowy w Lublinie dwa lata temu rozpatrywał sprawę śmierci nastolatka, który na elektrycznej hulajnodze wpadł pod miejski autobus. Sędzia uznał wówczas, że jednoślad na prąd to motorower.
Warszawskie późne popołudnie. Prawym pasem jezdni odważnie jedzie starszy pan. Nie, wcale nie SUV-em. Wózkiem. Nie zmieścił się na zastawionym samochodami chodniku. Z innej beczki, ale z tego samego rozdania: matka z wózkiem idzie ulicą pod prąd. Na chodniku rejestracje aut całują elewacje domów. Dostaje mandat.
Trzeba zapisać w prawie o ruchu drogowym, że pierwszeństwo ma nie tylko pieszy, który znajduje się już na pasach, ale też ten, który się do nich zbliża. Jednak w Polsce to się wciąż nie udaje. Niedawno zamrożono kolejny projekt - komentuje Jarosław Osowski
Od wielu lat nie ma dnia ani przejścia dla pieszych, żebym nie poczuła stresu i nie pomyślała, czy zbliżający się kierowca się zatrzyma i mnie przepuści, czy przejedzie mi po palcach albo we mnie huknie.
Trzy osoby ranne w dwóch wypadkach, do których doszło po południu w Warszawie. Na Obozowej ford potrącił dwie kobiety na pasach, na Radzymińskiej zderzyły się cztery samochody.
Przewodnicy PTTK w sobotę i niedzielę poprowadzą wycieczki m.in. śladami książąt mazowieckich, na rekonstrukcję bitwy powstania styczniowego albo po lasach i w dolinie Narwi dla cyklistów.
Mało co tak denerwuje pieszych jak żółte przyciski na przejściach. Guzików szybko się nie pozbędziemy, ale drogowcy budują sieć nowych czujników, które same włączą zielone światło, gdy pieszy zbliży się do zebry.
Ulic nie rozszerzymy. Musimy się zmieścić na przestrzeni, którą mamy. Musimy nauczyć się ją współdzielić - mówi wiceprezydentka Warszawy Renata Kaznowska
Urzędnicy od miesięcy nie są w stanie dopuścić do ruchu nowej kładki nad ulicą Płowiecką w Wawrze. Piesi otworzyli ją sobie sami.
Na Targówku rodzice odprowadzający dzieci do przedszkola nie mogą się doprosić uspokojenia ruchu na osiedlowych uliczkach. Urzędnicy bagatelizują problem, bo musieliby zlikwidować kilka miejsc parkingowych.
W sobotę przed Sejmem członkowie stowarzyszenia Miasto Jest Nasze dokonali symbolicznej dekomunizacji warszawskich chodników. Poprzez zepchnięcie z chodnika muzealnego radiowozu milicji wyrazili swój sprzeciw wobec obecnych przepisów parkingowych, pozwalających na bezkarne parkowanie samochodów na chodnikach.
Jazda rowerem po chodniku powinna być legalna, ale z zachowaniem bezwzględnego pierwszeństwa pieszych i prędkości do 10 km/godz. To jest tempo wolnego biegu, przy którym rowerzysta nie stwarza żadnego zagrożenia.
Na jej otwarcie czekają tysiące kierowców, którzy na trasie wylotowej w kierunku Siedlec i Lublina tkwią w korkach przed sygnalizacją świetlną na tymczasowym przejściu dla pieszych.
Jak długo można czekać z otwarciem gotowej kładki dla pieszych? - dziwi się nasz czytelnik, który codziennie widzi ją, stojąc w korku na ul. Płowieckiej w Wawrze.
Jedni pędzą jakby mieli pobić "życiówkę" albo zdobyć koszulkę lidera Wyścigu Pokoju. Inni rozmawiają przez telefon albo nie ustępują pierwszeństwa. Lista rowerowych grzeszków jest jednak o wiele dłuższa.
Ile musi się wydarzyć wypadków, aby ktoś zareagował na problem? - pyta w liście do redakcji nasz czytelnik.
Okazuje się, że zamiast tysięcy samochodów możemy mieć tysiące metrów kwadratowych nowych przestrzeni publicznych pełnych życia.
Władze Warszawy, wprowadzając ideę budżetów obywatelskich, otworzyły się na mieszkańców i ich pomysły. Dlatego razem z sąsiadami ze Starego Mokotowa opracowałam projekt "Chodniki wolne od rowerów" - pomysł wspierający ruch pieszych, rowerów i co najważniejsze bezpieczeństwo wszystkich użytkowników uliczek naszej części dzielnicy. Zdobył on potężne poparcie, skierowano go do realizacji. I wywołał gwałtowny protest niektórych mieszkańców ul. Dąbrowskiego - pisze czytelniczka "Stołecznej"
Po pomyślnych wynikach kontroli tzw. aktywnych przejść dla pieszych z pulsującymi światłami Zarząd Dróg Miejskich zapowiada podwojenie ich liczby. W części lokalizacji docelowo powstanie pełna sygnalizacja.
Bez słynnego inżyniera ruchu Janusza Galasa jeszcze gorzej niż z nim? Mija rok od decyzji o odsunięciu ze stanowiska jednego z najbardziej krytykowanych urzędników. Ratusz nie powołał jego następcy, za to 20 lutego 2017 r. utworzył nową jednostkę, czyli Biuro Polityki Mobilności i Transportu.
Powrót fotoradarów na wiosnę, doświetlanie przejść dla pieszych i montaż kilku tysięcy słupków w ich pobliżu przełożyły się na mniejszą liczbę wypadków i ofiar śmiertelnych. Co niepokoi? Przechodnie giną także dlatego, że nie przestrzegają przepisów, a na ulicach nie widać policji.
Siedzę i myślę sobie: "Muszę tę Gronkiewicz-Waltz dorwać". Nagle ona wstaje od stołu, no to albo po kawę, albo do toalety. I złapałam ją. W przedsionku kibelka! Od razu jej wyłożyłam, na czym polega nasz problem.
W sobotę, w samo południe, ruszyli z ronda de Gaulle'a wzdłuż Al. Jerozolimskich, aż pod siedzibę ZDM przy ul. Chmielnej 120. Około stu uczestników marszu, którym los pieszych nie jest obojętny.
Miasto przyjazne pieszym byłoby miastem ludzi zdrowszych i mniej zestresowanych. Dlatego w sobotę, 30 września, wychodzimy na ulicę w Pieszej Masie Krytycznej.
Co powinien zrobić pieszy, gdy wzdłuż ulicy nie ma chodnika? "Przeciskać się między pojazdami po linii podwójnej ciągłej?" A może "rozłożyć leżak i delektować się zapachem spalin"? - ironizują organizatorzy Pieszej Masy Krytycznej i zapraszają do comiesięcznego przemarszu przez Warszawę. Po to, by zwrócić uwagę na problemy stołecznych pieszych.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.