W weekend kończę 30 lat, dokładnie 30 czerwca. Mam nadzieję, że sobota będzie wyjątkowa. Nie chodzi o to, że czekam na fajerwerki, raczej mam nadzieję, że będzie wyjątkowo spokojnie.
Weekend zaczynam od imprezy. Ale nie ja będę się bawił. Liczę, że to inni będą bawić się przy muzyce, którą zagram jako DJ. Na imprezie w Stoczni Gdańskiej będę miksował teledyski, tam zabawa potrwa do rana.
Wizyta w Gorzowie Wielkopolskim z okazji wystawy poświęconej żużlowi, praca przy ceramice oraz beztroski odpoczynek z rodziną - rzeźbiarz i performer mówi o swoich planach na nadchodzący weekend.
Nie jestem rannym ptakiem, ale w sobotę chciałabym wstać wcześnie. O godz. 10 w klubie Pogłos zaczynają się warsztaty kaligrafii. Nic tak nie uspokaja jak siedem godzin z pismem gotyckim. Pisanie ładnych liter sprawia mi przyjemność tak dużą jak tłumaczenie komiksów.
W piątek rano obudzę się po secie spektakli "Żeby nie było śladów", który gram w Teatrze Polonia. Najlepiej odpoczywam w ruchu, dlatego dzień zacznę od treningu w Calypso na Puławskiej lub w Training Room na Bora-Komorowskiego. Potem śniadanie w Bistro Bibuła - podają tu pyszną jaglankę.
Dlatego w piątek prawdopodobnie nie ruszę w miasto, tylko zostanę w domu, usiądę przed telewizorem i będę dodawał otuchy naszym piłkarzom, którzy w meczu towarzyskim stawią czoła zawodnikom z Nigerii. Może wpadną znajomi, to razem pokibicujemy.
O swoich planach na weekend opowiada seksuolog prof. Zbigniew Lew-Starowicz.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.