- Ważna dla mnie jest budowa pozycji międzynarodowej Legii. Musimy kreować gwiazdy europejskie, nie tylko polskie - mówi Dariusz Mioduski, właściciel Legii Warszawie w programie "Sam na sam z Wilkowiczem". - My przez ostatnie lata gramy w co innego niż reszta ligi. Nie mamy tygodnia na przygotowanie do następnego meczu. Mecze co trzy dni to zupełnie co innego - dodaje właściciel Legii.
Gościem Pawła Wikowicza w programie "Sam na sam" był Dariusz Mioduski, większościowy właściciel Legii Warszawa. Opowiedział między innymi o grze w koszykówkę z Barackiem Obamą oraz o tym, jak przewidział losowanie fazy grupowej Ligi Mistrzów. - Przed wyjazdem na losowanie mówiłem, że chciałbym wylosować Real Madryt, Borussię Dortmund i jedną drużynę, z którą moglibyśmy powalczyć typu Sporting czy PSV - mówi Mioduski.
- ITI nie miało najlepszych relacji z kibicami, a to biznes, który polega na tym, że ma się wiernych klientów. Trzeba rozumieć, że nie można iść na wojnę ze swoimi klientami. Każdy kibic czuje się właścicielem Legii. To trzeba docenić - mówi Dariusz Mioduski w "Sam na sam z Wilkowiczem". Opowiedział również o zmianach na stanowisku trenera warszawskiego klubu. - Trener Berg nie był lubiany przez kibiców. Wierzę jednak, że dużo wniósł do klubu. Po nim potrzebowaliśmy trenera, który będzie charyzmatycznym i silnym liderem. Stąd Czerczesow. Długoterminowo jednak by to nie zadziałało. Besnik Hasi przyszedł z uznanej firmy, z którą my chcemy się porównywać. Czy to dobra decyzja? Wierzę, że tak, ale każdy się myli i nie wykluczam, że być może będziemy musieli to zrewidować - mówi Mioduski.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.