Większość warszawiaków zdążyła zapomnieć, że trzy lata temu opłaty za śmieci były związane z wodą: im więcej jej zużywali, tym więcej płacili za odbiór odpadów. Dla kilkorga mieszkańców Sadyby sprawa jest jednak ciągle aktualna. Za niewłaściwe rozliczenia przyszło im słono zapłacić. Liczą na pomoc Rzecznika Praw Obywatelskich.
Rada Warszawy przyjęła nową stawkę opłaty za śmieci. Nie ma już znaczenia liczba osób w gospodarstwie domowym, nie liczy się też metraż. W mieszkaniach będzie jedna stawka. Kto zyska, kto straci?
Rada Warszawy przyjęła w czwartek uchwałę o pomocy dla warszawiaków w trudnej sytuacji materialnej, dla których nowe stawki opłat za śmieci będą zbyt dużym obciążeniem. Zasiłek przeznaczony będzie dla osób mieszkających w pojedynkę.
Jeśli Rada Warszawy przyjmie nowe stawki opłat za śmieci, niesprawiedliwie potraktowane będą osoby, które mieszkają same. I to podwójnie. Kowalski w kawalerce zapłaci 65 zł, a Nowak, który ma ponad 80-metrowe mieszkanie - ponad 100 zł miesięcznie. Nawet jeśli obydwaj produkują tyle samo śmieci.
By wyliczyć opłatę za śmieci, jedna ze spółdzielni mieszkaniowych na Ursynowie musi ustalić liczbę osób w mieszkaniu. Brzmi absurdalnie, bo w Warszawie stawka śmieciowa jest powiązana ze zużyciem wody, a spółdzielcy mają wodę z miejskich wodociągów. A jednak.
Warszawiacy opowiadają o nowych przypadkach dziur w systemie opłat za śmieci. Ratusz przewiduje poprawki w uchwale, a na razie przyjmuje zgłoszenia od mieszkańców. O cieknących spłuczkach, horrendalnych rachunkach spowodowanych podlewaniem ogródków i braku opcji zmniejszenia opłaty.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.