Po zakażeniu koronawirusem zmarła 32-letnia nauczycielka klasy drugiej z podstawówki na Bemowie. Szkoła od czwartku jest zamknięta, wszyscy uczniowie mają zdalne lekcje. Nauczycieli musiał wesprzeć psycholog traumatolog.
W Warszawie do szczepień zgłosiło się do tej pory 70 proc. uprawnionych nauczycieli, najwięcej z liceów. Pedagogów przebijają woźne, personel pomocniczy i pracownicy administracji. Niestety, mniej więcej co dziesiąty pedagog nie przychodzi na wizytę. Powody są czasem kuriozalne, jak kolizja z wizytą u fryzjera.
Od poniedziałku nie ma jak zapewnić bezpieczeństwa dzieciom z kl. I-III w podstawówce na Pradze. Duża część kadry od tygodnia choruje. Sytuacja pogorszyła się po niedzielnych szczepieniach nauczycieli.
Jedną z placówek oświatowych trzeba było zamknąć na dwa dni, bo nauczycielki po szczepieniu skarżyły się na gorączkę i bóle mięśni. Fachowcy przekonują, że to normalna reakcja. Ale to nie jest jedyny problem przy szczepieniu tej grupy.
Zaczęły się szczepienia nauczycieli w stolicy, ale tylko w niektórych punktach. Większość czeka z podawaniem szczepionek do jutra albo poniedziałku. Rząd znów zmienił wytyczne - szczepionkę AstraZeneki mogą dostać osoby do 65. roku życia.
W jednym z przedszkoli na szczepienie zapisały się zaledwie dwie osoby, ale są szkoły rekordzistki, gdzie chętnych jest 80 proc. pedagogów. Szczepienia nauczycieli mają się zacząć w piątek, 12 lutego.
Zaczęły się zapisy na szczepienia nauczycieli i opiekunek maluchów ze żłobków. Było trochę problemów technicznych, ale jest dobra wiadomość: po staraniach władz Warszawy punktów szczepień będzie więcej, niż początkowo planował rząd.
Dystans na lekcjach między nauczycielką z LO im. Lelewela w Warszawie a jej uczniami to 12 tys. km w linii prostej. - Rzeczywista droga jest jeszcze dłuższa, pewnie więc pobiliśmy światowy rekord w tej kategorii - mówi.
Warszawa szacuje, że do szczepień nauczycieli może się zgłosić ok. 26 tys. osób. Jak mają sobie z nimi poradzić szpitale węzłowe, których jest w stolicy ponad 20?
Zapisy na szczepienia dla nauczycieli mają się zacząć w poniedziałek, 8 lutego. Najpierw skorzystają ci pedagodzy, którzy pracują z dziećmi stacjonarnie.
Warszawski ratusz przepytał już nauczycieli i pracowników oświaty w sprawie szczepień przeciwko COVID-19. Wyniki są zaskakująco dobre - 71 proc. chce to zrobić. Tylko gdzie te szczepionki?
- Gdyby porównać nauczycieli z seniorami ściśle przestrzegającymi izolacji, zauważylibyśmy, że nauczyciel może mieć kilkudziesięciokrotnie, a nawet kilkusetkrotnie wyższe ryzyko zakażenia - mówi prof. Dariusz Jemielniak z Akademii Leona Koźmińskiego, badacz społeczny i współtwórca darmowej platformy wspomagania pracy nauczycieli InstaLing.
Szkoły to także miejsce pracy, każdy pracownik ma prawo czuć się w miejscu pracy bezpiecznie. Nauczyciele powinni być szczepieni priorytetowo. Czy te argumenty przekonają rząd?
Nauczyciele są w pierwszej grupie osób, które będą mogły zaszczepić się przeciwko COVID-19. Wcześniej, gdy stołeczny samorząd zafundował im trudne do zdobycia w aptekach szczepionki przeciwko grypie, skorzystała mała grupa. Jak będzie tym razem?
Minister edukacji i nauki zapowiedział, że wyciągnie konsekwencje wobec nauczycieli, którzy mieli zachowywać się "wulgarnie" na protestach Strajku Kobiet bądź namawiać uczniów do udziału w tych demonstracjach.
Kto popiera Strajk Kobiet, niech opuści lekcję, reszta może zostać - nagranie z taką wypowiedzią nauczycielki jednego z topowych liceów dostał szef Młodzieżowej Rady Warszawy. Licealista z Żeromskiego opowiada o wyzywaniu uczennic od "terrorystek", "wandalek" i "chorych psychicznie".
- Dlaczego rząd pominął połowę systemu edukacji? - pyta Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego. To jego komentarz po decyzji rządu o wysłaniu na zdalne lekcje tylko uczniów szkół średnich. Czy uczniowie i nauczyciele szkół podstawowych są gorsi?
- Szkoły ponadpodstawowe przechodzą na zajęcia hybrydowe - ogłosił w czwartek premier Mateusz Morawiecki. To w strefach żółtych. W czerwonych, a taką jest m.in. Warszawa, starsi uczniowie przechodzą całkowicie na zdalną edukację. Podstawówki pracują bez zmian.
Koronawirus coraz bardziej destabilizuje pracę w kolejnych szkołach i przedszkolach w Warszawie. Zakażenia u uczniów i nauczycieli były już w ponad 100 placówkach. Apele do Ministerstwa Edukacji, by coś w szkołach zmienić, na razie nie skutkują.
Po informacjach, że nowym ministrem edukacji ma być Przemysław Czarnek, w szkołach kipi od emocji. Nauczyciele komentują: - To skandaliczny wybór, wielowymiarowa katastrofa, czeka nas edukacja oparta na zabobonach, boimy się o nieheteronormatrywnych uczniów.
Kolejne szkoły i przedszkola w Warszawie przechodzą na lekcje zdalne. Uczniowie w domach muszą brać w nich udział. A nauczyciele na kwarantannie? Nie wiadomo, dlatego zamieszanie jest spore.
Szkoła musi wrócić, bo zdarzyło się niemożliwe. Za szkołą, tą szkołą, na którą narzekają uczniowie, rodzice i nauczyciele, którą krytykują specjaliści, za tą szkołą tęsknią teraz nauczyciele, rodzice, tęsknią wreszcie dzieci. Szkoło, wróć po wakacjach!
Nauczyciele opisują w ankietach, jak wyglądają u nich zdalne lekcje. Aż 37,5 proc. z nich twierdzi, że dyrektor ich szkoły takich lekcji od nich nie wymaga. Jedna czwarta ich nie prowadzi. Nauczyciele toną w biurokracji: piszą raporty i wypełniają tabelki. Są pomocą techniczną dla uczniów i rodziców.
Ratusz wyliczył, że na podwyżki pensji nauczycieli obiecane przez rząd potrzeba w tym roku 30 mln zł. - My tych pieniędzy w budżecie nie mamy. Z czego jeszcze mam ciąć? - mówi wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska.
Najpierw w liceum w Piasecznie były zdalne lekcje na darmowej platformie. Potem rodzice dostali słone rachunki za telefony do Stanów Zjednoczonych. Z USA połączyli się też nauczyciele jednej ze szkół w Warszawie.
"ERROR?? To słowo towarzyszy nam od samego rana" - alarmuje wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska. Wylicza, że prawie 8 proc. uczniów nie ma komputerów do pracy nad lekcjami w domach. A wniosków o dofinansowanie zakupu sprzętu nie da się złożyć, bo rządowy serwer nie działa. Jeśli się uda, będzie to pomoc zaledwie symboliczna.
Koniec wycieczek szkolnych, dodatkowych zajęć i sobotnich festynów. Nauczyciele zdecydowali, że ich protest będzie miał formę strajku włoskiego. Ministerstwo Edukacji Narodowej jest zadowolone
Skończyło się krótkim "Siadaj, ndst, daj zeszyt!". Szmyrgnąłem Mu ten zeszyt na biurko. Wydawałoby się, że po takim wstępie moje relacje z Tomkiem i z fizyką będą lodowate.
W szkole dzieje się katastrofa, którą większość ludzi odbiera tak jak klimatyczną - uważają, że nie istnieje. "E tam, katastrofa, nauczycielom przewróciło się we łbie, powinni się zabrać do pracy".
- Wprowadzenie tematyki katastrofy klimatycznej do polskich szkół jest dla mnie czymś oczywistym. Katastrofa klimatyczna zagraża istnieniu cywilizacji ludzkiej, jaką znamy - mówi jeden z nauczycieli, współtwórca apelu do ministra edukacji narodowej.
Kiedy ktoś się pomylił, sytuację obracał w żart. Uśmiechem przekazał nam niezwykle cenną lekcję w życiu - że nie należy bać się popełniać błędów.
Będą dzieci, które mimo dobrych wyników nie dostaną się do żadnych szkół. Walczymy, by było ich jak najmniej, rozmawiamy z dyrektorami, pytamy, czy są w stanie dostawić jeszcze ławkę lub krzesła w klasach - słyszymy w stołecznym ratuszu.
Po wakacjach w stołecznych szkołach może zabraknąć nawet 3 tys. nauczycieli. Ratusz zachęca studentów pedagogiki do pracy w zawodzie. Ale ci wcale nie palą się do tej pracy.
Urzędnicy przeanalizowali plany pracy warszawskich przedszkoli, podstawówek i szkół średnich. Wynika z nich, że po wakacjach może zabraknąć nawet ponad 3 tys. nauczycieli. Miasto zachęca studentów do podejmowania pracy w warszawskiej oświacie.
Z dnia na dzień zwiększa się pula wakatów, które we wrześniu powinni zapełnić nauczyciele. Tylko skąd ich brać?
Warszawscy nauczyciele organizują się po strajku szkolnym. Zakładają stowarzyszenie, które na wypadek powrotu do strajku we wrześniu będzie koordynować działania pedagogów. Jest też pomysł na "zeszyty skarg".
Gimnazjaliści i uczniowie ósmych klas wypisują wnioski o przyjęcie do wymarzonej szkoły, a dyrektorzy liceów i techników szykują się na przyjęcie kumulacji roczników. Będzie ścisk. Znikają licealne aule i ciemnie, kurczą się korytarze, maleją biblioteki i rosną szatnie, które muszą pomieścić dodatkowe szafki.
W Warszawie za tydzień bez lekcji stażyści stracili średnio 700 zł, a najstarsi stażem, czyli nauczyciele dyplomowani, nawet 1,2 tys. zł brutto. Na rekompensaty przyjdzie im poczekać jeszcze kilka tygodni.
Dzwoni ojciec ucznia po godz. 21 i pyta o liczbę dziewczynek w naszej klasie. Zbliża się Dzień Kobiet, a on chciałby kupić lizaki, ale nie wie, ile sztuk.
Henryk Wujec spotkał się z nauczycielami w Szkole Podstawowej nr 52 na warszawskim Targówku. - Ten strajk to lekcja wychowania obywatelskiego w praktyce - mówił. Gdy pod koniec spotkania ZNP ogłosiło zawieszenie strajku, Wujec apelował: Trzeba podkreślić, że sprawa nie jest zakończona.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.