Bombardowanie i płonącą Warszawę, ale też wyobrażenie kapitulacji Niemców i odbudowy stolicy narysował tuż po upadku powstania warszawskiego ośmioletni wtedy Andrzej Rodys. Szkolny zeszyt z tymi rysunkami przetrwał do dziś.
Jest też aparat fotograficzny, walizka, haftowany wizerunek Matki Boskiej z Lourdes... Te i inne z pozoru zwykłe przedmioty opowiadają niezwykłą historię na wystawie przygotowanej przez Muzeum Powstania Warszawskiego. Zwiedzający zobaczą je w przeddzień rocznicy wybuchu powstania, my niektóre z nich pokazujemy już dziś.
Wielką wystawę poświęconą wydarzeniom roku 1955 przygotowuje Muzeum Warszawy. Poszukuje osób, które podzielą się wspomnieniami i pamiątkami z odbywającego się wtedy w stolicy V Światowego Festiwalu Młodzieży i Studentów.
Karykaturalne wizerunki Żydów trzymających monetę lub worek pełen pieniędzy można kupić w sklepach i na straganach z pamiątkami. Władze Krakowa uznały je za antysemickie i zaapelowały o wycofanie ich ze sprzedaży. Co władze Warszawy mogą zrobić w tej sprawie?
Wielki zakrzywiony nos i wyłupiaste oczy chciwie wpatrzone w ściskaną w ręku monetę, a niekiedy cały worek pieniędzy. Taki wizerunek Żydów serwują turystom sklepy z pamiątkami na warszawskim Starym Mieście.
Odręczny czerwony napis "Min nie ma" widnieje na elewacji przedwojennej kamienicy na Starym Mokotowie. Niczym cenny relikt zabezpieczony jest szybą z pleksi. Problem w tym, że to wykonana niedawno nieudolna imitacja saperskiego oznaczenia z 1945 r. Oryginalny napis został wcześniej zamalowany.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.